Bono zadowolił wielu przeciwników prawicowego rządu w Polsce. Szczególnie tych, którzy zamiast skupić się na merytorycznym punktowaniu ekipy Kaczyńskiego ( a jest za co), histerycznie rozdzierają szaty w proteście przeciwko rządom tych, którzy rządzić nie mieli nigdy. „Zobaczcie, nawet on, sam Bono, mówi, że nie ma wolności w Polsce!”- krzyczą w podnieceniu obrońcy status quo. Ci sami, którzy rozpętali histerię przeciwko własnemu krajowi i teraz podskakują z radości, że ich przekaz trafia do samego Bono. Ależ to musi leczyć kompleksy! Problem w tym, że to wszystko fake newsy.
Bono zaś stał się czołowym propagatorem fake newsów na świecie. Smutna wpadka zasłużonego przecież w kwestii pomocy humanitarnej, choć napompowanego własnym ego mocniej niż mięśnie The Rocka sterydami, wokalisty U2. Podejrzewam jednak, że Bono jest ofiarą tego, co czyta w liberalnej prasie. A ta przecież bez względu na działania prawicowych polityków jest dla nich zawsze bezwzględna.
Wróciłem właśnie z pobytu w USA. Mieszkałem u moich przyjaciół na północy stanu Nowy Jork. Zdeklarowanych zwolenników Donalda Trumpa. Mogłem przez wiele dni zobaczyć drugą stronę obrazu znienawidzonego w Europie amerykańskiego prezydenta. Była to strona skrzętnie ukrywana na CNN. Jedynym amerykańskim kanale informacyjnym szeroko dostępnym w Europie. Poraża skala Fake Newsów dotyczących działań administracji Trumpa. Kilka dni obcowania z prawicowym Fox News pokazuje jak wykoślawiony jest obraz Trumpa sprzedawany w europejskiej prasie. Dopiero teraz zdałem sobie sprawę, że Trump mówiący o byciu najbardziej atakowanym przez media prezydentem w historii USA miał wiele racji. Jasne, że Fox News również jest stronniczy. Jak każde dziś media tożsamościowe. Niemniej jednak zdejmując powłokę propagandową, jak na dłoni widać, że prawda o dyktaturze Fake Newsów poraża.
Czy jednak to coś nowego w przypadku działań liberałów i lewicy? Czy to coś nowego w przypadku działań intelektualistów, których swego czasu tak drastycznie obnażył Paul Johnson? W świetnej książce „Understanding Trump” Newt Gingrich ukuł termin „ The Intelektual Yet Idiot” (IYI). W wolnym tłumaczeniu chodzi o pożytecznych idiotów albo jak mawiał dawny wróg liberałów a teraz ich pupilek, Ludwik Dorn, „wykształciuchów”. Wciąż to oni kształtują debatę publiczną. To oni kreują narrację liberalno-lewicowego establishmentu, który rządził światem przez spokojne dekady. Aż do victorii Trumpa, Brexitu i konserwatywnej kontrrewolucji w Europie wschodniej.
Gringrich pół żartobliwie pisze, że IYI się historycznie pomylili w sprawie stalinizmu, maoizmu, GMO, Iraku, Libii, Syrii, lobotomii, planowania przestrzennego, behawioryzmu, freudyzmu, teorii portfelowej i Bernie Madoffa. A jednak wciąż chcą uchodzić za nieomylne autorytety. Coś jest w tym złośliwym porównaniu. A może właśnie w tym kryje się tajemnica sukcesu fake newsów? Może tylko tak potrafią oni przykryć swoje bankructwo? Skoro nawet Bono stał się ich ofiarą i jednoczesnym propagatorem? No bo przecież nie jest on typowym IYI. Nieprawdaż?
Drukujesz tylko jedną stronę artykułu. Aby wydrukować wszystkie strony, kliknij w przycisk "Drukuj" znajdujący się na początku artykułu.
