Do tej pory Tede ze splendorem rymował o dupach, ziomeczkach, koncertach i hajsie.
Najnowszy krążek „Kaptn”, który miał swoją premierę 2 grudnia, to opowieść nie tyle o o hip-hopie, co o show biznesie - o jego blaskach i cieniach. Kontrowersyjny, warszawski raper snuje w nim refleksje nad istotą rapu. Pochyla się z pieczołowitością nad przemijaniem i pragnieniami.
Czterdzieści lat minęło u TDF’a i proszę, nagrał album z przesłaniem. Zachęca do omijania ludzi nawijających farmazony jak w kawałku „Polećmy razem”. Ba, jakby tego było mało, rzuca ludziom z branży pytanie prosto w oczy (a raczej uszy), czy „Rap to prawda”? Słychać, że ma dosyć otaczającej go obłudy, szybkich karier i nadęcia. Mimo to, dochodzi do wniosku, że ” Było Warto”.
Elektryzujący bit do tekstu „Zróbmy milion dziś” podkręca wagę pytania, czy pieniądze nie są ważne? Co dał Tedemu Rap? Odpowiedź jest jedna -„wszystko co ma”.
Farciarz? Wszystko co ma zawdzięcza ciężkiej pracy i muzyce lat 90., która przez całą karierę stanowiła dla niego punkt odniesienia. Oczywiście nie czerpie w bezpośredni sposób z rapu tamtego okresu, bo ten w dzisiejszej rzeczywistości medialnej, po prostu się nie sprzedaje. Kawałek „Najtis” w stylu Disco, to ewidentne wspomnienie imprez, które porywały do tańca miliony Polaków i kształtowały gusty.
Czy show biznes to już tylko komercja? Według Tedego to „Kwestia podejścia”. W Polsce pomiędzy hip-hopem, a popem nie ma znaku równości. Tede wszedł na szczyt popularności z niszową muzyką. A czy jest sobą? Nie ma powodu, by w to wątpić.
Płyta „Kaptn” to swego rodzaju manifest okraszony wokalami Sylwii Grzesznej i Agi Figurskiej, które sprawiły, że utwory min. „Chiński lampion” czy „Kaptn” nabrały głębi i wyrafinowanego kształtu. Raper po czterdziestce zdecydowanie „daje radę” i pokazuje razem z producentem Sir Michem „jak królowie robią interesy”.
Izabela Stackiewicz
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/kultura/318981-tede-z-przeslaniem-na-nowym-albumie-keptn-dowiadujemy-sie-jak-krolowie-robia-interesy