Ani nazwisko reżysera Mariana Crișana, ani scenarzysty Christiana Barny nic mi nie mówią. Tak to już jest, że nawet po zmianie świata w wioskę globalną niektóre kinematografie wciąż odkrywamy.
Ci dwaj panowie stworzyli rumuński czteroodcinkowy serial „Dolina ciszy”, pokazywany przez HBO. Ile rumuńskich filmów widziałem w życiu? Nie potrafię powiedzieć, niewiele. A ten był słusznie zachwalany.
Porównania z polskim „Belfrem” są powierzchowne. Łączy je to, że część bohaterów to nastolatki, oraz wątek bezsilności wobec gangów panoszących się w mniejszym mieście (choć w „Dolinie ciszy” chodzi o nie tak mały Braszow). „Belfer” był jednak serialem wielowątkowym i panoramicznym. Serial rumuński jest bardziej kameralny, rozgrywa się między kilkoma osobami.
Inna jest natura owej przestępczości. W „Belfrze” mamy rodzimą klikę trzęsącą miastem. W „Dolinie ciszy” mafia jest niejako zewnętrzna, bo cygańska. Jej interesy i zbrodnie tylko przypadkiem przecinają się z rumuńskimi bohaterami (przez obecność dwóch chłopców na miejscu zbrodni i to, że macocha jednego z nich jest prokuratorem prowadzącym śledztwo). Zarazem dojmujące poczucie bezsiły wobec gangreny toczącej państwo jest wspólne, a w filmie rumuńskim nawet bardziej dojmujące. U nas mamy szefa lokalnej policji wysługującego się lokalnym kacykom. Tam policjanta z doborowej formacji walczącej z przestępczością, który jest przestępcą. Takie obrazy zawsze rodzą bezsilność.
Od razu rodzi się myśl: no tak, podobne przemieszanie jest możliwe w krajach mało cywilizacyjnie zaawansowanych, przypominających Trzeci Świat. Wszechogarniająca korupcja może też przypominać o postkomunistycznym statusie Rumunii. Z drugiej strony czyż podobne fenomeny nie cechowały, a czasem nadal cechują, choćby wiele zakątków Stanów Zjednoczonych, i to tych najbardziej cywilizowanych? Znajdziemy je również we Włoszech czy Francji. Tu początek marszu ku postępowi, tam drapieżny kapitalizm, a relacje międzyludzkie podobne.
Na koniec jeszcze delikatny temat: „Dolina ciszy” pokazuje nastolatków, którzy odkrywają w sobie – pytanie, czy w jednakowym stopniu – tożsamość homoseksualną. Są do końca przytłumieni przez otoczenie, to jeszcze w tym względzie społeczeństwo dość patriarchalne. I tak jak jestem, i pewnie będę, przeciw roszczeniom gejowskiej subkultury (zwłaszcza prawnym), tak trudno mi nie patrzeć na konkretnych ludzi bez sympatii i współczucia. Nawet jeśli ktoś powie, że to tylko skutek artystycznego szantażu emocjonalnego.
Piotr Zaremba
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/kultura/336142-zaremba-przed-telewizorem-rumunskie-okowy-mafii
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.