Dustin Hoffman, Brett Ratner, James Toback, Ben Affleck, Casey Affleck, Kevin Spacey- kolejne wielkie hollywoodzkie nazwiska są łączone z molestowaniem seksualnym. Raz są to oskarżenia wiarygodne, innym razem wydają się być naciągane i wynikają z typowego przewrażliwienia, albo chęci zaistnienia dzięki skandalowi. Niemniej jednak po oskarżeniach hollywoodzkiej grubej ryby Harveya Weinsteina pękła zmowa milczenia, jaka panuje w Hollywood. Oskarżenia mają już swoje wymierne konsekwencje. Złote dziecko Weinstaina, Quentin Tarantino, pierwszy raz robi film poza jego wytwórnią. Netflix przerwał produkcję 6 sezonu „House of Cards”, co może spowodować upadek Kevina Specey’a w świecie filmu. Wybitny aktor naraził się na dodatek potężnym środowiskom gejowskim, które nie mogą mu wybaczyć, że ujawnił swój homoseksualizm, gdy pojawiły się zarzuty molestowania 14 letniego chłopca. Gejowskie organizacje robią wiele, by nie łączono homoseksualizmu z pedofilią.
Hollywood czeka zresztą złamanie kolejnego tabu. Tajemnicą poliszynela w Hollywood jest nie tylko wykorzystywanie kobiet, ale również szerząca się pedofilia. Wiele lat temu mówił o niej dawny dziecięcy gwiazdor Corey Feldman, który opowiadał o „kanapie do castingu”, gdzie lądują nieletni. Feldman przekonuje, że już w 1993 roku podał policji listę pedofilów w Hollywood. Daremnie. Czy dziś bańka pęknie?
Istotne jest inne pytanie. Czy skandal spowoduje zmianę reguł panujących w Hollywood. Bez wątpienia środowisko poświęci na ołtarzu medialnym kilka ofiar. Mogą to być wielkie nazwiska. Kariery kilku idoli legną w gruzach, ale na ich miejscu narodzą się inne. Czy będą to kariery zrobione w inny sposób? Mam wątpliwości. Przecież nie jest tak, że to tylko wiecznie niewyżyci seksualnie producenci zmuszają młode aktorki do seksu. Wiele z nich wie, że po prostu jest to najłatwiejszy sposób do stania się celebryckim bóstwem i nie zrezygnują z takich „skrótów” ścieżki na szczyt. Nie zmienia to faktu, że ludzie pokroju Weinsteina wykorzystują swoją pozycję i czują się bezkarni.
Dobrze się stało, że seksualny skandal wybuchł z wielu powodów. Istotne jest to, że odsłonił hipokryzję filmowego środowiska. Nie jest tajemnicą, że większość gwiazd Hollywood popiera amerykańską lewicę. Wielkie gwiazdy mają usta pełne frazesów o feminizmie czy obronie praw mniejszości seksualnych. To oni rozrywali szaty przez seksizm Donalda Trumpa. To oni w czambuł potępiali Kościół katolicki za zamiatanie pedofilskich skandali pod dywan.
Ich hipokryzja i obłuda eksplodowała. To czy eksplozja będzie miała trwałe skutki zależy jednak od całego środowiska filmowego. Czy ci, którzy biorą udział w akcji #metoo będą zabiegać o wywiady z Romanem Polański i Kevinem Spacey’em (obaj przyznali się do seksu z osobami nieletnimi)? Czy będą w imię zasad ich bojkotować? Na ile powszechna akcja potępiająca molestowanie seksualne wygra z uznaniem i uwielbieniem dla obu wielkich artystów?
Nie jest specjalnym odkryciem, że ludzie kina są dziś traktowani jak świeckie bóstwa. Postawieni na piedestał stali się zarówno prorokami jak i bogami religii zwanej celebrytyzmem. Wypowiadają się na najpoważniejsze tematy bez względu na swoje wykształcenie i rozmiar IQ. Mieszają im się role w społeczeństwie. Przyznają sobie prawo do arbitralnych sądów tylko dlatego, że zagrali popularne postacie. Mówią nam już nie tylko w co się ubierać, co jeść i jakie linie lotnicze wybrać. Mówią nam co mówić i co myśleć. Czy dziwi więc, że nie chcemy by spadły z piedestału?
Podobne są przecież reakcje głęboko wierzących katolików na doniesienia o tym, że podziwiany i lubiany ksiądz molestował i gwałcił dzieci. Szok, niedowierzanie i wyparcie. W konsekwencji ukrycie. To właśnie wyparcie doprowadziło do tego, że w Bostonie czy Dublinie haniebne czyny duchownych miały miejsce przez lata, a dziś cały Kościół musi płacić za działania będących w mniejszości czarnych owiec. Podobnie jest w Hollywood. Trudno przyznać, że taka ikona jak Dustin Hoffman zachowuje się jak prostak i cham wobec młodych dziewczyn. Obmacuje niewiasty na filmowym planie i składa dwuznaczne propozycje. Trudno zaakceptować, że idol z „House of Cards” pakuje łapy w majtki młodych aktorów. Jak zaakceptować fakt, że absolutny geniusz kina, twórca arcydzieł jak „Chinatown” i wizytówka polskiej szkoły filmowej na świecie uprawiał seks analny z 13 letnią dziewczyną i jest oskarżany o molestowanie innych nieletnich? To bardzo trudne.
Można więc zrozumieć reakcję obronną przed niewygodnymi informacjami. Nie lubię truizmu, ale czasami tylko banał może wyrazić, mówiąc klasykiem, oczywistą oczywistość. By zło zatriumfowało, wystarczy, że przyzwoici ludzie milczą. Milczeć nie wolno. Szczególnie, gdy brutalna prawda dotyka naszych idoli. Kto jak nie my ma ich sądzić?
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/kultura/365249-aktorzy-to-wspolczesne-bostwa-dlatego-tak-trudno-uwierzyc-masom-w-ich-ciemna-strone
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.