Przebywam teraz w USA. Oderwany od bieżących spraw w Polsce, odpoczywam w moim ulubionym zachodnim kraju, zbierając siły na dalszą walkę piórem o konserwatywną kontrrewolucję, której tak mocno potrzebuje Polska, Europa, ale też USA. Kontrrewolucję. Nie rewolucję. Ją zostawmy lewicy.
Jestem w domu moich przyjaciół, którzy całym sercem są za Donaldem Trumpem. Żarliwie wierzący chrześcijanie nazywani przez lewaków redneckami. Miejscowi ludzie sukcesu, którzy symbolizują czym jest American Dream. Mój przyjaciel Andy Bryce jest nie tylko odnoszącym spektakularne sukcesy biznesmenem, ale też burmistrzem małego miasteczka w stanie Nowy Jork. Sól amerykańskiej ziemi. Zdeklarowany konserwatysta i oddany Chrystusowi wojownik. Miał łzy w oczach widząc przemówienie Trumpa w Warszawie. „W końcu zrozumiałem heroizm i wielkość twojego narodu”- powiedział mi kilka tygodni temu.
Popiera dążenie polskiego rządu do rozbicia postkomunizmu. Opowiedziałem mu dlaczego na polskich ulicach mamy wielkie protesty. Wytłumaczyłem czym są patologie niszczące Polskę od początku III RP. Andy wierzy, że Polska wraz z Donaldem Trumpem przyczyni się do kontrrewolucji. Jak zareagował na komunikat Departamentu Stanu, że administracja Trumpa „przygląda się Polsce”?
„Sąd Najwyższy to świętość Lukas. Absolutna. Nie wolno wygaszać kadencji sędziom. Sprzeniewierzyli się oni konstytucji? Złamali prawo? Nie polityk ma ich karać. Wymiar Sprawiedliwości może. Nie ma tutaj dyskusji”- powiedział mi mój prawicowy przyjaciel. I tyle. Dla Amerykanów trójpodział władzy jest świętością. Absolutną. Bezdyskusyjną.
Nie ważne, że w Polsce od dawna jest on fikcją. Skoro poseł jest ministrem to władza wykonawcza i ustawodawcza jest zachwiana. Nie ważne, że sędziowie w III RP są często parodią sędziów z krajów stabilnych demokracji. Symbole są ważne jeżeli chcemy być sojusznikami USA. Niektóre są niepodważalne.
W krajach, w których sędziego wskazuje minister albo prezydent bez ciał korporacyjnych, granicą jest jednak sędziowska nieusuwalność. Obrońcy całego pakietu Ziobry wskazują na Stany Zjednoczone jako kraj, w którym to władza wykonawcza powołuje sędziów. No tak, ale kiedy Franklin Delano Roosevelt zaproponował w 1937 r. nawet nie usunięcie kogokolwiek z członków Sądu Najwyższego, tylko powiększenie jego składu, tak żeby zrównoważyć konserwatywną większość, został oskarżony o zakusy dyktatorskie. Kongres zdominowany przez jego partię, demokratów, projekt odrzucił. A ci sędziowie uzbrojeni w prawo interpretowania konstytucji naprawdę blokowali jego program społeczny.
pisał Piotr Zaremba w tygodniku wSieci.
Dlatego przyklaskuję decyzji prezydenta Andrzeja Dudy. To weto było potrzebne. Nie by podlizać się lewicy, która i tak będzie „Adriana” nienawidzić za chwil kilka. To weto jest potrzebne by pokazać, że nie jesteśmy lewicowymi rewolucjonistami. To weto jest potrzebne by zahamować rodzącą się opozycyjną siłę, która potrzebuje mitu założycielskiego. Siły innej niż KOD i zblazowana PO oraz groteskowy Petru. W ostatnich dniach przypomniała mi się dykteryjka Korwina Mikke, które przestrzegał przed przyjmowaniu metod walki naszych wrogów. Bardzo jest ona pouczająca.
Gdy oddział konkwistadorów przybywa na wyspę ludożerców i postanawia walczyć z kanibalami – to zawsze staje przed pewną pokusą. Wróg maj o wiele lepsze zaopatrzenie w białko. Po bitwie może po prostu zjadać wrogów. By więc móc skutecznie z nim walczyć, ludzie zaczynają jadać ludzi. I dzięki temu wygrywają. Ludożercy zostają pokonani… a kanibalizm na wyspie kwitnie.
Konserwatyści muszą wygrywać mądrze. Nie poprzez rewolucję, ale kontrrewolucje. Tym się różnimy od nich.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/kultura/350168-rozumiem-weto-prezydenta-dudy-nawet-popierajacy-trumpa-amerykanie-byli-zdumieni-ustawa-o-sn
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.