Jan Pietrzak to satyryk, ale i kustosz polskiego patriotyzmu. Gdyby przypadł mi w udziale zaszczyt pisania laudacji na cześć dostojnego 80-latka Jana Pietrzaka, napisałbym coś takiego.
— tak Piotr Zaremba zaczyna swój esej o Janie Pietrzaku w najnowszym wydaniu „W SIECI EXTRA”. To specjalne, kolejne już, wydanie tygodnika „w Sieci”, dostępne WYŁĄCZNIE dla członków naszego klubu „SIEĆ PRZYJACIÓŁ. To aż 40 stron ekskluzywnych materiałów o tym wielkim artyście, świętującym właśnie 80 rocznice urodzin.
Zaremba stwierdza:
Rzadko mamy do czynienia z sytuacją, gdy wystarczy jedna piosenka, aby przejść do historii własnego kraju. W przypadku Pietrzaka taka piosenka powstała – „Żeby Polska była Polską”. Kojarzy się z epoką „Solidarności”, a przecież została napisana w roku 1976 (słowa jubilat, muzyka Włodzimierz Korcz) i bywała wiele razy wykonywana podczas przedstawień Kabaretu Pod Egidą w czasie gierkowskiej „stabilizacji”.
Wtedy śpiewano ją (on sam, a potem z pomocą zespołu) na półtonach – ot kabareciarze pokazują, że potrafią być także poważni, że myślą o Ojczyźnie. Wykonana w roku 1981 przez Jana Pietrzaka na festiwalu w Opolu, można by rzec wyszła z cienia, stała się hymnem epoki buntu i nadziei. Jest opowieścią o naturalnych skłonnościach Polaków do organizowania się i „dymienia” przeciw rozmaitym opresorom. Zaskakująco naturalną i bezpretensjonalną, nawet jeśli w finale popadającą w patos pobudki. Ludzie mojego pokolenia często ocierali albo łykali łzy, gdy się odzywała.
Tak naprawdę tylko sam Pietrzak mógł być jej naturalnym wykonawcą, były długie okresy – i przed 1980 r., i po wprowadzeniu stanu wojennego, kiedy można jej było słuchać tylko na kasetach. Ale była – znak pokolenia. Tylko że tej piosenki nie da się oddzielić od całego Kabaretu Pod Egidą.
Raz jako licealista znalazłem się gdzieś u schyłku epoki Gierka na występie tej ekipy, gdzie poza Pietrzakiem, szefem i mistrzem ceremonii, byli i Ewa Dałkowska, i Piotr Fronczewski, i Wojciech Pszoniak, potem także Krystyna Sienkiewicz. Niewiele pamiętam z tego konkretnego występu, miesza mi się z piosenkami i skeczami oglądanymi potem w telewizji. Niewiele pamiętam poza ogólnym wrażeniem. Moje zdumienie bardzo młodego człowieka: to wolno takie rzeczy mówić? Oficjalnie, do publiki? Teksty o świecie, gdzie „wszędzie są bary mleczne” przekłuwały balon propagandy i obłudy, gierkowskiej nowomowy. (…)
W latach 80. śpiewa nie tylko „Żeby Polska była Polską”, ale również teksty Zbigniewa Herberta. Coraz częściej mówi widzom: „więcej powagi”. Staje się jednym z kustoszów także postawy oporu, odmowy polskiej inteligencji współpracy z duchowym zaborcą. Z kolei w latach 90. nie rozumie dlaczego część jego niedawnych wyznawców dała sobie spokój z rozliczaniem poprzednich epok. To czyni go autorytetem niemałego grona nonkonformistów, ale też wrogiem innych, nawet niektórych jego kolegów satyryków. Bo nie chce wysiąść na przystanku III RP z tramwaju zwanego Polską. I tak jest do dziś. Dlatego jest naszym, ludzi z tygodnika „wSieci”, redakcyjnym kolegą.
W numerze znajdą Państwo także najlepsze utwory Jana Pietrzaka.
W sumie aż 40 stron.
A takie dodatki członkowie wspólnoty „SIEĆ PRZYJACIÓŁ” otrzymują regularnie! Dołączcie, zapraszamy!
gim
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/kultura/338133-rzadko-mamy-do-czynienia-z-sytuacja-gdy-wystarczy-jedna-piosenka-aby-przejsc-do-historii-wlasnego-kraju
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.