Jako libertarianin z zasady nie jestem zwolennikiem finansowania kultury przez państwo. Tak jak wielu innych dziedzin życia, gdzie bez pieniędzy podatników można sobie poradzić. Dzisiejszy spór między środowiskiem filmowym a władzą to pokłosie tego, że państwo dofinansowuje kino. To zawsze nie spodoba się jakiejś grupie obywateli, dających na to kino pośrednio swoje pieniądze. Łatwiej i wygodniej jest gdy sztuka jest robiona ze środków wyłącznie prywatnych. Wtedy nikt nie ma prawa się w nią wtrącać. Jednak przy państwowych środkach na kulturę rozumiem oburzenie lewicowca na finansowanie filmów o Żołnierzach Wyklętych i prawicowca na finansowanie filmów antyklerykalnych.
Niemniej jednak trudno nie zauważyć, że od kiedy powstał Polski Instytut Sztuki Filmowej nasze kino się znacząco poprawiło. Z drugiej strony można powiedzieć, że to głównie dzięki utalentowanemu pokoleniu filmowców. Przecież większość oklaskiwanych dziś polskich filmów na świecie to dzieła debiutantów, a nie starej gwardii. Niemniej jednak trudno polemizować z faktami. Powstanie PISF pomogło polskiemu filmowi wznieść się na nowy poziom. I choć instytut nie finansuje tylko filmów jak „Cicha Noc” czy „Wołyń”, ale również ma na swoim koncie żenujące produkcje, których nie chcę tutaj nawet wymieniać, to ogólne działania tej instytucji oceniam pozytywnie. To za jej działalności narodziło się w Polsce prawdziwe kino gatunków ( horrory, kino si-fi, dramaty policyjne), a polskie filmy otrzymują prestiżowe nagrody.
Wierzę głęboko,że PISF pod każdymi rządami pozostanie niezależne od władzy umownie nazwanej lewicowa jak i prawicowa. Nie piszę tutaj o ideologii. Kino zawsze będzie miało przechył ideologiczny w liberalną stronę z uwagi na takie poglądy większości artystów. Niemniej jednak to właśnie ono powinno być zderzeniem światopoglądowym. Ożywczym, otwartym i szczerym. Od tego jest film. Od ideologicznej walki nie obciążonej partyjnym kneblem.
List Magdaleny Sroki (nie ważne czy napisany czy podpisany tylko nieświadomie) jest skandaliczny. Takie słowa nie mogę wypływać od urzędnika państwowego. Co by się stało, gdyby w Polsce rządzącej przez lewicę konserwatysta na stanowisku dyrektora PISF podpisał się pod listem z tezą, że w Polsce rodzi się dyktatura podobna do tej u Castro? Myślę że apel o dymisję byłby szeroki.
Nie odmawiam nikomu do PRYWATNEGO poglądu, że w Polsce rządzi nie tylko komuna, nazizm i Lord Vader razem wzięci. Każdy ma prawo do najbardziej niemądrej opinii. Jednak czy urzędnik PAŃSTWOWY może sugerować takie rzeczy?
Z drugiej strony nasuwa się pytanie czy ustawa zezwala ministrowi przerwać kadencje z powodu takiego listu? To pewnie spór dla prawników. Czekam niecierpliwie na wykładnie prawa w tym zakresie. Ja z zasady mam szacunek dla siły instytucji i uważam, że przerwanie kadencji powinno mieć miejsce w nadzwyczajnych sytuacjach. Tylko takich.
Mam głęboką nadzieję, że PISF (bez względu, kto będzie w nim decydentem) nadal będzie budował potęgę polskiego kina. Takiego, które połączy zwolenników lewicy, prawicy i każdej innej ideowej orientacji. Sztuka ma łączyć a nie dzielić. Skoro zaś pieniądze wszystkich Polaków wspierają kino, to trudno się dziwić, że oczekują by reprezentowało ono wrażliwość każdego z nich.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/kultura/361546-feralny-list-oceniam-jednoznacznie-jasne-jest-dla-mnie-tez-ze-polskie-kino-powinno-pozostac-niezalezne-od-politykow-kazdej-opcji
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.