„Zerwany kłos” mówi w bardzo jasny sposób o wartościach, bez których świat się po prostu wali. Film przypomina, że trzeba stać twardo na gruncie odwiecznych praw, wypisanych w sercu człowieka przez Boga
— powiedział portalowi wPolityce.pl tuż po premierze filmu „Zerwany kłos” Dariusz Kowalski, ktory wcielił się w rolę ojca bł. Karoliny Kózkówny.
wPolityce.pl: Długo zastanawiał się Pan nad udziałem w filmie „Zerwany kłos”?
Dariusz Kowalski: Nie. Spodobał mi się scenariusz. Potem było spotkanie z reżyserem – poznałem niezwykle sympatycznego, otwartego, młodego człowieka, głęboko przekonanego o sensie i konieczności tego, co robi. Poza tym - historia była napisana po prostu z sercem. No i - nie było to moje pierwsze spotkanie z bł. Karoliną Kózkówną. Jadąc kiedyś z rodziną na Podkarpacie, wiedziony bocznymi drogami przez „błądzący” GPS, zobaczyłem drogowskaz i skręciłem w kierunku Zabawy i Wał Rudy. Myślę, że moja przygoda z Karoliną zaczęła się już wtedy. Nie ma przypadków.
Gra Pan rolę ojca bł. Karoliny Kózkówny, który wydaje się być postacią tragiczną. Do końca życia nie godzi się ze swoim zachowaniem i śmiercią córki.
Historia ojca Karoliny jest niezwykle dramatyczna. Było dla mnie wielkim wyzwaniem, żeby jakoś „dobrać się” do tej postaci, jakoś ją obronić… . Jego zachowanie pozostaje tajemnicą. Zostawił przecież córkę w rękach sołdata, wiedząc, co ją może czekać. Dlaczego nie bronił jej nawet gołymi rękami? Wydawać by się mogło, że powinien bronić Karoliny za wszelką cenę. Z drugiej strony – w domu zostawił liczną rodzinę… . Ten człowiek do końca życia zmagał się z wyrzutami sumienia. Żył w wewnętrznym rozdarciu…
CZYTAJ TAKŻE: Takiej premiery Polska dawno nie widziała! Półtora tysiąca widzów pięknego filmu „Zerwany Kłos”
Jest Pan doświadczonym aktorem. Na planie filmowym można powiedzieć, że występował Pan jako aktor, a zarazem nauczyciel dla licznych debiutantów. Jak układała się ta współpraca?
Z ludźmi, którzy robią coś z poczucia sensu i ogromnych chęci, pracuje się bardzo dobrze. Była to obopólna wymiana dóbr, oni zarazili mnie entuzjazmem, urzekli swoją pokorą i kulturą wewnętrzną, z kolei ja mogłem służyć im swoim doświadczeniem… .
Reżyser Witold Ludwig mówił, że chcieliście trafić filmem w ŚDM w Krakowie. Trafiliście jednak na „Czarne marsze”. „Zerwany kłos” może być traktowany jako odpowiedź na nie?
Myślę, że jeśli ten film jest odpowiedzią na cokolwiek, to na pewno na kryzys wartości i zamęt, jaki panuje współcześnie. Marsz sołdatów przez cudownie oświetlony słońcem las jest niczym innym, jak marszem przeciwko życiu… ; przepiękna sceneria nic tu nie zmienia, bo wiemy, do czego ta zabawa prowadzi. Film porusza wiele istotnych kwestii. Podoba mi się, że został ukazany kontekst historyczny: wydarzenia rozgrywają się na tle I wojny światowej, która w swoim czasie była najokrutniejszą w dziejach. Mamy tu też echa odwiecznych, trudnych relacji z naszymi wschodnimi sąsiadami, z próbą uchwycenia istoty tego, co nas różni… . I w tym wszystkim - historia dziecka, które wedle współczesnych kryteriów nie powinno się urodzić, ponieważ poczęte zostało w wyniku gwałtu. Zdaje się, że w świecie, w którym rozgrywa się akcja filmu, niechciane dzieci miały większą szansę na przeżycie. To był świat wartości. Nieprzemijających, więc bezcennych i niekwestionowanych - ludzie wtedy umierali, broniąc swojej godności. Jak Karolina… „Zerwany kłos” mówi w bardzo jasny sposób o wartościach, bez których świat się po prostu wali. Film przypomina, że trzeba stać twardo na gruncie odwiecznych praw, wypisanych w sercu człowieka przez Boga. „Wiem, że Bóg jest na niebie, co gospodarzy światem” – pisał Norwid. Kocham Norwida, bo jego poezja pomaga mi odzyskać równowagę. Ten film, myślę, działa podobnie – przypomina o właściwym porządku rzeczy.
Czego film uczy o cierpieniu?
Że jest nieodłącznym elementem naszego życia. To jest jakaś tajemnica, że cierpienie może być darem. I służyć jakiemuś większemu dobru. Oglądamy nie bajkę, tylko prawdziwą historię. Po latach, z dystansu, widać, jakie owoce może przynieść cierpienie. To wszystko jest trudne do pojęcia, ale w moim wieku na szczęście już dojrzałem do tego, że nie muszę wszystkiego rozumieć. Nie muszę rozumieć wszystkiego, co mnie w życiu spotyka, tylko wierzę, że ma to głęboki sens. Najlepiej na Pańskie pytanie odpowiada cytat ze Św. JP II, użyty w filmie: „Miłości bez Krzyża - nie znajdziecie, Krzyża bez Miłości – nie udźwigniecie.” Życie bez cierpienia to nieprawda. Nie ma życia bez cierpienia, tak jak nie ma go bez miłości.
Rozmawiał Kamil Kwiatek
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/kultura/315633-dariusz-kowalski-o-filmie-zerwany-klos-na-pewno-jest-odopowiedzia-na-kryzys-wartosci-i-zamet-jaki-panuje-wspolczesnie-nasz-wywiad?wersja=mobilna