Zmarły w 2013 roku Lou Reed znany jest szerszej publiczności jako zgryźliwy nowojorczyk w czerni, który śpiewał „Walk on the Wild Side”.
Z punktu widzenia wiernych fanów był jednak jednym z najbardziej innowacyjnych i najinteligentniejszych współczesnych amerykańskich twórców piosenek, outsiderem wiodącym burzliwe i trudne życie. W tej pogłębionej, poprzedzonej drobiazgowymi przygotowaniami i wciągającej biografii, znakomity specjalista w tej dziedzinie Howard Sounes przygląda się życiu i twórczości tego fascynującego człowieka, od narodzin aż do śmierci, włączając w to okres przewodzenia Velvet Underground, jednemu z najważniejszych rock’n’rollowych zespołów.
Wykorzystując swoją ogromną wiedzę i znajomość muzyki, Sounes rzuca zupełnie nowe światło na kreatywne procesy, problemy ze zdrowiem psychicznym, biseksualność, trzy małżeństwa i uzależnienie od narkotyków i alkoholu Lou Reeda. Przygotowując się do napisania tej książki, Sounes przeprowadził wywiady z ponad 140 ludźmi znającymi Reeda w różnych okresach – z których niektórzy nigdy wcześniej nie wypowiadały się publicznie na jego temat – włączając w to przedstawicieli branży muzycznej, członków zespołu, innych artystów, członków rodziny, byłe żony oraz kochanki.
Czytaj fragment książki Howarda Sounesa
Tak otyły, że brzuch wylewał mu się ze skórzanych spodni, z rozmytym od potu makijażem, Lou zataczał się po scenie, zatrzymując się od czasu do czasu, aby pociągnąć z butelki szkockiej, którą trzymał schowaną za monitorem. Długo czekał na komercyjny sukces, a kiedy ten w końcu przyszedł latem 1973 roku, nie był w stanie sobie z nim poradzić. Bettye towarzyszyła mężowi w promującej Transformer trasie koncertowej po Stanach Zjednoczonych. Pełniła teraz funkcję dyrektora oświetlenia i inspicjenta, poprosiwszy Lou, aby dał jej tę pracę, gdyż nie chciała być tylko jego „przystawką”. Ciągle musiała się nim opiekować, pomagając pijanemu na scenie i po występie kładąc go nieprzytomnego do łóżka. Lou pił codziennie, zaczynając około 3 po południu. Pił głównie szkocką whisky oraz łykał mnóstwo prochów i w tym stanie traktował Bettye brutalnie. „Byliśmy w trasie, a on był bardzo pijany i w tym stanie często przyciskał mnie do ściany, szarpał i tarmosił. Popychał.
Rzucał na ścianę. Szarpał. Bił… potrząsał” - mówi zdenerwowana. „Pewnego dnia podbił mi oko i wtedy powiedziałam: «Dobra. Dość tego. Nie będę już tego znosić». I oddała mu. „Nie mogłam pozwolić, aby ktoś tak mnie traktował i było dla mnie jasne, że jedynym sposobem powstrzymania go było odpłacenie pięknym za nadobne, aby sam musiał wyjść na scenę z podbitym okiem”. Mimo to Lou dalej znęcał się nad żoną.
Bettye znalazła się w pułapce pomiędzy demonami Lou z jednej strony i ludźmi interesującymi się jego karierą ze względów finansowych z drugiej. Oczekiwali, że Bettye będzie utrzymywała go w trzeźwości, aby mógł pracować. „Usiłowałam fizycznie powstrzymać go od brania tych cholernych prochów i picia tej pieprzonej gorzały. Starałam się stawać pomiędzy nim a butelką. Wtedy on rzucał się na mnie. Tak to działało… Był to jedyny sposób, aby powstrzymać go od picia. Musiałeś stawać między nim i butelką. «Nie! Nie! Nie możesz się napić… Nie! Nie, nie możesz!»”. Picie sprawiało, że przybierał na wadze, co było kolejnym problemem. Gwiazdy rocka nie mogą być otyłe. „Wszyscy zawracali mi głowę wagą Lou” - wzdycha Bettye. „Przez to picie wyglądał źle, ale miał to gdzieś… To było obrzydliwe”.
