Na Netflixie pojawił się trzeci i ostatni sezon opowieści o nieumiejętności odkupienia grzechu, który po latach rozbija z pozoru najbardziej zjednoczoną rodzinę. „Bloodline” to mądra wiwisekcja rodziny przeżartej kłamstwem, hipokryzją i słabością.
BEZ SPOILERÓW
Nie zamierzam robić tutaj spoilerów, więc ograniczę się do krótkiego streszczenie początku 33 odcinkowej opowieści, która właśnie ma swój koniec po trzech sezonach. Małżeństwo Rayburnów ( Sam Shepard i przypominająca najlepsze role u De Palmy czy Altmana Sissy Spacek) od 40 lat mały hotel na malowniczym Florida Keys. Palmy, krystaliczne morze, czysty piasek to raj dla turystów. Z pozoru to również raj dla Rayburnów. Sielankowy spokój burzy pojawienie się najstarszego z synów Rayburnów Danny’ego (Ben Mendelsohn). To właśnie on ( dosłownie i w przenośni) wyciąga z dna lazurowego oceanu tajemnice, które jak rak pożerają od dekad całą familię.
Zderzenie czarnej owcy z trzymającym w ryzach całą rodzinę lokalnym bohaterem detektywem Johnem ( Kyle Chandler) jest kluczem do zrozumienia mrocznych sekretów klanu Rayburnów. Każde z dzieci wychowanych przez pryncypialnego ojca ma emocjonalne problemy, których źródło kryje się w pewnym dramatycznym przeżyciu w dzieciństwie. Zarówno wzięta prawniczka Meg (Linda Cardellini), jak i rozdarty wewnętrznie Kevin (Norbert Leo Butz) i nawet poukładany i silnie scalający rodzeństwo John są pogruchotani przez wydarzenie z przeszłości. Próbowali zakopać je w pamięci. Kosztem własnej duszy.
Siłą „Bloodline” jest spójny i przemyślany scenariusz ze znakomicie nakreślonymi, niejednoznacznymi bohaterami. Nikt nie jest tu zupełnie zły ani krystalicznie czysty. Jest to przypowieść, choć bez moralizatorskich tonów. A jednak pulsuje gdzieś Dostojewski. Karą za zbrodnie nie musi być więzienie. Jest nią nie pozwalające na spokój sumienia. Zbrodnia jest konsekwencją kłamstwa, które pchnęło każdego z członka rodziny wprost w destrukcyjny kołowrotek. Kłamstwo nigdy nie wyzwala, nawet gdy jest stosowane jako „mniejsze zło”. Ostatecznie właśnie kłamstwo prowadzi do serii przestępstw, morderstw i odwiecznej bratobójczej wojny. Nad wszystkim zaś panuje źle pojęta matczyna miłość. Wykoślawione poświęcenie zbudowane na fałszu i obłudzie.
Raj zostaje zbrukany. Kain zabija Abla. Najuczciwszy z braci spotyka cynicznego diabła ( Beu Brigdes), nawołujący do nawrócenia anioł ( John Leguizamo) ponosi porażkę. Na rodzinnym ołtarzu złożona zostaje niejedna ofiara. Raj zaś czeka jeden los. Zatopienie przez podnoszący się poziom oceanu. Tylko potop zmywa niektóre grzechy.
Nie jest to jednak religijna przypowieść. O wiele ważniejsze jest psychologiczna wiwisekcja macierzyństwa, braterstwa i przyjaźni. Mądra to produkcja. Pięknie nakręcona, świetnie zagrana i bardzo niepokojąca przez ostatnią scenę. To jedna z perełek Netflixa, która zaginęła przez inne głośne premiery.
Trzy sezony „Bloodline” dostępne na Netflix.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/kultura/342372-bloodline-tylko-potop-zmyje-grzech-niepokojace-zakonczenie-znakomitego-serialu-recenzja