Asghar Farhadi jest moim zdaniem irańskim Kieślowskim. Po Oscarze dla arcydzieła „Rozstanie” znów rzucił filmowy świat na kolana, zgarniając w tym roku kolejnego Oscara za zagraniczny film. „Klient” to do bólu przeszywająca oraz wielowarstwowa opowieść o nieumiejętności wybaczenia, zemście niszczącej mściciela i kryzysie męstwa. Jak zwykle wszystko to jest zanurzone w islamską strukturę społeczną.
Reżyserskie umiejętności Farhadiego porównuje się też do Alfreda Hitchcocka. Nie na darmo rozpoczyna film od rozpadającego się w trzęsieniu ziemi budynku, z którego uciekają Emad (Shahab Hosseini) i jego żona Rana (Taraneh Alidoosti).
Prędko okaże się, że oprócz murów pęknie również ich życie. Małżeństwo teatralnych aktorów wynajmuje mieszkanie od swojego kolegi z pracy. Pierwszego wieczoru Rana zostaje napadnięta, będąc pod prysznicem. Emad znajduje ją w szpitalu. Zdruzgotana psychicznie kobieta nie chce iść na policje, mimo, że napastnik zostawił w domu kluczyki do zaparkowanego w pobliżu samochodu. Nie byłoby więc wielkiego problemu z ukaraniem napastnika. Emad, wbrew żonie, zamierza za wszelką cenę odnaleźć oprawcę. Każdy kolejny jego krok będzie prowadził do dekonstrukcji. Nie tylko tajemnicy, ale również duszy i psychiki małżeństwa.
Małżonkowie grają wspólnie w adaptacji „Śmierci komiwojażera”. Emad za parawanem patriarchalnej siły kryje własną męską dumę, która nie pozwala mu zrozumieć wyborów żony. Odkrywając kolejne detale wydarzenia, co jest przez Farhadiego odkrywane z mistrzowską precyzją, coraz mocniej zapada się w sobie. Emocje wybuchają wyłącznie na scenie sztuki Millera, która ma wiele stycznych punktów z jego dramatem.
W porażającym finale Fahradi penetruje ludzkie zakłamanie, ale też w przejmująco intymny sposób pokazuje siłę skruchy i przebaczenia oraz autodestrukcyjna moc zemsty. Czy bez czystego serca jest możliwy katharsis duszy? Czy prawda bez miłości również wyzwala? Jak daleko trzeba wyrzec się własnej natury, by osiągnąć pełnię miłosierdzia? Choć jest to opowieść nierozerwalna od islamskiej kultury, jest podana na tyle uniwersalnie, że poruszy chrześcijanina i ateistę. Wielka to sztuka. Stąd nie mam oporów by nazwać ten film absolutnym arcydziełem.
6/6
Klient”, reż: Asghar Farhadi, dystr: Gutek Film
Film w kinach od 21 kwietnia
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/kultura/332996-klient-autodestrukcyjna-nienawisc-kolejne-arcydzielo-farhadiego-recenzja