„Christine” to wielkie kino. Skromne, wyciszone a uderzające z nieprawdopodobną siłą. Opowieść o amerykańskiej dziennikarce, która w 1974 roku na żywo strzeliła sobie w głowę obnaża dzisiejszy stan goniących za krwią mediów.
Był 15 lipca 1974 roku. Richard Nixon zostanie na dniach uniewinniony przez prezydenta Johna Forda. Ameryka przeżywa traumę wietnamską. W lokalnej telewizji WXLT w Sarasocie na Florydzie trwają wieczorne wiadomości. Przed kamerą siada Christine Chubbuck. Po 8 minutach programu wypowiada te słowa:
Zgodnie z polityką kanału 40, polegającą na dostarczaniu wam krwi i wnętrzności na żywo i w kolorze, zobaczycie po raz pierwszy – próbę samobójczą.
**Christine wyjmuje pistolet, przykłada sobie do głowy i pociąga za spust. Ostateczna forma tabloidyzacji mediów osiągnęła swój szczyt kilka dekad przed erą internetu i społecznościowych mediów, gdzie samobójstwa transmitowane na żywo są coraz częstsze.
Co pchnęło dziennikarkę do tego czynu? Depresja? Choroba psychiczna? Niepowodzenia w pracy i życiu osobistym? „Christine” to ponury tytuł. John Carpenter zekranizował powieść Stephena Kinga pod tym samym tytułem. Tam zabijał samochód o imieniu Christine. Była to horrorowa igraszka. Czysta rozrywka. Reżyser Antonio Campos zrobił film do bólu prawdziwy. Emocjonalnie gęsty i kipiący od pierwszej do ostatniej minuty niepokojem. Niepokojem podskórnym. Pożerającym wnętrze człowieka. Cała atmosfera tego precyzyjnie wyreżyserowanego filmu opisuje stan ducha Christine Chubbuck. Jej powolne podchodzenie do przepaści i ostateczny skok.
Jest ten film subtelną krytyką mediów. Dzisiejszych, gdzie pogoń za krwią, brutalnością i sensacją wytycza standardy nie tylko w tabloidach. Ale Campos pokazuje też, że wszystko już było i media zjadają tylko własny ogon. Robi to bez najmniejszej nachalności i łopatologii. Nawet nie ocenia pogoni wydawców i właścicieli za kasą przy spadającej oglądalności. On po prostu pokazuje nam, co się stanie jak ktoś głośno walnie ręką w stół.
Wielką rolę tworzy Rebecca Hall. Idealnie wpisuje się w scenariusz. Wolny od emocjonalnego szantażu i moralizatorstwa. Hall subtelnie buduje postać Christine. Powoli odsłania kolejne warstwy jej osobowości i bolączki duszy. Hall perfekcyjnie pokazuje emocjonalną huśtawkę dziennikarki, która ostatecznie wstrząsa Ameryką. Ale na jak długo skoro nawet śmierć na żywo musi walczyć o oglądalność z pokłosiem afery Watergate?
Porażający film. Takie zostają w głowie na lata.
6/6
„Christine”, reż: Antonio Campos. Film dostępny na platformach VOD
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/kultura/340046-christine-wszystko-juz-bylo-nawet-smierc-na-wizji-porazajace-dzielo-recenzja
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.