Nie podzielam zachwytów nad filmem Davida Mackenzie. Nie jest ten współczesny western żadnym arcydziełem gatunku, choć nie można mu odmówić ambicji. To dobre kino ze świetną rolą Jeffa Bridgesa. Moralnie dwuznaczne, ale uczciwe.
Czy można moralnie usprawiedliwić okradanie złodziei? Takie pytanie przyświeca seansowi filmu twórcy „Młodego Adama”. Autor scenariusza Taylor Sheridan w poprzednim swoim scenariuszu „Sicario” pokazał, że nie da się wyeliminować narkotykowych karteli, dopóki będzie zapotrzebowanie na spożywanie narkotyków. Co więc trzeba robić? Kontrolować rynek ku chwale mniejszego zła. Cyniczna, ale nie pozbawiona słuszności teza. Teraz Sheridan pyta czy w walce z nieludzkim systemem można popełniać przestępstwo.
Bracia Toby (Chris Pine) i Tanner (Ben Foster) napadają na małe oddziały teksańskiego banku. Zbierają pieniądze na wykupienie zajętej przez krwiożerczy bank rodzinną ziemię, gdzie są złoża ropy naftowej. Toby pragnie wyłącznie szczęścia swoich dzieci i byłej żony. Tanner to degenerat, który odsiedział ponad dekadę za rozboje. Kocha jednak brata i jest w stanie poświęcić wszystko dla jego szczęścia. W pościg za braćmi rusza stary ranger Marcus (Jeff Bridges), który przed samą emeryturą chce jeszcze dowieść sobie, że jest wartościowym gliniarzem.
Duet Mackenzie/Sheridan ciągnie akcje na dwóch płaszczyznach. Z jednej strony jest to opowieść o niemogącym poradzić sobie ze starością policjantem, który ma świadomość, że jest wyjętym z innego świata dinozaurem. Jeff Bridges tworzy ocierającą się o w wybitność kreację zblazowanego życiem, ale wciąż zawadiacko bezczelnego Strażnika Teksasu, który dociśnięty do ziemi z przyjemnego dziadka z rewolwerem zamienia się w bezwzględnego mściciela. Bridges nadaje mu godności i odsłania jego szlachetność, ukrytą pod maską cynicznego zgreda, nie zważającego na poprawność polityczną i normy „Nowego Wspaniałego Świata”. To postać wyjęta wręcz z kina Clinta Eastwooda. Świetna rola, zasługująca na Oscara za drugi plan.
Z drugiej strony „Aż do piekła” jest podszyty mocną socjologiczną tezą. Bracia przemierzają przez ponury świat zubożałej przez kryzys Ameryki. Co chwila mijają banery z reklamami „chwilówek”, widzimy amoralnych, pazernych banksterów, przeciwko którym występują zwykli obywatele. Kelnerka, która dostała od Toby’ego 200 dolarów napiwku nie zamierza pomagać policji w schwytaniu rabusiów. Podobnie jak zwykli kowboje nienawidzący banków, odmawia Marcusowi rozpoznania braci. Twórcy jasno mówią: Amerykanie nienawidzą systemu, który ich wyzyskuje.
No, ale przecież bracia nie są Robin Hoodami. Okradają banki by spłacić własne długi, które zostały wygenerowane przez niesprawiedliwy system. Właśnie bankowy. W pewnym momencie bracia stają się mordercami, co powinno zdjąć z nich jakiekolwiek wyrazy sympatii. A jednak sympatia widza wciąż jest wyraźna, co czyni ten film moralnie dwuznacznym. Podobny w wymowie był „Doskonały świat” Eastwooda, ale miał jednak bardziej konserwatywne ujęcie.
Wiele jest w „Aż do piekła” postmodernizmu, choć nie jest to kino tak nihilistyczne jak antywesterny Tarantino. Temu współczesnemu westernowi z pick-upami zamiast rumaków, indiańskimi kasynami zamiast wigwamów bliżej do kina Peckinpaha albo Leone. Nie jest to film wybitny przez wtórność wątków, postaci i przesłania, ale bez wątpienia jest to dobre kino gatunkowe z zacięciem społecznym.
4,5/6
„Aż do piekła”, reż: David Mackenzie, dystr: Kino Świat. Film dostępny też w serwisach VOD.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/kultura/324591-az-do-piekla-kowboje-przeciwko-banksterom-recenzja-dvd