Nie jest to recenzja filmu „Botoks” Patryka Vegi, którą dziś już publikowałem na tym portalu. Skrytykowałem film twórcy „Pitbulla”. Jednak jeden wątek zrobił na mnie wrażenie. I właśnie o nim chciałbym krótko napisać. UWAGA SPOILERY
Staram się patrzeć na to, co robię w swoim życiu, nie przez pryzmat swoich interesów, swojego planu, tylko z Boskiej perspektywy. To nie znaczy, że staram się być Panem Bogiem, ale chcę oceniać swoje postępowanie z punktu widzenia Boskiego planu. Pracuję nad tym, co robię. Ludziom, do których czuję wściekłość czy nienawiść, próbuję dawać miłość. I to jest zaskakujące, bo ludzie są wtedy kompletnie rozbrojeni i odpowiadają tym samym.
mówił kilka lat temu w wywiadzie dla portalu deon.pl Patryk Vega. Reżyser kultowego serialu „Pitbull” promował wówczas film „Służby specjalne”. Obraz miał być jego powrotem na artystyczne wyżyny po dwóch nieudanych komediach i remaku filmu o Hansie Klosie. W moim przekonaniu nie był, choć to wciąż najlepszy film Vegi po tym jak wrócił do policyjnego kina. Vega to facet po przejściach. W jego życiu były narkotyki, przemoc i alkohol. Wypadek samochodowy spowodował przewartościowanie życia. Dziś przekonuje on, że jest blisko Boga. Nie mam powodu by mu nie wierzyć, choć w swoich filmach opowiada o szumowinach i moralnych degeneratach.
W „Służbach specjalnych” dotknął ciekawego wątku nawrócenia cyngla WSI mjr. Bońki ( znakomita rola Janusza Chabiora). Miałem nadzieję, że po interesującej postaci śmiertelnie chorego zabijaki, który dzięki mądremu księdzu ( Andrzej Grabowski) odnajduje Boga, Vega mocniej zainteresuje się sączeniem chrześcijaństwa w popkulturze. Nie doczekałem się tego. Teraz jednak Vega znów postanowił uzewnętrznić swoje poglądy. Jest za to mocno krytykowany w recenzjach. Cóż, dotknął bardzo drażliwej kwestii, która wyjątkowo mocno rozpala emocje.
Jedną z głównych postaci w „Botoksie” jest ginekolog Magdalena ( Katarzyna Warnke). Bez mrugnięcia okiem dokonuje aborcji.
Ordynator ( Janusz Chabior) szczyci się, że jego szpital pomaga wszystkim kobietom. Nie ma oporów by wymuszać na swoich pracownikach lojalności. Łamie im sumienia ( ten film dowodzi jak ważna jest jego klauzula), a jak trzeba emocjonalnie manipuluje. „Chcesz zaadoptować dziecko z Zespołem Downa? Proszę bardzo, bo te matki nie chcą rodzić takich dzieci”- mówi swojej podwładnej. Magdalena nie ma oporów by zabijać nienarodzone dzieci z wadami genetycznymi nawet po 12tym tygodniu ciąży. Parze proszącej o aborcje proponuje zafałszowanie daty poczęcia dziecka, by legalnie można było je usunąć. Gdy pielęgniarka mówi jej, że abortowane dziecko z zespołem Downa nie umarło po kilkunastu godzinach, pani doktor wypala ( cytuję z pamięci): „ to połóż mu na głowę ku… poduszkę”.
Wszystko się zmienia, gdy sama zachodzi w ciąże. Nagle perspektywa uznania, że „to” co nosi pod sercem jest tylko „zlepkiem komórek” przeraża. Ba, Magdalena boi się wręcz, że jej dziecko zostanie ukarane za aborcje, które ona masowo przeprowadzała.
Patryk Vega nie odwraca kamery od zabiegu aborcji. Pokazuje taka, jaką ona jest. Co się dzieje z ciałem przedwcześnie urodzonego płodu? Umiera na tacy w zamkniętym pokoju. Lekarzom nie wolno go dobić poza organizmem matki. Zabijają je więc przez zagłodzenie. Tego już polskie prawo nie zabrania. Czytaliśmy o takich przypadkach w katolickiej prasie. Słyszeliśmy w wywiadach z lekarzami, którzy dokonywali zabiegów aborcji.
Vega nam to pokazuje. Bez retuszu. Bez ubarwiania, ale też bez specjalnego oceniania. Reżyser mówi nam: popieracie aborcje? No to zobaczcie jak ona wygląda. „A może dziecko z jednym okiem by było szczęśliwe?”- pyta w pewnym momencie Magdalena. Wcześniej jej kolega pokazywał jej abortowany „płód” z jednym okiem. Mocna scena. Podejrzewam, że doprowadza do pasji zwolenników legalnej aborcji.
Z drugiej strony Vega pokazuje postać kobiety ( Agnieszka Dygant), która pragnie dzieci, ale nie może ich mieć. Kolejne zabiegi in vitro się nie udają. W końcu kobieta traci dziecko. Umiera w jej łonie. Po zabiegu, chce je zobaczyć. W płaczu trzyma je w ramionach. Następnie chowa zwłoki w ziemi. Stawia utraconemu dziecku krzyż. Abortowany „zlepek komórek”, który umierał kilkanaście godzin krzyża nie dostał. Został utylizowany. W swoim króciutkim życiu doświadczył męki. W majestacie polskiego prawa.
Cieszę się, że Patryk Vega zdecydował się pokazać jak wygląda w rzeczywistości konsekwencja „prawa do własnego brzucha”. „Botoks” będzie komercyjnym hitem w polskich kinach. Sam zwiastun obejrzało 8 milionów widzów. Stawiam, że do kin pójdzie lekką rękę ponad 2 miliony widzów. Szczególnie młodych, którzy świetnie bawili się na wulgarnych „Pitbullach”. Jest to robota nie do przecenienia. Jako osoba o poglądach pro-life chciałbym za odwagę podziękować. Bez względu na to jak oceniam artystyczną stronę filmu.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/kultura/360153-jeszcze-raz-o-botoksie-vega-bez-retuszu-pokazal-pieklo-aborcji-w-polskich-szpitalach