Każdy kto porównuje najnowszą produkcję TVP ze scenariuszem Ilony Łepkowskiej do „Gry o tron”, robi jej niedźwiedzią przysługę. Rozumiem komercyjną potrzebę wypromowania flagowego serialu TVP. Jednak wychowany na wyśrubowanych produkcjach Netflixa i HBO widz najwyżej na takie porównanie parsknie śmiechem. Nie ten budżet, nie ten szeroki skład scenarzystów i znakomitych hollywoodzkich rzemieślników na reżyserskim stołku. W końcu „Korona królów” to produkcja publicznej telewizji, która przeznaczona jest dla konkretnego targetu. To widz oglądający popołudniową telewizję. Ugładzoną, grzeczną i bezpieczną dla widza niepełnoletniego. Nie ma szokować przemocą i seksem jak właśnie „Gra o tron”, ani zawiłościami intryg niczym „Dynastia Tudorów”.
Warto mówić więc czym w rzeczywistości jest „Korona Królów” TVP. To klasyczna telenowela historyczna, która w swoim gatunku się sprawdza. To również nieźle skrojona historia losów ludzkich włożonych w kołowrotek wielkiej polityki. Od pierwszych minut czuć rękę Łepkowskiej, która najlepiej czuje się w opowieściach o rodzinnych konfliktach i intrygach.
Serial „Korona Królów” opowiada o kulisach władzy oraz kreśli losy jednego z najwybitniejszych władców w dziejach Polski – Kazimierza III Wielkiego. Najmłodszy syn Władysława I Łokietka i Jadwigi Bolesławówny musi udźwignąć ciężar władzy, a także zapanować nad tym, co dzieje się na dworze. Serial ukaże losy kobiet walczących bezwzględnie nie tylko o serce króla, ale także koronę królowej. Perypetie bohaterów przybliżą widzom owiany mitami wiek XIV. (TVP)
Po dwóch odcinkach widać, że nie jest to produkcja ze szczególnie wysublimowanym scenariuszem i złożonymi postaciami. Nie taka jest jednak rola takich produkcji. Bliżej jej do tureckich seriali historycznych niż do również dosyć prostolinijnych „Templariuszy” kanału History. „Korona królów” jest kierowana przede wszystkim do masowego widzą przyzwyczajonego do specyfiki seriali jak „M jak Miłość”. Łepkowska jest mistrzynią sprzedawania milionowej widowni tak skrojonej rozrywki. Dobrze wie, że sygnowana przez nią produkcja nie ma poziomu „Królowej Bony” Janusza Majewskiego czy „Przygód Pana Michała”.
Nie musi mieć. To serial ulepiony z innej gliny i jeżeli odniesie poza granicami Polski choćby połowę sukcesu tureckiego „Wspaniałego stulecia”, to władze TVP mogą być zadowolone.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/kultura/374414-korona-krolow-sprawdzi-sie-jako-telenowela-w-klimacie-tureckich-produkcji-recenzja
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.