Ta smutna trasa skończyła się w Miami 1 czerwca 1973 roku. Lokalne biuro szeryfa było bardzo konserwatywne - to oni aresztowali Jima Morrisona za rzekome obnażanie się w czasie koncertu The Doors w 1969 roku - i czekali na Lou. Kiedy zaczął śpiewać o oralnym seksie, gliniarze przerwali występ, sprowadzili go ze sceny i założyli mu kajdanki. „Dennis [Katz], ja oraz kilku innych ludzi z ekipy pojechaliśmy za wozem policyjnym do aresztu. Dennis był prawnikiem, więc szybko go wyciągnął” - mówi Bettye. „To było straszne, ale Lou uważał to za zabawne, gdyż zyskiwał większy rozgłos”. Oprócz problemów z koncertami, Lou był pod presją nagrania nowego albumu dla RCA, aby zdyskontować sukces Transformer. Chociaż w przeszłości był płodnym twórcą, teraz tak wiele działo się w jego życiu, że miał problemy z pisaniem nowych piosenek. Nie pomagało też picie. To właśnie wtedy Dennis przedstawił go Bobowi Ezrinowi, dwudziestoczteroletniemu kanadyjskiemu producentowi, który miał na koncie ogromne sukcesy z Alice Cooperem, włączając w to School’s Out, jeden z największych hitów 1972 roku. Spotkali się w domu Ezrina w Toronto, gdzie postanowili ponownie wykorzystać „Berlin” jako punkt wyjścia dla cyklu przesiąkniętych duszną atmosferą międzywojennych Niemiec piosenek pod tym samym tytułem. Po części Christopher Isherwood8, po części Kabaret, a po części Opera za trzy grosze. „Jego piosenki były tak sugestywne – mogłem zobaczyć, poczuć i posmakować ten album. Kojarzył mi się z Brechtem i Weillem” - mówił Ezrin, który widział też projekt w kategoriach kinematograficznych. Berlin byłby promowany na szeroką skalę jako „film dla uszu”. „Stworzyliśmy koncepcję, a on wszystko napisał”. Tak naprawdę Lou napisał bardzo mało na potrzeby Berlin. Oprócz tytułowej piosenki, która była stara, zaadaptował cztery piosenki Velvet Underground: „Oh Jim”, „Men of Good Fortune”, „Sad Song” i „Stephanie Says”, która przekształciła się w „Caroline Says” część I i II. Ale i tak było tego wszystkiego za mało.
(…)
Lou spędzał większość czasu zamknięty w hotelu z Bettye, jego ochroniarzem Bernie Gelbem i inspicjentem Jimem Jacobsem, który nie miał najlepszego zdania o swoim szefie. „Lou nie był miłą osobą” - mówi Jacobs. „Nie mówię tego złośliwie. Mieliśmy świetny układ, ale trudno określić go mianem miłego człowieka. Trudno go też było posądzać o bycie sympatycznym, cokolwiek mówi wdowa po nim… To «Walk on the Wild Side» zrobił z niego gwiazdę, a stało się to możliwe dzięki Davidowi. Jednak Lou miał gdzieś to, co inni dla niego robili. Nie dbał o to. Był fiutem… Trzeba też zrozumieć, że Lou był narkomanem. Miało to ogromny wpływ na jego osobowość. Uwielbiał się szprycować”.
Po krótkim okresie odstawienia narkotyków, Lou powrócił do eksperymentów. „Mieszał wszystko, alkohol ze speedem” - mówi Pentti Glan. „Wiem, że brał też heroinę. Jeśli szprycował się w trasie, nie było to aż tak widoczne, ale kokaina, amfetamina i alkohol były stałym punktem programu”. Mający za zadanie go pilnować Bernie Galb i Jim Jacobs starali się jak mogli, aby zachowywał trzeźwość. „Kiedy zaczynaliśmy próby do europejskiej trasy, miałem umowę z Lou, że nie będzie pił w trasie. [Początkowo] dotrzymywał umowy. Brał inne rekreacyjne narkotyki, ale miał nad tym kontrolę” - mówi Bernie. „Każdej nocy dosłownie układałem go do snu. Zawsze ja albo Jim mieliśmy pokój obok niego. Kiedy już położyłem go do łóżka, miałem prawie stuprocentową pewność, że nie będzie się włóczył. Jeśli czegoś potrzebował, dzwonił do mnie”.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/kultura/316377-tylko-u-nas-fragment-znakomitej-biografii-lou-reeda