O funkcjonowaniu Polskiego Instytutu Sztuki Filmowej wPolityce rozmawia z Pawłem Nowackim, członkiem komisji eksperckiej PISF, autorem filmów dokumentalnych.
Ogłoszony został konkurs na dyrektora PISF, następcę zwolnionej Magdaleny Sroki? Ma pan jakiś swój typ?
Paweł Nowacki: Nie mam typu, a nawet gdybym miał, to bym go nie zdradził, bo tak najłatwiej spalić tę osobę. Konkurs jest w pełni demokratyczny. Najpierw wybierana jest komisja konkursowa, a potem środowisko będzie zgłaszać osoby, które mogłyby kandydować na stanowisko dyrektora. To może być filmowiec albo osoba spoza branży, ale taka która zna wagę filmu.
Kiedy odwoływano Magdalenę Srokę protestowali artyści, pisali listy do ministra Glińskiego. Głos zabrała Rada Polskiego Instytutu Sztuki Filmowej. Filmowcy wyszli na ulicę. Mają o co kruszyć kopie?
To wspaniale, że można protestować, a nawet wykupywać w tym celu całe strony w ogólnopolskich gazetach. Można pikietować na ulicach, każdy może występować publicznie, z jakim chce przekazem - to znaczy że jest demokracja. Gorzej, że kilku członków rady PISF podpisuje się jakby było całą radą. To jest już nadużycie, a wręcz kłamstwo.
Protestujący twierdzą, że minister Gliński zwolnił bezprawnie panią Magdalenę Środę i nie mają ani trochę racji. Kompetencją ministra jest powoływanie i odwoływanie dyrektorów instytucji państwowych.
Treść listu dyrektor do byłego senatora partii demokratycznej w USA, który jest przewodniczącym tamtejszego stowarzyszenia twórców filmowych była po prostu skandaliczna. Co ciekawe nikt, nawet z protestujących, nie kwestionuje tego. Epitety – „ksenofobiczni”, „nacjonalistyczni,” „schowani w cieniu statuły Chrystusa Króla Polski”. I to pisze osoba,która pełni publiczną funkcję urzędniczą? Osoba, która redystrybuuje środki pochodzące z naszych pieniędzy.
CZYTAJ WIĘCEJ: Skandaliczny list dyrektor PISF! „Szybko możemy wrócić do absurdalnej cenzury prowadzeni przez ksenofobicznych nacjonalistów”
Tylko taka jest rola PISF?
Nie dokonują się tam żadne akty twórcze, to jedynie akty redystrybucji pieniędzy.
Pan zna tę instytucję od środka. Od roku uczestniczy Pan w jej obradach. Czy ona działała prawidłowo?
Przez lata znałem ją tylko ze strony internetowej. Od roku jestem powołany na eksperta i funkcjonuję tam jako lider jednej z grup oceniających projekty. Poznałem więc PIS bliżej. Szumna nazwa sugeruje, że tam chodzi o sztukę, a tam chodzi o pieniądze. Kto je dostanie. O nic innego.
System ekspercki, który tam funkcjonuje jest fasadowy. W praktyce decyzje, kto i ile dostaje podejmuje jedna osoba - dyrektor PIS. To wymagałoby zmiany. Niech dyrektor weźmie na swoje barki całkowitą odpowiedzialność za te projekty albo wybiera się je rzeczywiście w drodze głosowania. Od jedenastu lat, odkąd PISF został powołany w 2005 roku, pod koniec rządów SLD, ci sami ludzie opiniują projekty i wskazują komu dać pieniądze ze swoich. To nie jest zdrowe. Najpierw jedni przyznają drugim, potem ci drudzy zmieniają się w ekspertów liderów i przyznają tym pierwszym. Czy to jest czysty układ?
Przez 10 lat to się wszystko kiełbasiło wokół jednego środowiska. Obieg był szczelnie zamknięty. Wyłom się zrobił dopiero, gdy powołano za rządów PIS ludzi z nieco innego środowiska.
Wraz ze zmianą dyrektora jest szansa na zmiany w PISF. W jakim kierunku powinny one pójść. Jak Pan by zreformował tę instytucję?
Dotąd jedni dostawali regularnie duże pieniądze, a inni obchodzili się smakiem. Przykład z 2017 roku. Festiwal filmów rosyjskich „Sputnik nad Polską” dostał 200 tys zł, a festiwal w Niepokalanowie, najstarszy festiwal offowy, ale nielubiany przez mainstream – 0 zł.
Festiwal „Niepokorni ,Niezłomni, Wyklęci” - 40 tys zł. A te wielkie festiwale – toruńskie, krakowskie czy gdyńskie - po kilkaset tysięcy złotych. To są tak samo żenujące decyzje jak ten nieszczęsny list podpisany przez Magdalenę Srokę, albo to jak ona teraz się z niego tłumaczy – nie ona napisała, choć jest przez nią podpisany, za listem stoi jej pracownica. To wszystko jest świadectwem tego, jakiego pokroju ludzie przez lata decydowali o nakładach na polską kinematografię.
Czy potrzebne są zmiany w PISF? Może byłaby to szansa dla nowych, młodych twórców? Twórców prawicowych, o ile takie określenie w ogóle funkcjonuje?
Głębokie przekonanie twórców, że sztuka była jest i będzie lewicowa czy lewacka jest jakimś absurdem, który zaczął funkcjonować w XX wieku. Lewackie filmy uważa się za najbardziej ambitne, prawdziwie realizujące ideały sztuki. Nic bardziej mylnego. Twórcy kręcący filmy o dochodzeniu do prawdy, dobra nigdy nie nazywali siebie twórcami prawicowymi. Wiele osób kręcących bardzo dobre filmy, ale o takiej właśnie wrażliwości, nie liczyło nawet, że kiedykolwiek mogą się przebić w PISF ze swoimi pomysłami. Mam nadzieję,że to się zmieni.
CZYTAJ WIĘCEJ: Szefowa PISF Magdalena Sroka skompromitowała siebie, instytut i Polskę. Powinna odejśćc
CZYTAJ WIĘCEJ: Bez alternatywy. Pani Sroka nie dała ministrowi Glińskiemu najmniejszej szansy na inne rozwiązanie
k j
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/kultura/364877-nasz-wywiad-pawel-nowacki-o-dzialalnosci-pisf-i-skandalicznym-liscie-magdaleny-sroki-to-byl-obieg-szczelnie-zamkniety