Po „Wiadomościach” sławne piosenki: „Nasza klasa” (łzy stają niezmiennie w oczach), „Przejście Polaków przez Morze Czerwone”, „Obława”, „Mury” – w 60. Rocznicę JEGO urodzin. Z nieodłącznymi sekwencjami ZOMO-wców tłukących manifestantów pośród dymów jako tłem. Nie mam o to zresztą pretensji. To cena mitu. TVP, którą nieraz krytykuję za nadmiar propagandy, umiała się tego dnia znaleźć. Chwała jej za to.
A zarazem trudno uwierzyć, ale są młodzi ludzie, którzy wciąż tego słuchają, choć przecież epoka tworząca najróżniejsze konteksty dla tekstów „naszego Jacka” dawno minęła. I ciekaw jestem, którego Kaczmarskiego dostrzegają najlepiej. Czy tylko eksperta od Polski i polskości? Budziciela sumień?
Ja podzielę się jednak wspomnieniem komplikującym wrażenie rozmowy jedynie o narodowym wieszczu. Boże Narodzenie 1981, moja rodzina jak wielu Polaków nadstawia uszy na wieści dotyczące dopiero co wprowadzonego stanu wojennego. A Wolna Europa nadaje nagle utwór Jacka Kaczmarskiego, który słyszę po raz pierwszy. Nie „Mury”, nieco paradoksalnie wyniesione do rangi hymnu rewolucyjnych czasów, nie „Rejtana”, a opowieść o tłumie pijanych chłopów prowadzących wędrowca na górę żeby go powiesić. Przejmującą metafizyczny utworek inspirowany twórczością malarską Breughla. Zsyłający dreszcz na plecy. Ale przecież nie polityczny, nie patriotyczny, całkiem inny.
Było wielu Kaczmarskich. Nie ma to jak klątwa dobrej pamięci, ja znam także takie jego twarze, które słabo pasują do dzisiejszej prawicowej apologetyki. Był na przykład Jacek wadzący się z Bogiem (ale nigdy nie bluźniący) – ten od upadłych aniołów i dzieci Hioba. Był Kaczmarski znawca dziejowych mądrości, uniwersalnych, nie związanych z Polską. Erudyta wręcz węchem, a tak naprawdę wszelkimi zmysłami, przywołujący całe epoki, obrazy, książki, filmy, najważniejsze dla pokoleń. Był Kaczmarski-filozof piętrzący przed człowiekiem wyzwania. Rzucający go na kolana żeby w końcu podnieść i pocieszyć.
Znający go z emigracyjnych czasów Bronek Wildstein twierdził, że nie zawsze dawało się z nim o tych jego rozważaniach na temat świata rozmawiać. Że bardziej je czuł, niż rozkładał na czynniki pierwsze. Ale co to zmienia? Najwyraźniej definicja intelektualisty w jego przypadku też okazywała się bezradna, niewystarczająca. Jaką więc etykietę stosować? Gigant?
Jacek Kaczmarski to, wracając na grunt narodowego wieszczenia, może jeden z ostatnich twórców, który przełamywał podział na piewców tradycji i szarpaczy narodowych ran. Nie raz i nie dwa stawiał Polakom niewygodne, ba niemiłe pytania, a mógł to robić bezkarnie, bo kochał Polskę i Polskość wspaniałą, romantyczną miłością. I tak pozostało do końca, nawet w czasach, kiedy politycznie nieraz się gubił, plątał, wykonywał fałszywe kroki.
Nie pasuje do końca do żadnej szkoły myślenia. Wielki piewca powstań i wróg Realpolitik (a jednak uwielbia go Łukasz Warzecha). Zarazem przypominający rzecznikom szlacheckich mitów o upokorzeniu ludzi innych stanów i umiejący tego mitu bronić, gdy próbowali się na niego zamachnąć inni.
Widzący nas małymi i skłóconymi, także w tych piosenkach, które stawały się potem po trosze swoim przeciwieństwem – „Przejście Polaków przez Morze Czerwone” to przecież ironiczny traktacik, a kojarzący się z hymnem, bo nagle sama rzeczywistość nabierała patosu, jak podczas stanu wojennego. I gotowy się za nas, wszystkich Polaków, bić do upadłego słowami. Bo ostatecznie przynajmniej część z nas chciała na jego wezwanie przywdziewać rozmaite „Zbroje”.
Przygotował nam i zostawił tyle zwierciadeł, że możemy się w nich przeglądać do końca dni – naszych i naszej Ojczyzny. Nigdy się za to nie wywdzięczymy. My nieraz głupiejemy, a on pozostaje mądry. I będzie już taki zawsze.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/kultura/332594-jacek-kaczmarski-zostawil-nam-tyle-zwierciadel-ze-mozemy-sie-w-nich-przegladac-do-konca-dni
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.