Chwałę Nowego Jorku wyśpiewywali w różnych epokach Walt Whitman, Henry James, J.D. Salinger. Dla nas zrobił to fotografik Brandon Stanton.
„Humans of New York”, czyli po prostu „Ludzie Nowego Jorku” to twarze, twarze, twarze. Widać, że zdjęcia robiono na ulicy, nie w studiu, i że fotograf miał trzy minuty, nie pięć godzin. Kartkując, trafimy na wszelkie możliwe odcienie skóry i włosów, wykroje uszu, oczu i ust, grymasy, blizny; czasem tatuaż.
Nie wiem, w jaki sposób fotografikowi udaje mu się namówić tysiące nowojorczyków na ujawnienie podwójnej prawdy o sobie: prawdy twarzy i prawdy jednego zdania, w którym czasem komunikują, co wydarzyło im się przed godziną, a czasem usiłują powiedzieć o tym, co najważniejsze w ich życiu; ale wynik zapiera dech. Nie dlatego, że fotografowani mówią coś niezwykłego: zdarza się niezwykłe wyznanie, ale często są to proste radości, proste tragedie (śmierć bliskich, rozstanie, heroina), proste wydarzenia: egzamin, randka, wizyta u lekarza.
Tyle, że jest to przemnożone przez osiemset stron i, jak można się domyślić, sto osiemdziesiąt narodów. Oto prawdziwa „rodzina człowiecza”: gdzie indziej skłócona, rywalizująca, przebiegła, nawet w gmachu ONZ na Manhattanie reprezentowana przez graczy – o kilka ulic dalej, między Central Parkiem a Battery spotykająca się przy stoisku z bajglami. Na każdej kolejnej stronie stajemy twarzą w twarz z kimś, kto mówi – o sobie, do nas – jedno zdanie, patrząc uważnie żółtymi, złotymi, zielonymi, czarnymi lub szarymi oczami; a bodaj i spuszczając wzrok.
W czasach, w której socjolodzy mówią o „renesansie trybalizmu”, w epoce gęstniejących konfliktów (na które odpowiedzią nie jest przecież ani naiwność, ani wielkoduszność świadczona cudzym kosztem!) ten album oferuje niespodziewane, elementarne doświadczenie spotkania, pewność wspólnego rodowodu. I nie przypadkiem podczas kartkowania pomyśleć można o albumie starszym o siedemdziesiąt lat, wyrosłym z niezwykłej wystawy Edwarda Steichena w nowojorskim Metropolitan Museum of Arts: o „The Family of Man”, czyli, w wolnym przekładzie, „Rodzinie człowieczej”.
Więcej o albumie Brandona Stantona (Wydawnictwo SQN) oraz o niezwykłym, od 250 lat napawającym Europejczyków lękiem przed zmierzchem traktacie Edwarda Gibbona („Upadek Cesarstwa Rzymskiego na Zachodzie, PIW) – w najnowszym numerze „Sieci”.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/kultura/359557-rodzina-czlowiecza-prawdy-twarzy-i-prawdy-jednego-zdania