Nie wątpię, że ten film będzie gigantycznym komercyjnym sukcesem w polskich kinach. Zarobi miliony i spowoduje, że Patryk Vega jeszcze mocniej uwierzy w swoją wielkość. Krytycy filmowi zostaną uznani za maruderów i zazdrośników, którzy nie dostrzegają, co naród chce oglądać. Ja to dostrzegam. Tak jak dostrzegam fenomen disco polo. Żałuję jednak, że twórca genialnego serialu „Pitbull” zgubił zmysł i zamienia się powoli w polskiego Eda Wooda- narcyza uznanego za najgorszego amerykańskiego reżysera w historii.
Vega pokazał w dwóch częściach „Pitbulla” ( nie mylić z serialem), że o ile doskonale pisze dialogi i ma ucho do języka ulicy, to nie potrafi opowiadać spójnej historii. Oba filmy były zlepkiem lepszych i gorszych scen, które nie stanowiły sensownej opowieści. W „Botoksie” jest tak samo. Brak filmowi struktury. Fabuła jest przyczynkowa, postacie ( poza świetnymi Agnieszką Dygant i Katarzyną Warnke) szeleszczą papierem, a cześć z nich jest niezamierzenie groteskowa. W „Pibullach” rekompensowały ten „vegowy” styl dialogi. Tutaj są wtórne i pozbawione błysku. Najlepsze „gagi” ( choć oparte głównie na rzucaniu słowem ch..j we wszystkich odmianach) zostały pokazane w zwiastunie. Cała akcja filmu został w nim też ujęta.
Lekarze to przekupne i nieczułe sukinsyny, koncerny farmaceutyczne to mafia a pacjenci są kawałkiem nic nie znaczące mięsa. Wszystko jest irytująco przerysowane, choć Vega zapewnia butnie, że jego film wstrząśnie służbą zdrowia. Nie wstrząśnie. Vega ekranizuje krzykliwe artykuły z „Super Expresu”.** Dobrze, że ktoś w kinie pokazał patologię na porodówkach, szarlatanów w gabinetach chirurgii plastycznych, machlojki koncernów farmaceutycznych i wszechobecny seksizm lekarzy ( feministki powinni za to bić brawo). Ja jednak oczekuję by tak długi film (137 minut!) zdiagnozował choćby powierzchownie przyczyny takiego stanu polskiej służby zdrowia. By reżyser odpowiedział, co z takim stanem rzeczy zrobić. „Botoks” to zaś głos wiecowego populisty, który krzyczy, że „lekarz musi k….odejść”.
Za jeden wątek film Vegi jednak pochwalę. Reżyser nie raz zapewniał o swoim głębokim nawróceniu, czego dawał świadectwo w ciekawym religijnym wątku „Służb specjalnych”. Teraz Vega pokazuje naocznie czym jest aborcja, choćjednocześnie zachwala in vitro. Rzuca na ekran ujęcie umierającego „zlepku komórek” i „płodu”, czy jak tam człowieka w prenatalnej fazie rozwoju nazywa lewica. To jednak moje jedyne brawa dla „Botoksu”. Tego filmu nie poprawiłby najlepszy plastyczny chirurg. Szkoda, bo Vega zebrał materiał na solidny i demaskatorski film. Jako producent powinien go oddać w ręce zdolnego reżysera i scenarzysty.
2/6
„Botoks”, reż: Patryk Vega, dystr: Kino Świat
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/kultura/360091-botoks-vega-bije-w-sluzbe-zdrowia-bejsbolem-ten-film-to-ekranizacja-artykulow-z-tabloidow-recenzja