To film wyrosły z greckiej mitologii. Zanurzony w jej język, teatralną manierę i symbolikę. A jednak jest w nim nuta chrześcijańska. Pojwia się nawet krzyż. Rozmazany, zniekształcony, ledwie widoczny za szybą. Widać go minimalnie dłużej niż u Skolimowskiego w „11 minutach”. Celowo ukryty. Tak jak słowo Bóg, które nie pojawia się w tym niezwykłym mitologiczno-teologicznym dziele.
Grecki reżyser Yorgos Lanthimos („Kieł”, „Lobster”) dokonał czegoś, na czym totalnie poległ Darren Aronofsky w koszmarnej „Mother!”. Nakręcił mądrą, brutalną i wielowarstwową przypowieść o zemście mitycznych bóstw. Oko za oko. Ząb za ząb? Więcej. To przypowieść o nie tylko o zemście, ale sprawiedliwości i ofierze zadośćuczynienia.
„Zabicie świętego jelenia” opiera się na micie o Agamemnonie, który rozwścieczył bogini Artemide. Musiał za to złożyć ofiarę z własnej córki Ifigeni. Agamemnon był wodzem Greków w wojnie trojańskiej. Sławnym i podziwianym człowiekiem, który musiał jednak ponieść konsekwencje własnych czynów. Musi z nimi zderzyć się podziwiany kardiochirurg Steven ( Colin Farrell). Ma piękną żonę, również lekarkę, Annę (Nicole Kidman) i dwójkę dorastających dzieci ( Raffey Cassidy, Sunny Suljic). W życiu rodziny pojawia się tajemniczy 16 latek Martin ( Barry Keoghan). To syn jego zmarłego pacjenta. Pojawienie się chłopca w domu Stevena sprowadza na całą rodzinę klątwę. Zaczyna się od choroby najmłodszego synka.
Bogowie sprowadzają karę na całą rodziną za winy jednego z jej członków? Na pewno nie jest to chrześcijańska wizja kary. Tyle, że tutaj bogów nie ma. Są natomiast liczne symbole. Artemida karząca Agamemnona zatrzymała wiatr nad okrętami Greków. Steven lubuje się w uprawianiu seksu z żoną, która udaje zastygłą od znieczulenia pacjentkę. Niewola mitologicznych Greków jest symbolizowana przez niewolę sparaliżowanego ciała zapadających na nieznaną najlepszym lekarzom chorobę dzieciom Stevena. Czy tylko ofiara odwróci los? No, ale przecież Agamemnon ostatecznie złożył ofiarę z łani. Abraham miał musiał poświęcić swojego syna. Bóg powstrzymał go od ciosu. U Lanthimosa nikt ręki nie chce zatrzymać. Mimo, że mamy nawet całkowite oddanie w postaci ucałowania krwawiących stóp torturowanego uosobienia Nemesis.
Twórca szokującego i też przepełnionego koncepcją tragicznego przeznaczenia „Lobstera” odsuwa się jednak wyłącznie od greckiej tragedii. Zniekształcony, widziany za szybą symbol chrześcijaństwa ma swoją wymowę. A więc męczeństwo? A może ofiara własnego dziecka za grzechy ludzkości? Nie, bo w tym filmie nie ma Zmartwychwstania. Jest czysta zemsta i sprawiedliwość nie przynosząca żadnego ukojenia. Film zamyka jednak chorał z Pasji wg św. Jana J.S. Bacha…
Lanthimos intryguje, irytuje niedopowiedzeniami i zazębianiem ze sobą tak różnych koncepcji kary. Wszystko w szatach gęstego psychologicznego thrillera z elementami horroru. Ciężki to film. Przygniatający twarz do gleby. Męczący i niepokojący. A może tak właśnie wygląda uczucie wiecznie nienasyconej zemsty?
Film dostępny na DVD
5/6
„Zabicie świętego jelenia”, reż: Yorgos Lanthimos, dystr: Monolit
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/kultura/391776-zabicie-swietego-jelenia-geste-porazajace-teologicznie-dzielo-recenzja
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.