To spektakularnie smutny koniec kariery dwukrotnego zdobywcy Oscara i jednego z najwybitniejszych hollywoodzkich aktorów. Wyrzucenie z obsady „House of Cards”, zdjęcie będącej na finiszu produkcji „Gore”, gdzie Kevin Spacey gra pisarza Gore’a Vidala. Aktor, który przez wiele lat był dyrektorem teatru w Londynie nie dostanie honorowej nagrody Emmy. Opuścił go agent i rzecznik prasowy. Kolejni aktorzy przypominają sobie nagle jakim draniem na planie był Spacey, o molestowanie oskarżają go kolejni młodzi mężczyźni ( dziennikarze przeprowadzający z nim wywiady i nawet syn legendarnego Richarda Dreyfussa).
Największe nazwiska w Hollywood są obecnie oskarżane o molestowanie. Pewnie większość się z oskarżeń ostatecznie wywinie. Poza Harveyem Weinsteinem i Kevinem Spaceyem. Ten ostatni został zrzucony z pędzących sań i poświęcony na ołtarzu z napisem @metoo.
Czytaj również: Aktorzy to współczesne bóstwa. Dlatego tak trudno uwierzyć masom w ich ciemną stronę
Pisałem już kilka razy, że cieszę się z wybuchu afery, która masakruje Hollywood. Oczyści siedlisko hipokryzji i obłudy. Nie zniemi go, ale zrzuci z piedestału samozwańczych panów życia. Pogańskich bożków i kreatorów masowej wyobraźni. Jednak akcja idzie dalej i zaczyna przybierać przerażające szaty. Rewolucja #metoo pożera kolejne ofiary i zapewne pożre w końcu własne dzieci. Najpierw jednak zniszczy świat kina. Krytycy przewidywali, że za rolę potentata naftowego Jeana Paula Getty’ego Kevin Spacey dostanie nominację do Oscara. Już w zwiastunie widać, że Spacey stworzył kreacje na miarę swoich największych ról sprzed czasów „House of Cards”. Widzowie się jednak o tym nie przekonają.
„Wszystkie pieniądze świata” premierę mają mieć za miesiąc. Film pojawi się w kinach bez Kevina Spaceya. Jak? Ano tak jak w Sowieckiej Rosji, gdzie pozbywano się ze zdjęć skompromitowanych idoli. Spacey zostanie z filmu po prostu wymazany. Tak postanowili szefowie wytwórni Sony i reżyser filmu Ridley Scott. Brytyjczyk w ciągu kilku tygodni nakręci nowe sceny z postacią Getty’ego, w którego wcieli się Christopher Plummer. Jeszcze nigdy nie zdarzyło się, by gwiazda filmu została z niego wymazana kilka tygodni przed premierą. Czy właśnie przestaliśmy oddzielać od siebie sztukę od ludzi, którą ją robią.
Jeżeli uznajemy, że nie ma nic złego w wycięciu Kevina Spacey z gotowego filmu dlatego, że kilka osób oskarża go o molestowanie, to dlaczego godzimy się na celebrowanie filmów Polańskiego? Dlaczego śmiejemy się na filmach Chaplina ( również lubił bardzo młode dziewczyny) i zachwycamy kinem Herzoga z pedofilem Klausem Kińskim? Czy od teraz będziemy wycinać ich jak papierosy z „Casablanki”, co postulowały organizacje antytytoniowe? Co z filmami Bryana Singera, które kochają miłośnicy komiksów? Czy seria „X-Men” i, nomen omen, „Podejrzani” ( Oscara za niego dostał…Kevin Spacey) zostanie spalona na stosie tylko za to, że Singer jak Spacey jest oskarżany o molestowanie młodych chłopców? No, ale czy molestowanie to najgorszy grzech? Może zaczniemy potępiać filmy z narkomanami i alkoholikami w głównych rolach? A co z tymi, którzy trafili za kratki za przestępstwa podatkowe ( Wesley Snipes)? Czy wyłączymy też telewizor z programami i komediami z Mikem Tysonem, który odsiedział kilka lat za gwałt?
Nie zrozumcie mnie źle. Nie mam powodu by nie wierzyć, że Spacey, Singer i Weinstein są obrzydliwymi predatorami. Każdy z nich za choćby próby molestowania powinien dostać w pysk i mieć przetrąconą karierę. Czy jednak ich twórczość powinna zostać przekreślona? Weinstein wyprodukował setki filmów, które zdobyły dziesiątki Oscarów. Był patronem m.in. Quentina Tarantino. Czy mamy bojkotować kino twórcy „Pulp Fiction”?
Histeria i hipokryzja tworzą mieszankę nieznośną i wyjątkowo niebezpieczną. W Hollywood wszyscy wiedzieli o zachowaniu Speceya, Weinsteina, Singera i wielu innych oskarżanych filmowców. Niech dowodem będą na to odcinki „Familly Guy”, gdzie Seth McFarlane pokazywał znanych ludzi w Hollywood jako seksualnych drapieżników i pedofilów ( już nie dziwię się brakom pozwów). Teraz nagle ci, którzy milczeli zgrywają dziewice z Mullholland Drive ( dla niezorientowanych- to oksymoron) i przekraczają kolejne granicę neofickiej gorliwości. No, ale cóż skoro część celebrytów dokonuje samokrytyki ( Baldwin, Affleck), to trudno się dziwić, że powróciło wycinanie niesłusznych towarzyszy ze zdjęć. To pewnie nie koniec absurdów. Rekordy są po to by je bić, a w Nowym Wspaniałym Świecie rządząnym przez politpoprawną dyktaturę rekordy te są łamane bardzo prędko. Dobrze, że mamy chociaż jeszcze komików, którzy wszystko rozładowują głeboką ironią.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/kultura/366311-jak-u-sowietow-kevin-spacey-zostaniewyciety-z-gotowego-filmu-kto-nastepny-chaplin