Od kilkunastu już miesięcy mainstreamowe media roztaczają przed nami apokaliptyczną wizję w powyborczej rzeczywistości. „Kultura umiera!” alarmują „GW”, „Newsweek” i tabuny innych piewców dawnego układu politycznego.
Lamentują także organizatorzy tzw. Kongresu Kultury, niemal bez wyjątków wywodzący się kręgów lewicowych, czy wręcz lewackich (Krytyka Polityczna). Przeraża ich widmo utraconych wpływów. Przeraża ich przerwany nagle łańcuch feudalnych niemal zależności i koniec wygodnej dla wielu „prywaty” w państwowych instytucjach kultury.
Trudno uwierzyć w „troskę o kondycję polskiej kultury”, jaką wyrażają ludzie z roszczeniową postawą wobec każdego kolejnego szefa MKiDN. Trzymając się faktów i liczb bezwzględnych, zauważymy, że w 2017 rok nakłady na kulturę wzrosną aż o 220 milionów aż o 6 % w stosunku do tegorocznego budżetu. W skali wszystkich wydatków budżetowych, oznacza to, że nakłady będą wynosić ponad 1 procent.
„1 procent na kulturę” – tak brzmiał jeden z kluczowych postulatów Paktu dla Kultury zawartego w 2011” r. między ministrem Bogdanem Zdrojewskim (PO) a przedstawicielami środowisk twórczych.
Minister Gliński spełnia postulat, lecz jazgot „zatroskanych” zapewne i tak nie ustanie. Nie ustałby, nawet, gdyby ten wskaźnik wynosił 5 %. Bo wbrew znanemu powiedzeniu, tym razem wiadomo, że nie chodzi o tylko pieniądze, a o zapowiadaną przez ministra nową politykę kulturalną, której tak obawiają się wyznawcy zasady „żeby było, tak jak było”. Ataki mainstreamu to wyraz frustracji, a nie autentyczny lęk przed mityczną zapaścią w polskiej kulturze, która dostała swoją szansę na rozwój.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/kultura/311179-wiecej-kultury-w-budzecie-1-procent-na-kulture-obiecywala-po-dopiero-premier-glinski-spelnia-ten-postulat