To nie tylko jest to starcie na ringu między „Kobietami mafii” Patryka Vegi i nowym „Pitbullem” w rękach starego wygi kina akcji Władysława Pasikowskiego. To pojedynek między całą spuścizną policyjnego kina Vegi z logo „Pitbull” i legendą „Psów” Pasikowskiego.
Na dodatek serial „Pitbull” (2005-2008), który wyniósł Vegę do rangi wielkiej nadziei polskiego kina, bezpośrednio konkurował z serialem „Glina” (2004-2008) powracającego do policyjnego świata ( po koszmarnym „Reichu”) speca od twardzielskiego Hollywood „made in Poland”.
Po tym jak Vega pokłócił się z producentem poprzednich filmów z serii „Pitbull”, w projekt wszedł właśnie Pasikowski. Napisał swój scenariusz i ściągnął do filmu część obsady oryginalnego serialu ( Marcin Dorociński, Rafał Mohr, Krzysztof Stroiński, Michał Kula). Na dodatek słowem „Pies” w podtytule bardzo mocno zaznaczył swoje terytorium. „Pitbull. Ostatni pies” nie jest zwykłą kontynuacją „Nowych porządków” i „Niebezpiecznych kobiet”. To autorskie dzieło Pasikowskiego.
Niemniej jednak słyszymy nawiązania do postaci znanych z dwóch poprzednich „Pitbullów”. Ba, Pasikowski wbija nawet delikatne szpile („ kto to jest Majami?”, „tylko my zostaliśmy we trzech”) w trupę aktorską Vegi, która nie zgodziła się zagrać w ostatnim filmie serii. Wraca za to stara gwardia na czele z będącym na wygnaniu Despero ( Dorociński), zrehabilitowanym Metylem (Stroiński), Nielatem ( Mohr), który po szkoleniu przez FBI stał się Quantico. „Psy” wchodzą na wojenną ścieżkę z mafią, po tym jak zabito partnera bohatera filmów Vegi Majamiego. Despero staje się „undercover cop”, jak mówi zamerykanizowany Quantico i zamienia posterunek w Juracie na świat gangusów z Warszawy. Świat dosyć anachroniczny.
Nie wiem czy Pasikowski przewrotnie zastosował rozwiązania rodem z czasów, gdyby był królem kina akcji ( Pruszków z Wołominem od ponad dekady ze sobą nie walczą!), czy po prostu inaczej nie potrafi spojrzeć na rzeczywistość gangsterską współczesnej Polski. Nie jest to aż tak istotne, bowiem wszystkie dziury scenariuszowe zasypują aktorzy. Solówki Dorocińskiego i Stroińskiego nabierają nowego wymiaru w rękach takiego reżysera jak Pasikowski. Od dawna nie zagospodarowany w polskim kinie Cezary Pazura i zdumiewająco wszechstronny Adam Woronowicz ( dopiero co grał o.Kolbe!) tworzą zaś intrygujący duet braci gangsterów. Woronowicz to mistrz takich kreacji, co pokazał jako diaboliczny gangster w „Chrzcie” Marcina Wrony. Teraz wyciąga jeszcze inną twarz gangstera w garniturze.
Pasikowski daje nam to, w czym czuje się najlepiej. Jest wóda, powiedzonka w stylu Franza Maurera ( Despero nawet „zabije ich wszystkich sam”) i złożona ze schematów silna kobieta. Dorota „Doda” Rabczewska jak na amatorkę dobrze poradziła sobie z rolę. Na tyle, ile pozwalał jej scenariusz. Pasikowski nie umie pisać ról kobiecych, czego nigdy nie ukrywał. Wyraźnie nie radzi sobie się z postacią „panienki gangstera”, która staje się bezwzględną „matką chrzestną”. Jej przemiana jest mało wiarygodna i szczególnie w zestawieniu z kobietami mafii w filmie Vegi wypada blado ( przypomnijcie sobie postać Agnieszki Dygant!). Ten film potwierdza tylko, że Patryk Vega jest wrażliwym feministą i naprawdę kocha oraz rozumie kobiety. Pasikowski to starodawny maczo mówiący wciąż, że „to zła kobieta była”.
