W moim pokoleniu popularna była i książka Bohumila Hrabala „Pociągi pod specjalnym nadzorem” i czarno-biały film Jirzego Menzla z 1966 roku. Wtedy chłonąłem przede wszystkim groteskę, dziwny spektakl, gdzie postaci rysowane są Szwejkowską grubą kreską, wojna jest tragikomedią, a groza wyziera z absurdu dyscyplinarnego postępowania wobec dyżurnego ruchu, który pokrył pośladki telegrafistki odciskiem urzędowej pieczątki, a przecież napisy były po niemiecku.
Trochę odreagowywaliśmy rubasznymi seksualnymi intermezzami nasz, polski romantyczny ton opowiadania o historii. Z drugiej strony w groteskowych tyradach czesko-niemieckiego radcy odnajdowaliśmy jednak bezbłędnie uniwersalny klucz do totalitaryzmów XX-wiecznych. A ja na dokładkę znalazłem w Menzlu swojego słowiańskiego Felliniego. W towarzystwie wieszczącego upadek świata, hodującego gołębie zawiadowcy stacji, kochliwych kolejarzy, seksownej hrabiny Kinskiej, chutliwych kobiet i operetkowych funkcjonariuszy czułem się jak ryba w wodzie. To jest moja wymarzona wyobraźnia. Nie na każdą okazję, nie w każdym momencie, ale jednak.
Teatr Dramatyczny wystawił na swojej scenie Na Woli polską adaptację Janusza Andermana, który zgrabnie ścisnął niezbyt długą fabułę w spektakl. Ogląda się to jednym tchem, przez półtorej godziny. Jakub Krofta wystawił wszystko bez nadmiernych udziwnień, jako opowiastkę, gdzie do pewnego momentu niewiele się dzieje, więc bohaterowie trochę przeżywają swoje małe sprawy, trochę filozofują, a niektóre historyki z przeszłości są aranżowane w tle.
Tak trzeba to opowiadać, pomyślałem sobie. A jednak może po raz pierwszy dotarło do mnie tak mocno dramatyczne zakończenie powieści i filmu. Całość jest kwintesencją czeskości, a przecież także i buntem przeciw niej. W tej wersji zabrzmiało to mocno.
Owszem, akceptujemy pogodne podejście do seksu i seksualnej inicjacji. Ale opowiadanie Milosza Pipki o dziadku-hipnotyzerze, który próbował powstrzymać w 1939 roku niemiecką armię, zmienia groteskę w dramat. W finale jest to dramat chłopca, który stał się mężczyzną w sposób najbardziej definitywny, wojenny. Ale trochę i dramat narodu.
Z powodzi infantylizmów i kpinek z samych siebie wyłoniła się pochwała męstwa. Dedykuję to tym wszystkim , którzy nieustannie żądają od nas żebyśmy z Polaków zmienili się w pogodnych, pragmatycznych Szwejków. A może niektórzy z nich chcą (chcieli) czasem czegoś odwrotnego.
Zgrabne, mądre i … przyzwoite w wymiarze moralnym . Pewną słabością wydała mi się tylko ledwie poprawna gra części aktorów. Jeśli porywamy się na coś tak bardzo opartego na wyrazistych postaciach, musimy mieć te postaci. Jedni byli za mało wyraziści, innych ledwie było słychać ze sceny, chociaż siedziałem w trzecim rzędzie. Pomyślałem sobie, że widziałem podobne, pozornie proste przedstawienia, które były wszakże popisem aktorskiej wirtuozerii i to także w mniejszych rolach.
Wirtuozeria cechowała jedną osobę, Małgorzatę Niemirską, gwiazdę teatru i filmu (rocznik 1947, nadal piękna), w drugoplanowej rólce żony zawiadowcy. Ileż powiedziała nam przez parę minut! Paradoksalnie drugą postacią, która mnie najbardziej przekonała, był sam Milosz Pipka grany przez młodego aktora Otara Saralidze. Wzruszająca była scena rozmowy tych dwojga. Saralidze pokazał przemianę swojej postaci, potrafił także wzruszyć zakończeniem. Niezły, choć jakby trochę nierozkręcony, był Robert T. Majewski w kluczowej roli dyżurnego ruchu Całuska. Gdy jednak przypominało się tragikomiczne twarze czeskich aktorów z filmu, ogarniała trochę tęsknota do tamtej wersji.
A przecież ciekawa była scenografia, świetne tło muzyczne (duet Paweł Szamburski i Patryk Zakrocki), namiastka atmosfery. Lubię taki teatr, mógłby być tylko odrobinę bardziej gęsty. Ale i tak polecam. Ja się i pośmiałem, i wzruszyłem, i zadumałem chwilę. Jednym słowem czesko-polskie fusion.
Piotr Zaremba
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/kultura/359103-czesko-polskie-fusion-niezle-pociagi-pod-specjalnym-nadzorem-w-teatrze-dramatycznym
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.