Na „Kabaret na Koniec świata” pokazującego swoje kolejne produkcje w salce Przodownika na warszawskim Mokotowie poszedłem przede wszystkim z sympatii do aktora Wojciecha Solarza. Który jest nie tylko jedną z podstawowych twarzy tego zespołu, ale też jego niestrudzonym propagatorem, na przykład na Facebooku.
Ale był i inny powód. Kiedy czasem ludzie z Na koniec świata pojawiają się w kabaretowych maratonach, choćby na Polsacie, odróżniają się od innych bardzo wyraźnie. Mniej tu rechotu z bieżączki, a właściwie nie ma jej prawie wcale. Mnóstwo za to gier słownych, purnonsensu, jakby to nie brzmiało banalnie kojarzącego się z Monty Pythonem. Choć tak naprawdę klasyków jest wielu. Łącznie z Eugene’em Ionesco, w którego „Łysej śpiewaczce” towarzystwo siedzące w pokoju zastanawia się, czy kiedy ktoś dzwoni do drzwi, to potem jest za tymi drzwiami czy go nie ma. Wiem, że brzmi to cokolwiek abstrakcyjnie, ale uwierzcie – takimi tekstami można się bawić.
Team o zmiennym, ale podobnym składzie tworzy w Przodowniku swój własny świat. Bawią się często własnym kosztem eksponując swoje braki, wiodąc nas szlakiem nieudaczników najrozmaitszego chowu i rangi. Jeśli jakieś jeszcze inne skojarzenia mi się nasuwają, bardzo skądinąd chlubne, to przede wszystkim grupa Teatralna Mumio (nie cierpią być nazywani kabaretem) z ich księżycowymi wędrówkami po zakamarkach świata. Choć może Mumio odrobinę bardziej kokietuje nas melancholią, smuteczkiem, arlekinado-chaplinadą. Ale i w Przodowniku taki klimacik się czasem pojawia. Może najbardziej właśnie dzięki Solarzowi.
To specyficzny typ humoru, nie polecam go każdemu, zresztą nawet i mnie nie każdy skecz podobał się tak samo. Ale ryczałem podczas nie całkiem poprawnej politycznie projekcji festiwalu Azjowizja, podczas czytania scenariusza serialu o „doktor Kwin”, czy podczas audycji telewizyjnej poświęconej śpiewającym braciom – muzykoidom. To generalnie bardziej mój świat niż nie mój, a bezpretensjonalność ich etiudek zachwyca w rzeczywistości, gdzie wszystko jest pretensjonalne.
Dla porządku wymieńmy aktorów tego odcinka: świetna Izabela Dąbrowska, Wojciech Solarz, Paweł Koślik, Sebastian Stankiewicz, Maciej Makowski, Robert Majewski. W jednym z ostatnich skeczy Solarz zapowiedział: „Za tydzień audycja o kocie, który w wieku 16 lat dowiedział się, że jest krową”. Trzymam za słowo.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/kultura/339650-kabaret-na-koniec-swiata-czyzby-zalazki-polskiego-monty-pythona-w-kazdym-razie-inny-lepszy-niz-konkurencja