Choć nie ma jak Pasikowski tak dobrego jak Vega ucha do grypserki gangusów i policyjnego żargonu, to radzi sobie, bazując na terminologii wziętej z serialu Vegi. Ma za to twórca „Jacka Stronga” świetny warsztat, którym bije na głowę ojca marki „Pitbull”. Pasikowski wie, co to kompozycja kadru, symboliczne ujęcia, spójna narracja i konsekwentne rozwijanie bohaterów. Jest to dojrzały filmowiec i znakomity rzemieślnik, który na dodatek wypracował autorską stylistykę. Nie zapominajmy, że Pasikowski zdemolował inteligencki etos polskiego kina z lat 80-tych. Wymiótł kino moralnego niepokoju, robiąc bohaterem cynicznego zabijakę, którego potem sam nieświadomie sparodiował. Gdyby nie rewolucja Pasikowskiego, nie byłoby dzisiejszego polskiego kina sensacyjnego.
Nie byłoby też Vegi, który „Psom” naostrzył zęby i nazwał „Pitbullami”. Następnie ten sam Vega zburzył policyjne kino Pasikowskiego, budując własny styl opowiadania. Teledyskowy, z przyczynkową fabułą, ale za to trafiający ulicznym realizmem do mas. Nie ma Pasikowski ożywczej anarchii Vegi. Nie ma jego bezczelności, świeżości, grafomanii, które tworzą te zjawiskowo niepodrabialne bohomazy. Dlatego jestem przekonany, że nie pokona Vegi w box office.
Pasikowski zagryzł jednak poprzednie dwa „Pibulle”, które w rękach Vegi były koszmarnie pokraczne. Mając ze sobą Dorocińskiego jako Despero nie potrzebował nawet Gebelsa ( Andrzej Grabowski pozostał wierny Vedze i u Pasikowskiego wyjechał do Katowic), by pozwolić widzom zatopić się w klimat genialnego serialu Vegi sprzed dekady. Jego „Ostatni pies” ociera się o mrok „Gliny”, zagląda w stronę rasowego thrillera policyjnego. To męskie kino w starym stylu. Mięsisty old school dla widzów wychowanych w latach 90-tych. Momentami wygląda to na zjazd absolwentów, którzy przy wódzie wspominają dawne lata. Owszem mamy tutaj echa Amber Gold, mafię paliwową i VAT-owską oraz Piramidę Ponziego. Trudno się natomiast pozbyć wrażenia, że są to wątki usilnie doklejone, by uwspółcześnić opowieść skrojoną pod kino akcji lat 90-tych. Lekko się to gryzie.
Jaki werdykt po walce dwóch pragnących krwi psów? Stary wyga pokazał wszystkim jak wygląda „Pitbull” zrobiony przez profesjonalistę. To solidna sensacja spełnionego mistrza gatunku, który zrobił sobie przerwę od rozliczeniowo- historycznych westernów ( „Pokłosie”, „Jack Strong”). Wyjął stare zabawki dla dużych chłopców i trzasnął dzięki nim kawał kina klasy B. Jednak ci, którzy wolą bawić się z nieprzewidywalnymi hultajami, wybiorą Vegę, który ma to, czego nie ma Pasikowski. Świeżość, chuligański styl i energię. Otworzył on „Kobietami mafii” nową serię bez obciążenia legendą „Pitbulla”. Na dodatek zabrał Pasikowskiemu samego Bogusława „Franca Maurera” Lindę, który wystąpi w następnych częściach kobiecej trylogii Vegi. Symboliczne.
4/6
„Pitbull. Ostatni Pies”, reż: Władysław Pasikowski, dystr: Kino Świat
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/kultura/386148-pitbull-ostatni-pies-stary-wyga-vs-vega-kto-ma-ostrzejsze-zeby-recenzja
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.