-Jak w jednym zdaniu streścić ten kuriozalny film? Jest to „komedia” o polskiej ksenofobii. W finale deklamująca publicystykę narodowców młoda dziewczyna (Roma Gąsiorowska) z biało-czerwonymi (sic!) włosami wysadza bombą domowej roboty bar z kebabami. Następnie Borys Szyc jako polski żołnierz wracający z Bliskiego Wschodu wprost do kamery przestrzega przed strachem przed obcymi. Spiskujący przeciwko „lewackiej” i „pedalskiej” Unii narodowcy (Michał Żurawski) zajadają się kebabami i jednocześnie z wykrzywioną w grymasie nienawiści twarzy zapowiadają wyrżnięcie „ciapatych terrorystów”.
Serio. To nie kabaret mający ośmieszyć fobię lewicy. To, pożal się Boże, robiona na serio satyra wymierzona w polskie kołtuństwo. Kołtuństwo nie pozwalające na wpuszczenie do naszego kraju uchodźców. Ja nie mam nic przeciwko najostrzejszej satyrze wymierzonej w bliskie mi poglądy. Ba, będę zawsze bronił prawa do satyry uderzającej w moją religię i wartości. Tylko błagam, niech będzie to satyra na choćby średnim poziomie. To co widzimy w filmie „PolandJa” wywołuje sentyment do poziomu Studia YaYo. A to już jednak hardcore.
No, ale dobrze. Przyjmijmy już, że dostaliśmy komedię o polskiej schizofrenicznej ksenofobii polegającej na tym, że jemy masowo kebaby i boimy się terroryzmu. Przyjmijmy, że polski nacjonalizm nie różni się od islamskiego terroryzmu i spróbujmy się pośmiać z żartów twórców.
Co jednak w filmie o ksenofobii Polaków robi wątek współczesnego Scroodge (Szymon Bobrowski) z korporacji, którego prześladuje duch-kloszard o twarzy Janusza Chabiora? Jest jeszcze młodzieniec (Jakub Gierszał) łażący po mieście z wężem Boa, którego żadna organizacja nie chce do siebie wziąć. Bo pewnie Polacy to też wężofoby i boją się przybyszów z egzotycznych krajów. Każdych. Jest też profesor (Jerzy Radziwiłowicz) zamawiający panią lekkich obyczajów, którą, łolaboga jakie to mało oklepane w światowej kinematografii, okazuje się być jego studentka.
Knajpa z kebabem na warszawskim Powiślu, która łączy kilkuwątkową opowieść debiutanta Cypriana T. Oleckiego ma być diagnozą stanu ducha Polaków. Sfrustrowanych, zaściankowych, ale też zniszczonych kapitalizmem korporacyjnym. Jakież to banalne! Tak fatalnie wyreżyserowanego miszmaszu wątków w polskim kinie nie widziałem od dawna. Zawstydzająco kiepskie żarty ( -„Skąd dzwonisz”?- „Z dupy”) tylko dopełniają katastrofę, z której obronną ręką wychodzi nawet zabawny jako sfrustrowany korporacyjny szczur Grzegorz Małecki. Jego wątek zostaje nonsensownie szybko urwany po kilkunastu minutach filmu. Przynajmniej jego bohater nie zjadł niestrawnego kebabu przed wybuchem bomby obciachu. Wam też nie radzę.
1,5/6
„PolandJa”, reż: Cyprian T. Olecki, dystr: Mówi Serwis
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/kultura/328466-polandja-czyli-polscy-nacjonalisci-robia-zamach-na-bar-z-kebabem-ten-film-to-zamach-na-komedie-recenzja