Na pierwszego „Belfra” zareagowałem od razu entuzjazmem. Podziwiałem sprawność duetu scenarzystów: Jakuba Żulczyka i Moniki Powalisz, którzy wychodząc od mało odkrywczego założenia – prowincjonalne miasteczko jako siedlisko klikowych brudów i mrocznych tajemnic – umieli namalować niezgorszą panoramę namiętności, a każdy odcinek kończyli wzorowym suspensem.
Przypomnę: tytułowy belfer to nauczyciel, który rozszyfrowuje cały kłąb zagadek związanych ze śmiercią licealistki, nota bene własnej nieślubnej córki. Nie do końca wiadomo, co nim kieruje, a sama postać Pawła Zawadzkiego grana przez Macieja Stuhra wydaje się najbardziej standardowa, co jednak często dotyczy w takich serialach spajających akcję detektywów.
Atrakcyjna była reszta , łącznie (a może na czele) z piętrowym zakończeniem, gdzie winnych było więcej, a najbardziej przerażała osoba, która wydawała się najmniej podejrzana. Z rolami licealistów świetnie radzili sobie zwłaszcza Paulina Szostak (znakomita aktorka Narodowego w Warszawie) i niezawodny Józef Pawłowski. Ale galeria starszych postaci na czele z Grzegorzem Damięckim i Pawłem Królikowskim może nawet bardziej przyciągała uwagę.
Tu jest inaczej. Zawadzki zostaje zmuszony przez policję do kolejnego śledztwa w elitarnym liceum we Wrocławiu. Co od razu zawęża akcję: nie będzie panoramy prowincji, będzie opowieść o samej młodzieży – w jednym miejscu. Może nawet bardziej niż w pierwszym sezonie rzuca się w oczy coś, co jest cechą takich filmów: grają nieco starsi, dwudziestokilkuletni aktorzy, co zwłaszcza w przypadku kobiet robi trochę wrażenie przebieranki. No ale od czego wyobraźnia, na dokładkę mamy do czynienia z wybitnie zdolnymi licealistami, obyczajowo bardzo wyzwolonymi, więc może i dojrzalszymi.
Nie powiem : zawiązek akcji zaciekawia, choć nie aż tak jak w serii pierwszej. Równocześnie rażą też pierwsze naiwności fabuły. Czy agent popychałby detektywa-amatora do śledztwa nie chcąc mu dzielić najprostszych wyjaśnień, do czego ono ma zmierzać. Robi to wrażenie fabularnej sztuczki. Chyba że kryje się za tym jakaś druga warstwa.
Na razie żadna z postaci nie zdołała jeszcze przyciągnąć mocniej mojej uwagi, choć grają moje ulubione gwiazdy filmu „Wołyń”: Michalina Łabacz i Adrian Zaremba. Na razie ledwie widoczne. W tamtej serii w tym samym momencie mieliśmy już pierwsze sympatie i antypatie.
Zważywszy na ambicje tej pierwszej serii oczekuję, że dowiem się czegoś o świecie, o którym licealny ochroniarz zapewnia, że jest taki sam jak kiedyś, tylko dzięki Internetowi bardziej widać zło. Chyba jednak taki sam nie jest, choćby ze względu na klimat smolistej dekadencji portretowanego środowiska.
Czasem kręcono na ten temat zdumiewająco inteligentne obrazki, choćby amerykańską komedię kryminalną „Szkoła zgorszenia” (z kapitalnym Brucem Willisem jako dyrektorem katolickiego liceum). Czy tu tak będzie, pojęcia nie mam. Można też przecież łatwo przy okazji takiego tematu popaść w banał powierzchownych obserwacji. Przyznać muszę jedno: na razie nie sposób rozszyfrować intencji: w jakim kierunku to poprowadzą.
Producent Wojciech Bockenheim jest fachmanem. Jednak świetnego reżysera Łukasza Palkowskiego zastąpiła mniej rzucająca się w oczy para: Krzysztof Łukaszewicz i Maciej Bochniak. Mamy za to zdjęcia znakomitego operatora Michała Sobocińskiego. Maciej Stuhr jest jak na razie jeszcze bardziej nieciekawy niż w poprzedniej serii. Ale jeśli wprowadzi nas w ciekawe światy, niech i tak będzie.
Piotr Zaremba
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/kultura/363578-belfer-2-dekadenckie-ponurosci-wroclawskiego-liceum-recenzja
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.