Spotkanie ojca chrzestnego punk rocka, jednego z największych skandalistów w historii muzyki, z bodaj najbardziej niepoprawnym politycznie, wymykającym się wszelkim ideologicznym szufladkom europejskim pisarzem? Powinien być wybuch szaleństwa i niekontrolowany cios we wszystkie świętości dzisiejszego świata. Zamiast tego mamy wiele ironii, subtelnego humoru i niestety sporo banału.
„Przeżyć: metoda Houellebecqa” Erika Lieshouta jest filmem zainspirowanym esejem „Rester vivant” Michela Houellebecqa, w którym zachęca artystów, by wrócić do korzeni, czyli cierpienia. Reżyser zestawia esej pisarza z historiami trzech osób, które zmagają się nie tylko ze swoją sztuką czy pracą, ale również psychicznym stanem. Poetka cierpiąca przez dziecięcą traumę, malarz- hobbysta nie potrafiący trafić do wielkiego świata i w końcu były właściciel firmy PR, który po rozwodzie wpadł w depresję i stracił majątek.
Problem w tym, że każda z tych historii jest nudna i nie koresponduje ze świetnie prowadzoną opowieścią Iggy Popa. Ilekroć ci bohaterowie pojawiają się na ekranie, tęsknimy za Iggym i czekamy na pamiętnego z kapitalnej satyry „Porwanie Michela Houellebecqa” autora „Uległości”. No, ale jak już Iggy się pojawia, rozumiemy istotę eseju Francuza.
Szukać prawdy należy nawet kosztem samotności i odrzucenia. Któż inny niż Iggy Pop, który w przeszłości wylądował w zakładzie psychiatrycznym, mógł o cierpieniu artysty powiedzieć więcej? Swoim kojącym (co za dykcja!) głosem daje nam najdziwniejszą mowę motywacyjną, jaką można sobie wyobrazić. Momentami płytką i banalną, ale wynagrodzoną wspólną sceną z Houellebecqiem, w której najwięcej przeszywającej prawdy jest w… milczeniu.
4/6
„Przeżyć: metoda Houellebecqa”, reż: Erik Lieshout, dystr: Against Gravity
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/kultura/359434-przezyc-metoda-houellebecqa-iggy-pop-powie-ci-jak-zyc-recenzja