W Poznaniu jesteśmy właśnie świadkami odsłony wojny kulturowej. Polem sporu jest sztuka współczesna. W lutym kończy się kadencja dyrektora poznańskiej Galerii Miejskiej „Arsenał” dr Piotra Bernatowicza. Rzecz jest warta moim zdaniem szczególnej uwagi, ze względu na znaczenie Galerii w polskiej najnowszej sztuce.
Przez wiele lat Piotr Bernatowicz był redaktorem naczelnym „Arteonu”, pisma poświęconego sztuce i wykładowcą na UAM. Pod kierownictwem Bernatowicza, świetnego krytyka i kuratora, który z wykładami był zapraszany do Oxfordu i na Uniwersytet w Tel Avivie, poznańska Galeria Miejska stała się galerią, która przeciwstawiła się lewackiej dominacji w świecie sztuki współczesnej. Ale to przeciwstawienie nie wynikało z jakiś założeń ideologicznych, tylko z szerokości zainteresowań szefa galerii. Po prostu, do galerii byli zapraszani artyści dotychczas marginalizowani przez kuratorów i krytyków ideologicznego lewackiego mainstreamu. Bo to nie był i nie jest cały polski świat artystyczny. I taka otwartość i tolerancja na różne ekspresje artystyczne wystarczyła, aby wywołać histerię tego wąskiego, ale głośnego środowiska. Jednolita dotąd narracja została naruszona a część środowiska artystycznego w chwili gdy wprowadzony został autentyczny pluralizm, krzyczała, że to zamach na wolność! Nie bardzo wiadomo o jaką wolność chodziło, ale to przecież drugorzędne.
Ta histeria dobrze ukazuje obłudę tego światka artystycznego, który ma na sztandarach wypisane hasła walki o wolność i tolerancję. A o tym jak ta wolność tolerancja ma wyglądać decyduje oczywiście ten światek. To oczywiste, że im większa różnorodność tym dla kultury lepiej. Zaskakująca jest zatem ta reakcja „miłośników” pluralizmu . Ona pozwala postawić hipotezę, że taki styl myślenia zdradza tak naprawdę faszystów, którzy udają niewiniątka. Kto wie czy ta głoszona z takim patosem „wolność i tolerancja” nie jest zaszyfrowaną „mową nienawiści”, którą te środowisko obsesyjnie tropią, tak jak swego czasu w ZSRR partia komunistyczna obsesyjnie walczyła o pokój z taką zaciekłością, że można było być pewnym, że nikt tej walki nie przeżyje.
Otóż nie zdążył Bernatowicz zrobić żadnej wystawy a już dezawuowano działania Bernatowicza.
Ale co ciekawe działania Bernatowicza odniosły sukces. Galeria zaczęła być zauważana nie tylko przez lokalne, ale i ogólnopolskie media - po raz pierwszy od wielu lat poznański Arsenał pojawił się w rankingu najważniejszych polskich galerii tygodnika „Polityka”. Jednocześnie frekwencja w Galerii podniosła się aż dwukrotnie.
Mimo wymiernych sukcesów, prezydent Poznania, Jacek Jaśkowiak nie przedłużył trzyletniej kadencji Bernatowicza, ale rozpisał konkurs na to stanowisko. Bernatowicz stanął do konkursu, mając stuprocentowe poparcie pracowników galerii. Mimo sporej konkurencji (do konkursu zgłosiło się 6 kandydatów i kandydatek) Bernatowicz go wygrał! Komisja konkursowa, powołana przez urzędników magistratu podległego Jackowi Jaśkowiakowi, rekomendowała właśnie dr Bernatowicza na dyrektora Galerii Miejskiej „Arsenał”.
Jednak prezydent nie powołał dotąd Bernatowicza, a media spekulują, że zamiast Bernatowicza miałby zostać powołany Marek Wasilewski, wykładowca Uniwersytetu Artystycznego w Poznaniu, redaktor naczelny Czasu Kultury, pisma założonego przez Rafała Grupińskiego, związanego z PO. Jednocześnie lokalna Gazeta Wyborcza, która już wcześnie domagała się od prezydenta zwolnienia Bernatowicza za prezentowanie w „Arsenale” niepoprawnie politycznych prac polskich artystów, przypuściła atak na Bernatowicza publikując napastliwe teksty osób związanych z feministycznymi i lewackimi środowiskami w sztuce współczesnej. Autorzy jawnie apelują do Jaśkowiaka, by nie powoływał Bernatowicza i sugerują wprowadzenie na stanowiska dyrektora Arsenału Marka Wasilewskiego. Ten artysta i krytyk dotąd zasłynął m.in. performance’em, którego częścią było wprowadzenie faceta na golasa do łódzkiego kościoła podczas Mszy św.
Jeżeli powyższe spekulacje okazałyby się prawdziwe, mielibyśmy do czynienia z sytuacją zaskakującą. Oto w czasach, w których usiłuje się wytworzyć wrażenie przejmowania kultury przez środowiska prawicowe, zniknęłaby być może ostatnia polska publiczna galeria, która konsekwentnie i z sukcesami realizowała pluralistyczny program, alternatywny dla dogmatycznego monotematycznego lewackiego mainstreamu, którego podstawową racją istnienia jest tropienie „polskiej ksenofobii”, względnie obciachowe prowokowanie dewotek penisami na krzyżu, golizną w kościele w ramach „poszerzenia” wolności wypowiedzi artystycznej i oczywiście walki z „polską ksenofobią”. Zniknęłaby galeria pozytywnie oceniona nawet przez „Politykę”, niechętną prawicy i bardzo, ale to bardzo wrażliwą na problem ksenofobii i faszyzmu. A czy może być coś bardziej nobilitującego jak uznanie wyrażone przez ideowych przeciwników? Wszak tu jest pewien warunek. Owym przeciwnikom ideowym nie może brakować intelektualnej klasy i dlatego są zmuszeni do wyrażenia uznania, jeśli chcą być oczywiście uczciwi.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/kultura/326818-wojna-kulturowa-z-poznaniu-kto-zostanie-nowym-dyrektorem-galerii-miejskiej-arsenal