Centrum Analiz Klubu Jagiellońskiego opracowało raport „W czyim interesie?”, który dotyczy funkcjonowania organizacji zbiorowego zarządzania prawami autorskimi w Polsce. Analizę porównawczą organizacji zbiorowego zarządzania prawami autorskimi przygotowała również Fundacja Republikańska.
Oba te dokumenty, przygotowane przez renomowane think-tanki od lat związane z konserwatywną częścią sceny politycznej, to niezwykle ciekawa, choć miejscami wstrząsająca lektura. Autorzy wskazując na szereg patologii i absurdów towarzyszących organizacjom zbiorowego zarządzania prawami autorskimi (OZZ).
Miliard na koncie
Z raportu przygotowanego przez Fundację Republikańską wynika między innymi to, że na kontach ZAiKS-u, największego z OZZ-ów, oficjalnie deklarującego się jako „non profit”, pod koniec 2015 roku był miliard złotych „nierozdysponowanych środków finansowych”. Tak ogromne kwoty na kontach instytucji, która w zamyśle ma dzielić się swoimi pieniędzmi z artystami, muszą szokować.
Skąd się wzięły i dlaczego dotychczas nie zostały rozdysponowane? Mechanizm gromadzenia środków przez ZAiKS jest – przynajmniej na pierwszy rzut oka – dość prosty. Każdy, kto jest uprawniony do otrzymywania za pośrednictwem ZAIKS-u swojego wynagrodzenia, ma w tam swoje indywidualne konto. To w tym miejscu księgowane są wpływy z tzw. „repartycji” środków pozyskanych przez ZAIKS, tu też dokonywane są potrącenia i wypłaty.
Tu ważna uwaga: deklaratywnie ZAIKS nie otrzymuje nic z tych pieniędzy, bo prowadzi działalność „non profit”. Teoretycznie, tylko teoretycznie, całość wynagrodzenia dostępna jest dla użytkownika. W praktyce odejmowane są jeszcze od tych pieniędzy tzw. „koszty administracyjne” i opłaty związane z poborem opłat licencyjnych, czyli tzw. „koszty inkasa”.
Bareja w ZAIKS-ie
Zapytajmy więc jeszcze raz, skąd takie ogromne kwoty w nierozdysponowanych środkach? Powodów jest co najmniej kilka. Niektóre z nich są banalne, np. niektórzy artyści nie wiedzą, że mogą się po swoje pieniądze do ZAIKS-u zwrócić. Inni – choć wiedzą – nie są w stanie przebrnąć przez sformalizowaną i skomplikowaną procedurę ubiegania się o tantiemy. Wbrew pozorom nie jest to proste, bo np. częścią procedury jest komisja ZAIKS-u, która musi np. uznać, czy dany utwór spełnia przesłanki „utworu”. Często jest tak, że pieniądze leżą już na kontach ZAIKS-u, choć utwór, za który zostały pobrane, nie jest jeszcze „utworem” w rozumieniu ZAIKS-u. Wszystko przez tzw. „fortepianówkę”, czyli zapis nutowy, który trzeba dostarczyć przed szacowną komisję. To oczywiście absurdalny zapis, w wielu krajach dawno zniesiony i zastąpiony koniecznością dostarczenia cyfrowej kopii. W Polsce niestety wymóg istnieje i, co ciekawe, pozwolił na powstanie całej branży, która zajmuje się pisaniem „fortepianiówek” dla tych twórców, którzy chcą się zgłosić do ZAIKS-u po swoje (już pobrane) pieniądze.
Wystarczy wpisać w Google hasła „fortepianówka” i „ZAIKS”, żeby otrzymać całą masę ogłoszeń chętnych do sporządzenia zapisu nutowego. Cennik? Od 40 zł za „utwór wokalno-instrumentalny o standardowej formie – czas trwania 3-4 min” do 1000 zł za „aranżację orkiestry symfonicznej z sekcją rytmiczną”.
System wymyślony przez Bareję? Wiele na to wskazuje. Ale nie bądźmy naiwni, ten system się opłaca. Miliard złotych, którym można niemal dowolnie obracać, to bardzo duży atut w rękach ZAIKS-u. Zwłaszcza, że jak piszą autorzy raportu z Fundacji Republikańskiej, duże i nierozdysponowane kwoty na kontach ZAiKS-u nie powstały w ciągu ostatniego roku czy dwóch lat:
(…)Taki stan utrzymuje się stale co najmniej od 2010 r. Kwota 637,7 mln zł jest zobowiązaniem względem innych podmiotów, w tym 595,6 mln zł stanowią nieprzekazane opłaty i honoraria z tytułu praw. Przy założeniu niezmiennej wysokości wypłat na rzecz twórców, rezerwy te wystarczyłyby ZAIKS-owi na 3,5 roku repartycji
—czytamy w raporcie przygotowanym przez Fundację Republikańską.
