Nowy film Johna Krasinskiego potwierdza banalną prawdę: o jakości horroru nie świadczą wymyślne efekty specjalne i fajerwerki, ale nastrój, klimat i pomysł. Truizm, wiem. No, ale co ja zrobię, że „Ciche miejsce” jest właśnie takim horrorem? W przypadku takich skromnych filmów używam często słowa „wyciszone”. Tym razem ono dosłownie opisuje „Ciche miejsce”. Jest to bowiem film prawie bez słów.
Świat zaatakowali „oni”. Potwory z kosmosu wyglądające jak ułomne dzieci Predatora i Obcego. Są ślepe i polują na ludzi dzięki perfekcyjnemu słuchowi. Żeby przetrwać nie można więc wydawać głośnych dźwięków. Jak jednak tego dokonać mając małe dzieci? Krasiński umieszcza akcję filmu na odludnej farmie. Nie wiemy jak wygląda zniszczony świat. Nie wiemy czy istnieją armie walczące z wrogiem i funkcjonują państwa narodowe. Skupiamy się na losie czteroosobowej rodziny. Tylko jej przetrwanie ma nas interesować. Ten sprytny manewr wykorzystał M. Night Shyamalan w „Znakach”, Spielberg w swojej wersji „Wojny Światów”, a ostatnio Trachtenberg w świetnym „Cloverfield Lane 10”.
„Ciche miejsce” byłoby wtórne wobec tych filmów, gdyby nie wyjątkowy klimat, jaki Krasinski stworzył na ekranie. Jest jego film na wskroś amerykański. Kult rodzinnych więzów, uwypuklenie męstwa i ojcostwa jako cnoty, kobieta broniąca z shotgunem własnych dzieci- oto kwintesencja Ameryki! Silnej, niezłomnej, nie poddającej się presji. Małżeństwo ( Emily Blunt, John Krasinski) już w pierwszych scenach tracą synka, który uruchamia głośną zabawkę. Czy się przez to poddają? Skądże! 9 miesięcy później na świat ma przyjść ich kolejne dziecko. Tylko zachowanie własnych wartości pozwala walczyć z najeźdźcą z zewnątrz. Intruzem, który chce „zniszczyć amerykański sposób życia”.
Krasiński wznosi swój film ponad ten ograny ze wszystkich stron schemat, budując z pietyzmem poczucie zagrożenia. Momentami doprowadza do nieznośnego napięcia ( matka nie może wydać z siebie krzyku, rodząc w wannie, bo potwór czai się za plecami), nie popadając przy tym w logiczne dziury. Poruszająca i ciekawa jest też druga wartwa filmu. Poczucie żałoby i poczucia winy z powodu straty dziecka i braciszka, napięcia między rodzicami i dwójką dorastających dzieci- wszystko to nakreślone jest bez moralnego szantażu i ckliwości. „Ciche miejsce” to kino grozy według najlepszych standardów. W tym roku nie było na ekranach lepszego horroru!
5/6
„Ciche miejsce”, reż: John Krasinski, dystr: UIP
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/kultura/390131-ciche-miejsce-ciiiicho-bo-potwor-uslyszy-horror-wedlug-najlepszych-wzorcow-recenzja