„Wotum nieufności” nie jest polską wersją „House of Cards”, choć tak Remigiusz Mróz reklamuje swoją najnowszą powieść, której treść jasno wskazuje, na czym wzorował całą historię. Książkę warto jednak zauważyć, a miłośnicy polskiej polityki będą mieli przy lekturze wiele dobrej zabawy.
Pomysł jest prosty - Mróz w fascynujący sposób opowiada Czytelnikom historię o polskiej polityce. Marszałek Sejmu, która musi tymczasowo przejąć obowiązki głowy państwa, ostra kampania wyborcza i rywalizacja na śmierć i życie miedzy dwiema głównymi partiami: centrowo-liberalnym Pedepem i konserwatywną Unią Republikańską. Myliłby się jednak ten, kto szukałby prostych analogii do Platformy i PiS - Mróz kreśli scenariusz fikcyjny (choć pełny i precyzyjnie skonstruowany), choć osadzony w prawdziwych polskich realiach.
„Wotum nieufności” stylizowane jest bowiem na bardzo wiarygodną opowieść: prawdziwe są prawie wszystkie tytuły redakcji, a w partiach politycznych możemy doszukiwać się pewnych analogii do polskiej sceny politycznej. Mróz precyzyjnie zadbał też o szczegóły: dobrze porusza się po sejmowych korytarzach, prawdziwie oddaje emocje z kampanii wyborczych, celnie szkicuje to, w jaki sposób myśli się w partiach w trakcie wyścigu o prezydencki fotel. Zgrzyta jednak tempo opowieści. Zbyt dużo jest tu niespodziewanych zwrotów akcji, niewiarygodnych - jak na polskie warunki - historii i dróg na skróty, jakie wybiera autor. Być może dzięki temu książka jest ciekawsza, ale jako regularny bywalec Sejmu trochę żałuję, że autor wrzucił tyle grzybów do jednego barszczu.
Narzekam na nieco nękające Czytelnika odrealnienie opowiadanej historii, ale przyznam się bez bicia, że nie mogłem się od książki oderwać. Bo przy wszystkich ułomnościach „Wotum nieufności” jest zgrabną opowieścią, która pochłonie wszystkich, którzy na co dzień żyją polską polityką. Albo choć trochę się nią interesują. Kuluarowe rozgrywki, piarowe chwyty poniżej pasa, wreszcie zaskakujące wisty i finał lektury - Mróz całkiem nieźle poukładał polityczne puzzle znad Wisły. I otworzył sobie furtkę do (zapowiedzianej) kontynuacji w kolejnym tomie. Zaletą jest również brak ujawnionych sympatii politycznych autora; Mróz nie próbuje suflować prostych odpowiedzi na pytania o polską politykę - po prostu opowiada. Z rozmachem.
Co bardziej uważni Czytelnicy odnajdą w Patryku Hauerze (jednym z głównych bohaterów „Wotum nieufności”, polityku Unii Republikańskiej) cechy charakterystyczne dla kilku prawdziwych (byłych i obecnych) gwiazd sceny z Wiejskiej. Smaczków i mrugnięć okiem do Czytelnika jest naprawdę dużo, nie zdradzam ich, by nie psuć Państwu lektury. Przy tym wszystkim autor daje się poznać jako narrator, który nie ma problemu z prowadzeniem opowieści. Łatwo się było w niej zgubić, jeszcze łatwiej dać uwieść pokusie, by zrobić amerykański show - mam wrażenie, że Mrozowi udało się uniknąć tej pułapki.
Jeśli komuś mało codziennej sejmowej młócki, przepychanek polityków i opowieści z Wiejskiej, albo - z drugiej strony - jeśli ktoś chciałby zobaczyć inne, bardziej kolorowe i żywiołowe oblicze polskiej polityki, powinien sięgnąć po „Wotum nieufności”. Lektura nie jest wybitna, ale jednak porywa - czas płynie przy niej bardzo, bardzo szybko.
PS. Bolą pojawiające się literówki. Doceniam talent autora do szybkiego tworzenia zgrabnych opowieści, ale jednak - bądźcie bardziej uważni w drugim tomie. :-)
Wotum nieufności, Wydawnictwo Filia, Poznań 2017.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/kultura/329785-polska-wersja-house-of-cards-milosnicy-polityki-z-wiejskiej-powinni-siegnac-po-wotum-nieufnosci-recenzja