Na serial „Belfer” nie oczekiwałem z nadzieją. Raczej z obawą przed banałem: od kopiowanego z amerykańskiego kina głównego pomysłu – nauczyciel, możliwe, że policjant, rozprawiający się ze szkolną przestępczością – po Macieja Stuhra w roli głównej, bo wygląda dziś z każdej lodówki, a nawet pralki.
Niemniej Łukasz Palkowski, twórca „Bogów”, zapowiedział coś tak mrocznego, że pasującego do Canal+, nie do TVN, więc zerknąłem. Już sam fakt, że kręci jeden reżyser, niewątpliwie człek utalentowany, a nie cały tabun, wydaje się obiecujący. Moje zainteresowanie budzi też Jakub Żulczyk, obok Moniki Powalisz twórca scenariusza. To sprawny pisarz mający wyczucie ducha czasów, autor lubianych przeze mnie horrorów dla młodzieży. Po trzecim odcinku mogę powiedzieć: będę oglądał.
Padają porównania z „Miasteczkiem Twin Peaks”, bo to prowincja, na której zamordowano uczennicę. I Palkowski czasem nawet żongluje analogiami. Ujęcie zwłok dziewczyny na stole sekcyjnym nawiązuje do sławnej sekwencji z martwą Laurą Palmer.
Nie zmienia to faktu, że na razie owa zapowiadana mroczność jest limitowana; „Twin Peaks” było również horrorem, a tu chyba będziemy mieli historię z ambicjami społecznymi, twardo stąpającą po ziemi — bardziej w stylu brytyjskiego serialu „Broadchurch”. Twórcy nie mają owej szczypty wspaniałego szaleństwa Davida Lyncha. Zapowiedzieli sporo humoru, na razie widzę go niewiele. Masowe widowisko wyklucza groteskę? „Miasteczko Twin Peaks” dowodziło, że niekoniecznie, ale do tego potrzeba specjalnej wyobraźni.
Widać za to rozliczne kalki: w obrazie drugiego życia prowincjonalnej młodzieży czy w śledzeniu demonicznej kliki trzęsącej miasteczkiem. Skąd więc moje życzliwe zainteresowanie? Z powodu nieoczywistych portretów głównych postaci. Z powodu starannie kreślonego tła: relacje między drugoplanowymi figurami są równie ważne jak główny wątek. Z powodu umiejętności mnożenia suspensów. Czeka się na następny odcinek, żeby zyskać odpowiedzi z finału odcinka poprzedniego.
W ostateczności mamy co najmniej solidny polski serial, z którego po kilkudziesięciu latach inni będą mogli się dowiedzieć, jak żyliśmy. I galerię sprawnie grających aktorów. Szkoda tylko, że pośród tych najmłodszych na razie panowie, ze świetnym Józefem Pawłowskim na czele, górują nad paniami. W „Twin Peaks” był ekstatyczny taniec Audrey, dziewczyny pociągały swoimi tajemnicami. Tu na razie są trudne do rozróżnienia, poza nieco starszą, interesującą nauczycielką Katarzyny Dąbrowskiej. Ale to może się zmienić. Podobnie jak mogę się jeszcze rozczarować. Czekam.
Piotr Zaremba
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/kultura/312139-zaremba-przed-telewizorem-belfer-troche-twin-peaks
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.