Pensje non-profit
Oczywiste jest to, że działalność OZZ to w praktyce dostęp do ogromnych pieniędzy. W samym tylko 2015 roku opłaty za eksploatację praw autorskich pozwoliły na wpływy w wysokości 611 milionów złotych. Do tego dochodzą ogromne majątki, np. sam jeden ZAiKS wykazał w swoich sprawozdaniach wartość inwestycji krótkoterminowych na poziomie 1 mld zł (1 006 882 263,46 zł na koniec 2015 r.), natomiast dla pozostałych OZZ wartość tych inwestycji to 558 mln zł.
Poza nieprzejrzystą strukturą finansową, do problemów z OZZ dochodzą problemy ze zbyt słabym nadzorem, braki w implementacji niektórych, znanych już, rozwiązań prawnych, sposób naliczania tantiem i wiele, wiele innych spraw. To jednak, co najbardziej irytuje reprezentantów środowisk twórczych, to nieskuteczny system podziału środków. Tu znów odwołajmy się do raportu:
Średnio 19% pobieranych opłat OZZ zatrzymują na pokrycie wysokich kosztów swojej działalności. Wszystkie OZZ na same wynagrodzenia dla zatrudnionych pracowników oraz osób, którym zlecały działalność związaną z pobieraniem inkasa (dotyczy to STOART, SWAP, ZPAV), w roku 2015 wydały 78 mln zł. Największa z OZZ – ZAIKS – w 2015 r. na 460 etatów wydatkował 50 mln zł, co daje w przeliczeniu na każdy etat wynagrodzenie średnie w wysokości 9 057 zł brutto miesięcznie
—zauważają eksperci z Centrum Analiz Klubu Jagiellońskiego.
Dalszy ciąg na następnej stronie
Drukujesz tylko jedną stronę artykułu. Aby wydrukować wszystkie strony, kliknij w przycisk "Drukuj" znajdujący się na początku artykułu.
Centrum Analiz Klubu Jagiellońskiego opracowało raport „W czyim interesie?”, który dotyczy funkcjonowania organizacji zbiorowego zarządzania prawami autorskimi w Polsce. Analizę porównawczą organizacji zbiorowego zarządzania prawami autorskimi przygotowała również Fundacja Republikańska.
Oba te dokumenty, przygotowane przez renomowane think-tanki od lat związane z konserwatywną częścią sceny politycznej, to niezwykle ciekawa, choć miejscami wstrząsająca lektura. Autorzy wskazując na szereg patologii i absurdów towarzyszących organizacjom zbiorowego zarządzania prawami autorskimi (OZZ).
Miliard na koncie
Z raportu przygotowanego przez Fundację Republikańską wynika między innymi to, że na kontach ZAiKS-u, największego z OZZ-ów, oficjalnie deklarującego się jako „non profit”, pod koniec 2015 roku był miliard złotych „nierozdysponowanych środków finansowych”. Tak ogromne kwoty na kontach instytucji, która w zamyśle ma dzielić się swoimi pieniędzmi z artystami, muszą szokować.
Skąd się wzięły i dlaczego dotychczas nie zostały rozdysponowane? Mechanizm gromadzenia środków przez ZAiKS jest – przynajmniej na pierwszy rzut oka – dość prosty. Każdy, kto jest uprawniony do otrzymywania za pośrednictwem ZAIKS-u swojego wynagrodzenia, ma w tam swoje indywidualne konto. To w tym miejscu księgowane są wpływy z tzw. „repartycji” środków pozyskanych przez ZAIKS, tu też dokonywane są potrącenia i wypłaty.
Tu ważna uwaga: deklaratywnie ZAIKS nie otrzymuje nic z tych pieniędzy, bo prowadzi działalność „non profit”. Teoretycznie, tylko teoretycznie, całość wynagrodzenia dostępna jest dla użytkownika. W praktyce odejmowane są jeszcze od tych pieniędzy tzw. „koszty administracyjne” i opłaty związane z poborem opłat licencyjnych, czyli tzw. „koszty inkasa”.