Bono zadowolił wielu przeciwników prawicowego rządu w Polsce. Szczególnie tych, którzy zamiast skupić się na merytorycznym punktowaniu ekipy Kaczyńskiego ( a jest za co), histerycznie rozdzierają szaty w proteście przeciwko rządom tych, którzy rządzić nie mieli nigdy. „Zobaczcie, nawet on, sam Bono, mówi, że nie ma wolności w Polsce!”- krzyczą w podnieceniu obrońcy status quo. Ci sami, którzy rozpętali histerię przeciwko własnemu krajowi i teraz podskakują z radości, że ich przekaz trafia do samego Bono. Ależ to musi leczyć kompleksy! Problem w tym, że to wszystko fake newsy.
Bono zaś stał się czołowym propagatorem fake newsów na świecie. Smutna wpadka zasłużonego przecież w kwestii pomocy humanitarnej, choć napompowanego własnym ego mocniej niż mięśnie The Rocka sterydami, wokalisty U2. Podejrzewam jednak, że Bono jest ofiarą tego, co czyta w liberalnej prasie. A ta przecież bez względu na działania prawicowych polityków jest dla nich zawsze bezwzględna.
Wróciłem właśnie z pobytu w USA. Mieszkałem u moich przyjaciół na północy stanu Nowy Jork. Zdeklarowanych zwolenników Donalda Trumpa. Mogłem przez wiele dni zobaczyć drugą stronę obrazu znienawidzonego w Europie amerykańskiego prezydenta. Była to strona skrzętnie ukrywana na CNN. Jedynym amerykańskim kanale informacyjnym szeroko dostępnym w Europie. Poraża skala Fake Newsów dotyczących działań administracji Trumpa. Kilka dni obcowania z prawicowym Fox News pokazuje jak wykoślawiony jest obraz Trumpa sprzedawany w europejskiej prasie. Dopiero teraz zdałem sobie sprawę, że Trump mówiący o byciu najbardziej atakowanym przez media prezydentem w historii USA miał wiele racji. Jasne, że Fox News również jest stronniczy. Jak każde dziś media tożsamościowe. Niemniej jednak zdejmując powłokę propagandową, jak na dłoni widać, że prawda o dyktaturze Fake Newsów poraża.
Czy jednak to coś nowego w przypadku działań liberałów i lewicy? Czy to coś nowego w przypadku działań intelektualistów, których swego czasu tak drastycznie obnażył Paul Johnson? W świetnej książce „Understanding Trump” Newt Gingrich ukuł termin „ The Intelektual Yet Idiot” (IYI). W wolnym tłumaczeniu chodzi o pożytecznych idiotów albo jak mawiał dawny wróg liberałów a teraz ich pupilek, Ludwik Dorn, „wykształciuchów”. Wciąż to oni kształtują debatę publiczną. To oni kreują narrację liberalno-lewicowego establishmentu, który rządził światem przez spokojne dekady. Aż do victorii Trumpa, Brexitu i konserwatywnej kontrrewolucji w Europie wschodniej.
Gringrich pół żartobliwie pisze, że IYI się historycznie pomylili w sprawie stalinizmu, maoizmu, GMO, Iraku, Libii, Syrii, lobotomii, planowania przestrzennego, behawioryzmu, freudyzmu, teorii portfelowej i Bernie Madoffa. A jednak wciąż chcą uchodzić za nieomylne autorytety. Coś jest w tym złośliwym porównaniu. A może właśnie w tym kryje się tajemnica sukcesu fake newsów? Może tylko tak potrafią oni przykryć swoje bankructwo? Skoro nawet Bono stał się ich ofiarą i jednoczesnym propagatorem? No bo przecież nie jest on typowym IYI. Nieprawdaż?
Strona 2 z 2
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/kultura/351605-bono-czyli-ofiara-i-kreator-fake-newsow-a-co-jezeli-sa-one-wyrazem-zwyklej-bezsilnosci-lewicy?strona=2