Nie raz to słyszałem. Mówili, że popkultura oswaja ze złem, pokazując mafioza w romantycznym świetle. Kłóciłem się, że tak nie jest. Czy tak było w arcydziele Coppoli „Ojciec Chrzestny”? W finale trylogii Michael Corleone umiera samotnie na spalonej sycylijskiej ziemi. Z psem u boku. Z poczuciem winy za śmierć ukochanej córki, przegranego losu familii, który tak bardzo chciał odmienić. A bohaterowie w perłach kinowych Scorsese? Odrzuceni jako zdrajcy ( „Chłopcy z Ferajny”), ukarani przez Boga ( „Ulice nędzy”) i w końcu zakopani z roztrzaskaną bejsbolem głową gdzieś na pustyni w Nevadzie („Kasyno”). To może Tony Soprano z kultowego serialu? Spójrzcie jednak na jego pogruchotane osobiste życie i los jego kompanów z New Jersey. Nie do pozazdroszczenia.
No, ale jednak trudno nie przyznać, że te obrazy jakoś mitologizowały mafię. Smakowita włoska kuchnia ( oni naprawdę nauczyli świat jeść!), ballady Franka Sinatry i honorowy Don Vito Corleone sprzeciwiający się zabijaniu kobiet oraz dzieci. Gangster tak zacny, że po premierze „Godfather” prawdziwi gangsterzy wzorowali się na jego postaci. Oczywiście tylko powierzchownie.
Kobiety i dzieci nadal były zabijane. Omerta łamana, a vendetta wymykała się wszelkim zasadom. Więc przyznaję trochę rację moim adwersarzom w tych dyskusjach. Szczególnie, gdy obejrzałem ten zgniatający z siłą imadła serial. Wiele czytałem książek o mafii, widziałem niemal wszystkie produkcje o sycylijskiej Cosa Nostrze i kalabryjskiej ‘Ndràngheta ( to słowo z greki oznacza, o zgrozo!, cnotę i męstwo). Popkultura zajmowała się też mafią z Apuli Santa Corona Unita oraz ( serial Netflixa) specyficzną mafią rzymską.
Nikt jednak nie obnażył zła mafii jak twórcy tego serialu. Z każdym odcinkiem czuję coraz większą żenadę patrząc na półki księgarni uginające się od kolejnych wynurzeń Masy. Popkulturowy obraz gangusów dla Januszy. Pokłosie owinięcia wizerunku mafiozo smakowitym spaghetti i podlania go krwiście czerwonym wytrawnym winem. „Gomorra” rozbija w pył całą tą mitologię.
Najbardziej dosłowny, realistyczny i przerażający obraz włoskiej mafii wrócił w trzecim sezonie. Nikt wcześniej tak nie pokazał neapolitańskiej camorry jak twórcy serialu zainspirowanego książką ukrywającego się wciąż dziennikarza Roberta Saviano. Nikt wcześniej też nie pochlastał tak mitologii włoskiej mafii jak twórcy tego przenikliwego serialu. Nawet twórcy fetowanego filmu z 2008 roku pod tym samym tytułem. „Gomorra” to wiwisekcja organizacji, której macki obejmują cały świat. Obraz mafii jest pozbawiony lukru. Przyjaciele mordują się bez mrugnięcia okiem, eliminują też swoje kochanki, żony i dzieci. Nie na pięknych plażach Neapolu ani spalonej od słońca włoskiej ziemi rodem z „Ojca chrzestnego” – ten serial rozgrywa się w ciemnych, utopionych w śmieciach, cuchnących, odrapanych neapolitańskich blokowiskach Scampia. To tam rządzi ’O Sistema – układ obejmujący każdy aspekt życia mieszkańców. Mafia stworzyła tam mikrokosmos, betonową dżunglę, z której wyciąga swoje macki na cały świat.
Przywódcą klanu Savastano zostaje Genny (Salvatore Esposito). Doprowadził do zamordowania swojego ojca, legendarnego władcy Scampii. Sprzymierzył się ze śmiertelnym rywalem Ciro (Marco D’Amore), który za śmierć własnego dziecka odkupuje winy w Bułgarii, gdzie angażuje się w przemyt imigrantów i handel ludźmi. Oto życie podziwianego w popkulturze mafioza. Gdy już zaczynamy się przyzwyczajać do kolejnych nowych postaci wprowadzanych do serialu, mamy pokusę by im współczuć albo podziwiać ich umiejętność poruszania się w tym złym świecie, dostajemy obuchem w głowę. Robią rzeczy tak podłe, nieludzkie i złe czekamy tylko na karę. Ona nadchodzi w różnych wymiarach.
Zdrada, ból, upodlenie. Ciągła ucieczka. Największym walorem włoskiej produkcji jest bezkompromisowy realizm pokazanego świata. Skąpanego w kiczowatym złocie domów gangsterów i karoc z ich trumnami, wszechobecnym bezguściu, pozbawionym moralności świecie. Nie ma tu Corleone, Soprano ani chłopców z ferajny Scorsese. „Gomorra” to relacja z wojny, która nie ma końca. W Neapolu granica między światem mafii, życiem obywateli a niemrawymi działaniami władz dawno się zatarła i zlała w jedną krwawą maź. Czyż właśnie nie taka kraina zasługuje na los biblijnej Gomory?
Oglądajcie takie produkcje. Pokazujcie je fascynującym się mitologią mafii nastolatkom. To odrażający obraz. Bez szekspirowskiego ukąszenia. Bez wkładania opowieści w szaty greckiej tragedii. To mafia na ulicach nędzy. Ozłoconych przez chwilę. Widzianych przez pryzmat tłustego pliku banknotów. „Gomorra” pokazuje jaka jest cena tego krótkotrwałego „szczęścia”.
Wszystkie sezony „Gomorry” na HBO GO
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/kultura/389297-romantyczny-mafiozo-pulpowe-ksiazki-masy-bzdury-gomorra-to-prawdziwy-obraz-tego-upodlonego-swiata
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.