Podsumowanie pierwszego odcinka kabaretowego serialu na TVP „La la Poland” zacznę od końca. Czyli od finałowej piosenki Mateusza Rusina z powtarzającą się frazą „Miła, masz serce moje. Se je bierz”. Była ona wykorzystana do promowania cyklu i trudno się temu dziwić. I jej niesamowita poetyka i fakt, że w jej tle pojawiają się właściwie wszystkie postaci i skecze, powoduje, że ta piosenka to jakby synteza, skrót całego tego zdarzenia.
Piosenka, kapitalnie przez aktora wykonana, ma doskonałą, duszoszczypatielną melodię. Jest parodią nastrojowych utworków o miłości, Rusin źle akcentuje frazy i zabawnie wymawia słowa, sam tekst skręca w stronę czystego boskiego absurdu. A zarazem to jest naprawdę urokliwe i smutne. Wciągające jak narkotyk. I jeszcze na dokładkę smutne są twarze wszystkich bohaterów odcinka powtarzające słowa piosenki. Ten smutek to blaga, zgrywa? A może prawda? A może jedno i drugie?
No właśnie, nie wiemy. Taki był zawsze kabaret „Na koniec świata”. To ta ekipa stanowi podstawę obsady „La la Poland”. To oni raz na kilka miesięcy zabierali mnie i innych amatorów takiego humoru do swego świata, a może światów. Unosili się gdzieś między polskimi miasteczkami, studiami telewizyjnymi, światem estrady, mieszkankami zwykłych ludzi i kosmosem. Czasem komuś przywalili – od Krystyny Jandy po PiS, ale częściej bujali w odmętach sytuacyjnego i językowego absurdu. Porównywałem ich do Monty Pythonów, do Mumio, ale to tak naprawdę ich i tylko ich świat.
Mam wymieniać? Sarkazm, a czasem boska bezradność Roberta Majewskiego. Kostyczna vis comica Pawła Koślika. Kamienna twarz ichniego Bustera Keatona – Macieja Makowskiego. Figle własną fizycznością Sebastiana „Stanky’ego” Stankiewicza. Wigor rozsadzającej wszystkie konwencje Izabelli Dąbrowskiej. Parodystyczny talent i potężna osobowość Olgi Sarzyńskiej. Zdolność transformacji Agaty Wątróbskiej. Cienkość humoru Zuzanny Grabowskiej.
Nad tym wszystkim unosił się konferansjer kosmita Wojciech Solarz i czasem przemawiający do nich z tyłu salki Przodownik niczym kierujące spektaklem życia bóstwo reżyser Wawrzyniec Kostrzewski. To miało sens na tamtej salce, w atmosferze twórczego chaosu, gdzie przypadek, zamęt też jest siłą. Nie wszystko im się udawało, ale zgadzałem się z opinią jednego z kabareciarzy, że to może najlepszy kabaret w Polsce, bo tak inny, tak bardzo literacki (nawet kiedy przeklina), tak bardzo unoszący siebie i nas w przestworza, tak pełen niepohamowanej wyobraźni. Ten człowiek napisał to kiedyś na Facebooku. Sam jest świetnym liderem innego kabaretu.
I oto mamy eksperyment. Przygarnęła ich publiczna telewizja. Instytucja z które kabarety w zasadzie wyemigrowały przed dwoma laty. Dodano paru nowych świetnych aktorów – na czele z Krzysztofem Szczepaniakiem, Michaliną Sosną i wspomnianym Mateuszem Rusinem, który zresztą, kiedyś w „Na koniec świata” występował i śpiewał wtedy „Se je bierz”. Autorami tekstów są Kostrzewski, Solarz, Makowski, Majewski i jeszcze Rafał Kadłucki z Paranienormalnych. Ale to ten pierwszy spina wszystko. To już nie feeria skrzących się skeczy i gagów rzucanych jak leci, a widowisko telewizyjne poddane rygorom. Opowieść o krainie La la Poland – nawet z narratorem z offu, Adamem Ferencym.
