Nie jestem fanem „Ucha prezesa”. Nie dlatego, że pewien geniusz z prawicy uznał je za robotę służb wymierzoną w prezydenta Andrzeja Dudę. Nie należę do fanów tego show, bo nie lubię polskich kabaretów. Z jednej strony ugrzecznionych, poprawnych politycznie i zbyt dżentelmeńskich jak dla „rednecka” jak ja. Z drugiej zbyt prostackich, opartych na ludycznej wersji anyklerykalizmu ( ha, ha, ha z okradanych moherów i tłustego księdza proboszcza) dla prawaka, który kocha hardcorową ironię libertariańskiego „South Park”. „Ucho prezesa” wymyślone przez Roberta Górskiego wyrosło z polskich kabaretów i jest naznaczone ich specyfiką.
Niemniej jednak uważam tą produkcję za nową jakość. Jest to show, choć wtórny wobec brytyjskiego „Tak, panie premierze” z lat 80-tych, nowatorski i oryginalny. Oglądane przez miliony na YouTube i świetnie promowane na Showmax.com „Ucho prezesa” stało się fenomenem. Trochę jak filmy Patryka Vegi pokazało, że Górski czuje puls narodu. Wie, gdzie nacisnąć przycisk by wywołać określone emocje. Jasne, że wolałbym polską wersję „Figurantki”, ale wolałbym też Guya Ritche, a mam Vegę.
Skoro serialowy Adrian został symbolem prezydentury Andrzeja Dudy, to znaczy, że produkcja realnie wpłynęła na polityczną rzeczywistość. Widzowie żywo reagują na kolejne postacie pojawiające się w serialu, natomiast w drugim sezonie na planie zagościli nie tylko satyrycy, ale tak wybitny aktor jak Andrzej Seweryn.
No właśnie. Dochodzimy tutaj do sedna tekstu. Nie o fenomenie „Ucha prezesa” zamierzam bowiem pisać, bowiem to temat wyświechtany. Interesujące są reakcje polityków na to jak Górski i spółka ich przedstawiają. Reakcje te wiele mówią o mentalności polityków, których złość na satyrę łączy ponad partyjnymi podziałami. Choć są chlubne wyjątki.
Gdy Andrzej Seweryn ośmieszył ostro wicepremiera Jarosława Gowina, ten przysłał wybitnemu aktorowi butelkę wina i podziękowania. Nie wiem czy Gowin ma taki do siebie dystans i poczucie humoru, czy dobrych doradców. Zrobił to, co każdy polityk zrobić powinien. Pokazał klasę i dystans wobec siebie. Zresztą nie oszukujmy się- kto nie chciałby być sparodiowany przez aktora o pozycji Seweryna? Nie każdy polityk pokazany w „Uchu….” dostąpił takiego zaszczytu.
Gowin zareagował jak politycy amerykańscy. Wyszydzani i wyśmiewani w o wiele bardziej radykalny, bezkompromisowy i ostry sposób niż Polacy w show Górskiego. Proszę obejrzeć sobie dowolny stand up czołowych amerykańskich komików, odcinek „South Park” czy najłagodniejszego „Saturday Night Live”. Wtedy zobaczycie jak Górski jest dżentelmeński, łagodny i nudziarsko ugrzeczniony. Trafił jednak tym razem w twarz liberalnej (ha, ha, ha) Platformy Obywatelskiej.
Borys Budka. Chodząca parodia poważnego polityka, człowiek o usposobieniu i charyzmie postaci z komedii Louisa de Funesa się obraził. W USA doczekałby się stałej postaci w Family Guy tylko z uwagi na sposób mówienia i wygląd. Ja pewnie też, gdybym był politykiem. Piszę by pan Budka czy jego szczerbaty kolega z ław poselskich mnie nie zaatakowali za „chamstwo”. Też jestem brzydal i do tego grubas. Marzę by mnie ktoś w „Uchu…” sparodiował. Może Sebastian Stanki Stankiewicz? Nie. On już parodiuje innych zwolenników „dobrej zmiany.” Eh, muszę więcej znaczyć w polskiej polityce, by znależć się w tym show.
No, ale Pan Budka się obraził, że Górski sparodiował jego relacje z posłanką Kamilą Gasiuk-Pihowicz. Cóż, ja bym na jego miejscu zbyt urażony nie był. Na miejscu Pani Kamili już może i tak.
Każdy, kto mnie zna, wie, że mam poczucie humoru i duży dystans do siebie. Z racji bycia politykiem, muszę mieć też grubą skórę. Niestety to, co zrobiono w ostatnim odcinku „Ucha Prezesa”, nie mieści się już w kategoriach żartu czy kabaretu. To było żenujące.
– powiedział Budka „Dziennikowi Zachodniemu”. Pan poseł z liberalnej (ha, ha, ha) partii zagrzmiał i uznał, że satyryczne sugerowanie jego romansu z aniołkiem Ryszarda Petru jest bleee i w ogóle to skandal niewybaczalny.
Ktoś nie miał żadnego pomysłu na to, w jaki sposób wpleść mnie w ten serial, więc wymyślił całkowicie fikcyjny wątek. Szkoda, że nie pomyślał, że tego typu wyssane z palca brednie, mogą dotknąć również moich najbliższych. A moja tolerancja kończy się w miejscu, w którym dotyka się moją rodzinę.
perorował dalej były minister sprawiedliwości. „Nie ma tolerancji dla wrogów pana Budki”- można sparafrazować Sartre’a. Cóż, dopóki Górski nabijał się z Adriana, Macierewicza, Pawłowicz, Błaszczaka i oczywiście Kaczyńskiego ( choć ja uważam, że to wyjątkowo inteligentna i wybitna postać w serialu) to Pan Budka ze swoimi koleżankami i kolegami mieli ubaw. Skończył się, gdy satyra dotknęła jego.
Ależ to banalne i przewidywalne. Dedykuję Panu posłowi Budce i reszcie polityków występ polityka masakrowanego przez amerykańskich satyryków, jak dziś prezydent Trump. Oto jak George W. Bush zachowywał się u tych, którzy robili rzeczy „nie mieszczące się w kategoriach żartu”:
Stać was na taki luz? Czy jest on możliwy tylko wtedy, gdy Adrian dostaje po głowie od prezesa Górskiego?
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/kultura/363439-ucho-prezesa-juz-nie-smieszy-opozycji-to-jasne-smieszy-tylko-jak-dostanie-adrian
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.