Bareja w ZAIKS-ie
Zapytajmy więc jeszcze raz, skąd takie ogromne kwoty w nierozdysponowanych środkach? Powodów jest co najmniej kilka. Niektóre z nich są banalne, np. niektórzy artyści nie wiedzą, że mogą się po swoje pieniądze do ZAIKS-u zwrócić. Inni – choć wiedzą – nie są w stanie przebrnąć przez sformalizowaną i skomplikowaną procedurę ubiegania się o tantiemy. Wbrew pozorom nie jest to proste, bo np. częścią procedury jest komisja ZAIKS-u, która musi np. uznać, czy dany utwór spełnia przesłanki „utworu”. Często jest tak, że pieniądze leżą już na kontach ZAIKS-u, choć utwór, za który zostały pobrane, nie jest jeszcze „utworem” w rozumieniu ZAIKS-u. Wszystko przez tzw. „fortepianówkę”, czyli zapis nutowy, który trzeba dostarczyć przed szacowną komisję. To oczywiście absurdalny zapis, w wielu krajach dawno zniesiony i zastąpiony koniecznością dostarczenia cyfrowej kopii. W Polsce niestety wymóg istnieje i, co ciekawe, pozwolił na powstanie całej branży, która zajmuje się pisaniem „fortepianiówek” dla tych twórców, którzy chcą się zgłosić do ZAIKS-u po swoje (już pobrane) pieniądze.
Wystarczy wpisać w Google hasła „fortepianówka” i „ZAIKS”, żeby otrzymać całą masę ogłoszeń chętnych do sporządzenia zapisu nutowego. Cennik? Od 40 zł za „utwór wokalno-instrumentalny o standardowej formie – czas trwania 3-4 min” do 1000 zł za „aranżację orkiestry symfonicznej z sekcją rytmiczną”.
System wymyślony przez Bareję? Wiele na to wskazuje. Ale nie bądźmy naiwni, ten system się opłaca. Miliard złotych, którym można niemal dowolnie obracać, to bardzo duży atut w rękach ZAIKS-u. Zwłaszcza, że jak piszą autorzy raportu z Fundacji Republikańskiej, duże i nierozdysponowane kwoty na kontach ZAiKS-u nie powstały w ciągu ostatniego roku czy dwóch lat:
(…)Taki stan utrzymuje się stale co najmniej od 2010 r. Kwota 637,7 mln zł jest zobowiązaniem względem innych podmiotów, w tym 595,6 mln zł stanowią nieprzekazane opłaty i honoraria z tytułu praw. Przy założeniu niezmiennej wysokości wypłat na rzecz twórców, rezerwy te wystarczyłyby ZAIKS-owi na 3,5 roku repartycji
—czytamy w raporcie przygotowanym przez Fundację Republikańską.
Pensje non-profit
Oczywiste jest to, że działalność OZZ to w praktyce dostęp do ogromnych pieniędzy. W samym tylko 2015 roku opłaty za eksploatację praw autorskich pozwoliły na wpływy w wysokości 611 milionów złotych. Do tego dochodzą ogromne majątki, np. sam jeden ZAiKS wykazał w swoich sprawozdaniach wartość inwestycji krótkoterminowych na poziomie 1 mld zł (1 006 882 263,46 zł na koniec 2015 r.), natomiast dla pozostałych OZZ wartość tych inwestycji to 558 mln zł.
Poza nieprzejrzystą strukturą finansową, do problemów z OZZ dochodzą problemy ze zbyt słabym nadzorem, braki w implementacji niektórych, znanych już, rozwiązań prawnych, sposób naliczania tantiem i wiele, wiele innych spraw. To jednak, co najbardziej irytuje reprezentantów środowisk twórczych, to nieskuteczny system podziału środków. Tu znów odwołajmy się do raportu:
Średnio 19% pobieranych opłat OZZ zatrzymują na pokrycie wysokich kosztów swojej działalności. Wszystkie OZZ na same wynagrodzenia dla zatrudnionych pracowników oraz osób, którym zlecały działalność związaną z pobieraniem inkasa (dotyczy to STOART, SWAP, ZPAV), w roku 2015 wydały 78 mln zł. Największa z OZZ – ZAIKS – w 2015 r. na 460 etatów wydatkował 50 mln zł, co daje w przeliczeniu na każdy etat wynagrodzenie średnie w wysokości 9 057 zł brutto miesięcznie
—zauważają eksperci z Centrum Analiz Klubu Jagiellońskiego.
Dalszy ciąg na następnej stronie
Strona 1 z 2
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/kultura/333184-ogromne-pieniadze-w-zaiks-ie-kto-zarabia-na-polskich-tworcach?strona=1