Jestem dzieciakiem lat 90-tych więc uwielbiam współczesną modę na retro w popkulturze. Dzisiejsi 35-40 latkowie to doskonały target. Można zarabiać na naszym sentymentalizmie i nostalgii za latami dzieciństwa. Dlatego właśnie Sylvester Stallone osiągnął taki sukces „Niezniszczalnymi”, gdzie wskrzesił wszystkie ikony kina akcji tego okresu, a „John Wick” fenomenalnie wprowadził prostotę tego gatunku w XXI wiek. No i w końcu Donald Trump, który imitujące ikonę lat 80-tych Ronalda Reagana został prezydentem USA. Parafrazując bohatera „Pulp Fiction” można powiedzieć, że lata 90-te wróciły w cholernie wielkim stylu.
„American Assasin” wyraźnie nawiązuje do kina akcji tej epoki. Sensu jest tutaj tyle co w filmach z Chuckiem Norrisem, które były oglądalne wyłącznie z powodu urokliwego infantylizmu połączonego z bezwstydnym eksploatowaniu męskiego testosteronu. Tutaj tego uroku brak. No może poza rolą Michaela Keatona, który jest powstałym z popiołów dinozaurem z lat 90-tych.Ba, nie ma nawet promila uroku kina akcji z Liamem Neesonem, ani klasycznego pazura strzelanin Jasona Stathama.
Mitch Rappa ( Dylan O’Brien) traci w zamachu terrorystycznym ukochaną. Teraz jedynym celem jest zemsta. Idealny kąsek dla CIA, która rękoma zabijaki Stana Hurleya ( Michael Keaton) ma wykorzystać jego gniew w swoich celach. Mitch mus powstrzymać terrorystów chcących wykorzystać atomową bombę.
Jest w tym filmie wiele mordobicia, pościgów i potu spływającego po wyprężonych muskułach. Akcja przenosi się nawet do Warszawy, gdzie plutonem handluje się w Żukach (sic!). Wróg oczywiście czai się też wewnątrz CIA. No bo wszystkiemu i tak są winni ci źli Amerykanie. Winni są na pewno coraz bardziej żenującej poprawności politycznej, która w filmach o wojnie z islamskim terroryzmem robi wszystko by nie obrazić islamu.
Tego właśnie nie było w kinie lat 80-tych. Hipsterscy lalusie imitujący Stallone tworzą kolejne podróbki. Przewidywalne, pełne plastikowych postaci, bezpiecznie poprawne kino skierowane do wzdychających do sezonowej gwiazdki jak O’Brien chichoczących nastolatek.
1,5/6
„American Assasin” reż: Michael Cuesta, dystr: Monolith
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/kultura/357929-american-assasin-lalusie-bawia-sie-w-stallone-recenzja