„Czy uważa mnie Pani za socjopatę?”- to ostatnie zdanie jakie wypowiada Bernie Madoff ( Robert de Niro) do przepytującej go w więzieniu dziennikarki. Barry Levinson lubuje się w lustrowaniu najbardziej podłych i oślizgłych postaci z najnowszej historii USA. Dla HBO zrobił już film o Jacku „doktorze śmierć” Kevorkianie ze znakomitym Alem Pacino. Teraz Levinson łączy ponownie siły z Robertem de Niro, który wcielając się w arcyoszusta Berniego Madoffa przypomina dlaczego nazywano go niegdyś największym aktorem XX wieku.
Madoff był finansowym królem Ameryki. Inwestował pieniądze miliarderów, wielkich korporacji i szwajcarskich banków. Okazało się, że zbudował w bezczelny sposób zwykłą piramidę finansową, która pozbawiła jego ofiary miliardów dolarów. W 2009 został skazany na 150 lat więzienia, niszcząc nie tylko życie dziesiątkom tysiącom osób, ale również dewastując własną rodzinę.
Madoff stał się demoniczną ikoną w mediach. Levinson przygląda się „diabłowi” od ludzkiej strony, ale nie rozgrzesza go w najmniejszy sposób. Jednoznacznie stawia tezę, że jego żona (Michele Pfeiffer) synowie (Alessandro Nivola, Nathan Darrow) nie wiedzieli o szwindlu ojca. Oni również zapłacili za jego grzechy cenę. Najwyższą z możliwych. Amerykański tytuł filmu lepiej oddaje istotę działań Madoffa. „Czarnoksiężnik kłamstwa”- oto kim jest Madoff. Zapatrzonym w siebie łgarzem, który do końca relatywizuje swoją potworną zbrodnię, przekonując, że inwestował pieniądze pazernych bogaczy. To nieprawda. Obrobił też wielu mniej zamożnych Amerykanów. Czy jego podłość wynika z przesiąknięcia czystym złem? A może to właśnie socjopatyczna osobowość?
Robert de Niro po latach żenującego rozdrabniania własnej legendy pokazuje, że ma wciąż aktorski pazur. Jego rola jest intrygująco subtelna. Madoff to potwór, w którym tli się jakieś przerażające poczucie niewinności. De Niro perfekcyjnie rozgrywa rozdacie między nieczułym drapieżnikiem, a mającym resztki uczuć do rodziny ojcem i mężem. Gdy ze łzami w oczach przeprasza swoje ofiary w siądzie, nie wiadomo czy to tylko maska skrajnego cynika, czy może realna skrucha zagubionego we własnych kłamstwach faceta. Gdy dowiaduje się o dramacie syna, maska jest nienaruszona, choć w kąciku oka pojawia się łza. Rodzinny dramat Madoffów jest bardzo dobrze rozegrany. Matka wybierająca oskarżanego ojca, a nie odwracających się od niego synów, bracia coraz mocniej podzieleni przez nieumiejętność poradzenia sobie z traumą- Levinson potrafi wydobyć z tych relacji życiowe prawdy.
Zdobywca Oscara za „Rain Mana” energicznie reżyseruje swój film. Tradycyjnymi środkami kreśli intymny obraz rodziny Madoffa, by w scenie koszmaru prześladującego oszusta popłynąć w wizualne rozbuchanie. Nie naśladuje Scorsese, który w tożsamym „Wilku z Wall Street” zalał ekran swoim artystycznym ego. Levinson jest stonowany, ale w kilku momentach nie unika efektownych scen.
Nie jest „Arcyoszust” kolejną krytyką Wall Street i finansjery odpowiedzialnej za finansowy kryzys. Nie Gordon Gecco i jego naśladowcy są tutaj ludem do bicia. Owszem porażają sumy, jakimi operują postacie. Madoff świadomy bliskiego upadku pokerowo targuje się z rekinem biznesu, jakie pieniądze od niego weźmie. Z proponowanych 100 mln dolarów dobija do niemal pół miliarda (sic!). Levinson obnaża jednak nie mechanizm wielkich inwestycji, a człowieka.
To porażające jak Madoff bezwstydnie winił całe otoczenie za swoją „wpadkę”. Rząd nie wystarczająco go wcześniej skontrolował, inwestorzy nie sprawdzali jak lipnie wygląda jego firma. Madoff nie jest chciwym sukinsynem. On kocha tę grę. Wciąż powtarza, że kiedyś pracował jako ratownik nie dla pieniędzy. Chciał więc ratować ludzi? Nie. On chciał być prężącym się ponad plażowiczami podziwianym herosem.
Przez lata był kimś takim na Manhattanie. Ostatecznie zabił wszystko co kochał. Czy zabił jednak wewnętrzne zło? „Czy uważa mnie pani za socjopatę?”. Teatr trwa do końca.
5/6
„Arcyoszust”, reż: Barry Levinson. Film dostępny na HBO i HBO GO.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/kultura/340748-arcyoszust-znakomity-de-niro-jako-najwiekszy-kanciarz-w-historii-usa-recenzja
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.