Aktor Mateusz Damięcki także dał się ponieść histerii artystów, którzy protestują przeciwko zawłaszczaniu kultury przez polityków. Damięcki na swoim Facebooku wykrzykuje hasła: Nie dla „ministerstwa cenzury”, Nie dla „ministra cenzora”.
Kultura to sprawa delikatna, żeby się nią opiekować trzeba słuchać tych, którzy ją tworzą. A nie tylko wypełniać założony plan działania, polityczny plan. W kulturze jest miejsce dla każdej sztuki, nawet niezrozumiałej dla władców, ale za to nie ma miejsca dla cenzury. Jedynym „cenzorem” jest, był i będzie widz - ostatnia instancja. Koniec kropka. Nie dla „ministerstwa cenzury” , Nie dla „ministra cenzora”. Nie dla wskazywania nam słusznej drogi - Alei Kultury ze Świątynią Opatrzności Bożej wzniesioną na gruzach Teatru Polskiego we Wrocławiu. Z przyjemnością pójdę taką Aleją, gdzie i na mszę wysłuchać Ewangelii będzie można wejść do kościoła , ale i na „Dziady” i ”Śmierć i dziewczyna” do teatru. Teatru stojącego tuż obok kościoła. Ale za Kościół w Teatrze dziękuję!
– peroruje Damięcki.
Młody aktor zapomniał chyba, że spór wokół Teatru Polskiego we Wrocławiu dotyczył tego, że Cezary Morawski zastąpił na stanowisku dyrektora - Krzysztofa Mieszkowskiego, posła Nowoczesnej. Wcześniej artyście polityka w kulturze nie przeszkadzała?
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/kultura/312198-damiecki-poplynal-nie-dla-wskazywania-nam-slusznej-drogi-alei-kultury-ze-swiatynia-opatrznosci-wzniesiona-na-gruzach-teatru-polskiego-we-wroclawiu
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.