Czołowy polski punkrockowiec, jak sam opowiedział, tworzył „ogromną mieszankę”. Bo kto by pomyślał, że wykrzykujący antysystemowe hasła w czasach komuny, posiadałby jednocześnie tak głębokę potrzebę szukania Boga? Znane są przypadki nawróconych muzyków sceny alternatywnej - „Budzego”, „Maleo”, „Litzy” - ale historia Kazika Staszewskiego pokazuje, jak kręte potrafią być drogi w poszukiwaniu „sensu”.
Z różnych wypowiedzi i zwierzeń Kazika Staszewskiego wyłania się obraz człowieka o wielkiej wrażliwości duchowej, ale osoby wciąż poszukującej.
Muzyk opowiedział w programie „Chuligan literacki” w TVP Kultura o początkach tej drogi, która potrafi naprawę zaskoczyć.
Tworzyłem w tamtym czasie ogromną mieszankę. Bo w czasach punk rocka i nowej fali nasiąkłem rebelią, taką antysystemową, ale i estetyczną. Z drugiej strony dokładnie tydzień po wprowadzeniu stanu wojennego, zetknąłem się ze Świadkami Jehowy i moja przygoda z nimi trwała bodajże do 85/86 roku. Studiowałem Pismo Święte i chodziłem na zebrania
—wyznał w rozmowie z Mateuszem Matyszkowiczem.
W Świadkach Jehowy pociągało mnie to, że 13 grudnia cały mój świat runął. Na moment mocno się upolityczniłem. (…) Pokazali mi w krótkim wykładzie, że to nie jest koniec świata, ale że żyjemy obecnie w świecie rządzonym przez szatana i że te walki toczą się w obrębie jednej frakcji, że wszyscy oddani są systemowi szatana, a nas czeka, już za chwilę, za chwileczkę, królestwo Jezusa. To mnie wzięło, bo pojawiła się jakaś nadzieja i deska ratunku. Ale jak to u mnie, nie działo się to szybko
— opowiadał.
Jednak okazuje się, że w Kaziku zwyciężyła… muzyka!
Mi to nie pozwoliło zrobić tego kroku ostatecznego, czyli się ochrzcić i tytularnie Świadkiem Jehowy zostać, bo zbyt kochałem to, co robiłem w wolnych chwilach
— stwierdził.
Ja właściwie mogę powiedzieć, że jestem wychowany oczywiście w kulturze i religii katolickiej; mam zaliczone wszystkie sakramenty. Moje uczestnictwo w Kościele katolickim było takie rytualne, jakie widzę u większości ludzi. (…) Na Mszy świętej czekałem na słowa „Idźcie, ofiara spełniona. Potem udawałem, że idę do kościoła, a szedłem do kolegi. Takie zbliżenie z Bogiem poczułem dopiero w takim kontakcie ze Świadkami Jehowy, co nie znaczy, że to było jedyne źródło
— opowiadał dalej.
Staszewski zwrócił uwagę,że choć w latach 80 większość muzyków sceny alternatywnej wyrażało swoją niechęć wobec Kościoła, to jednak zaczęło się to zmieniać w latach 90.
kpc/TVP Kultura
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/kultura/388495-jak-krete-moga-byc-drogi-w-poszukiwaniu-wiary-ciekawa-opowiesc-kazika-nasiaklem-rebelia-i-mialem-przygode-ze-swiadkami-jehowy