Z jednej strony musiało paść pytanie, czy TVP to mecenas nie nazbyt apodyktyczny, bo przecież źle znoszący , przynajmniej w sferze polityki, wszystko co odchyla się od pionu „dobrej zmiany”. Z drugiej, niepokoiła mnie obawa, czy sobie poradzą z tą nową formą. Albo się w niej zagubią ze swoją poetyką, tekstami z kosmosu. Albo nagną się do telewizyjnej przeciętności, zaczną upraszczać, zniżać loty, szukać rechotu masowej publiki.
Zacznę od drugiego dylematu. Poradzili sobie nawet z naddatkiem. Do swoich starych zalet dodali nową: perfekcyjną konstrukcję szkatułkowej układanki. Skecze się przeplatają, to wszystko ma sens. Strzelba zawieszona w akcie pierwszym, strzela w trzecim. Paróweczki zeróweczki i baleronik dziadunia, przedmiot debaty w ministerstwie żywienia, powraca w sklepie. Pani Irenka Izabelli Dąbrowskiej prześladowana przez apodyktyczną sprzedawczynię w tymże sklepie, spotka ją potem w barze. Nota bene ten podwójny skecz z przerażającym „iiii” Olgi Sarzyńskiej to hit tego odcinka. A obie aktorki są pośród świetnego teamu arcymistrzyniami. Natomiast arcydzieło konstrukcji to zasługa znakomitego Wawrzyńca Kostrzewskiego.
Co do wyzwania pierwszego, zobaczymy jak będzie. Kabaret decydujący się na produkcję w TVP trochę skubie tygrysa za wąsy. Paranoiczna narada w ministerstwie żywienia czy megalomański program kosmiczny La la Polandu to są żarciki z rządzącej prawicy. O niebo subtelniejsze od „Pożaru w burdelu”, unikające ideologii, ale trudno tego nie zauważyć. Ja kibicuję takiemu błazeńskiemu wentylowi wolności. I to jest również mój humor.
Ale też warto zwrócić uwagę na coś innego. Wiele żartów w ogóle nie dotyka sporów ideowo-politycznych, z nieasertywną panią Irenką czy teleturniejem Tadeusza Sznuka (rewelacyjny Paweł Koślik!) na czele. To są małe traktaciki o ludzkiej naturze, tak typowe dla tego kabaretu. Tam jednak gdzie widać jakieś publicystyczne ślady, żartuje się raczej z wad Polski tradycyjnej. W Przodowniku „Na koniec świata” nie był niczym związany, mógł sobie rzucać snopy światła na co chciał. Dowolnie, bez żadnej logiki. Za to formuła La la Polandu nakłada trochę zobowiązanie odtwarzania portretu Polski. Naturalnie nie w skali 1:1. Ale jednak. Jestem więc ciekaw, z kogo będą sobie dworowali Kostrzewski i jego kapitalni aktorzy w kolejnych odcinkach.
Już dziś wygrali jedno. Kiedy słuchałem wspomnianej już piosenki Rusina, patrzyłem też na ich twarze. Pokażcie mi drugie takie zbiorowisko kapitalnych fizjonomii. Tak doborową galerię komików. Oni są w stanie sprostać każdemu wyzwaniu.
Czy doceni to widownia? Szczególny typ humoru (tu nie ma Marcina Dańca pierdzącego kapustą) plus późna pora (22.20 w piątek) nie muszą sprzyjać sukcesowi frekwencyjnemu. No ale chyba doświadczony człowiek rozrywki Marcin Wolski brał to pod uwagę. Wiedziały gały co (kogo) brały. Strzelanie z brylantów do publiki ma swoje niedogodności. Pożyjemy, zobaczymy.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/kultura/392350-la-la-poland-kabaret-wraca-do-tvp-w-wielkim-stylu
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.