Christopher Nolan nakręcił swój najlepszy film w dotychczasowej karierze. To kino wizualnie olśniewające, ale też mądre politycznie. Niełatwo zrobić przejmujący film o zbiorowym bohaterze, nie gubiąc emocjonalnego ładunku w historii jednostki. Nolan rozegrał to perfekcyjnie. Połączył znane choćby z trylogii o Mrocznym Rycerzu umiłowanie do wystylizowanego kina akcji z typową dla siebie zabawą z chronologią.
Jest „Dunkierka” technicznym majstersztykiem. Scena otwarcia prowadzona z wąskich uliczek francuskiego miasteczka, aż do szerokiej plaży , gdzie rozegrała się krwawa rzeź Anglików to poziom otwarcia „Szeregowca Ryana”. Podejrzewam, że Oscara za zdjęcia zgarnie Hoyte Van Hoytema, który już w „Spectre” pokazał swoje ponadprzeciętne wizjonerstwo. Wraz z Nolanem pokazali czym jest esencja kina. Przenieśli widza w sam środek jednej z najważniejszych bitew II wojny świtowej. Choć nie epatują graficznym okrucieństwem jak w „Przełęczy ocalonych” Mel Gibson, to w każdym kadrze ukazują wojenną pożogę. A patos nieodłączny od kina wojennego? Jest. W umiarze i ujęty z wielkim smakiem.
„Dunkierka” to film o bohaterstwie Brytyjczyków. To obraz ich patriotyzmu i niezłomności ducha w zderzeniu z wojenną machiną. Choć w filmie pierwsze skrzypce grają wyraziści gwiazdorzy jak Tom Hardy, Mark Rylance, Cillian Murphy czy Kenneth Branagh, to nie przytłaczają akcji swoją charyzmą. „Dunkierka” jest filmem wojennym, w którym dochodzi do eksploatacji wszystkiego, co najlepsze w tym filmowym gatunku. Epickie sceny batalistyczne, diabelski koszmar wojny – wszystko to widzieliśmy w najsłynniejszych produkcjach wojennych. To jednak również film o zwykłych cywilach, którzy nagle muszą się zamienić w bohaterów, ratując uwięzionych po drugiej stronie kanału La Manche żołnierzy. Trzy przeplatające się historie żołnierzy i cywilów mają ogromny ładunek emocjonalny. Poznajemy kilka perspektyw tego samego wydarzenia. Trochę jak w „Rashmonie” Kurosawy możemy spojrzeć na nie oczami różnych osób, ale tym razem patrzymy na jedną z najważniejszych bitew II wojny światowej.
Ważne jest także przesłanie polityczne Nolana. Przecież „Dunkierka” to obraz o bohaterstwie żołnierzy, którzy zostali ewakuowani z pola bitwy. Romantycy mogliby obwołać ich tchórzami i zdrajcami. Nolan pokazuje, że sami żołnierze ci obawiali się reakcji cywilów, którzy mogli ich uznać za zdrajców. Zostali jednak przyjęci z otwartymi ramionami. Dlaczego? Jest to wyrazem anglosaskiej pragmatyki. Jakże innej od romantyzmu celebrującego pełną patosu śmierć. „Dunkierka” dowodzi, że nie ma nic złego w wycofywaniu wojsk i przegrupowywaniu sił, gdy istnieje taka potrzeba. Nolan mówi wprost, że czasami na wojnie trzeba po prostu przetrwać, by zgodnie z przykazem gen. Pattona „nie oddawać życia swojego, ale zabrać życie wroga”. Nolan nakręcił właśnie film o przetrwaniu. Czasami ono wystarczy. Tylko przerwanie może wydać upragnione owoce.
5/6
„Dunkierka”, reż: Christopher Nolan, dystr: Warner Bros
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/kultura/351734-dunkierka-techniczny-majstersztyk-i-madre-kino-historyczne-recenzja