„Prosta historia o morderstwie” nie jest zbyt prosta. Przynajmniej nie w sensie narracyjnym. Sześć lat temu Arkadiusz Jakubik pokazał poetycką wrażliwość w reżyserskim debiucie „Prosta historia o miłości”. Teraz zagląda w mroczną stronę ludzkiej duszy. Jakubik opowiada historię ponurej rodziny, która doświadcza potwornej zbrodni. I choć momentami niedoświadczony jeszcze Jakubik wypuszcza z rąk lejce reżyserskie, zdarzają mu się rzucające się w oczy kiksy warsztatowe, to polubiłem jego film za szczerość.
Małe miasteczko na południu Polski. Jacek, świeżo upieczony policjant (Filip Pławiak) zaczyna pracę u boku swojego doświadczonego ojca (Andrzej Chyra). Chłopak szybko dostrzega, że mający niegdyś problemy alkoholowe ojciec znów popada w nałóg, co przekłada się na przemoc domową. Jacek chce uchronić przed nią swoją mamę (Kinga Preis) i braci. Jednocześnie zauważa, że przyczyny alkoholizmu ojca, który niegdyś świecił przykładem jako miejscowy gliniarz, mogą mieć drugie dno. Zahaczają one o miejscowy establishment i miejskie układy.
Jakubik nie nakręcił prostego filmu sensacyjnego o polityczno-gangsterskich układach na polskiej prowincji, co swego czasu zrobił Bogusław Linda w „Sezonie na leszcza”. Świetny, charakterystyczny aktor za pomocą gatunkowego kina miał ambicje dokonać wiwisekcji dysfunkcyjnej rodziny, której fundamenty zostały podmyte przez nagromadzone przez lata kłamstwo. Udało mu się połowicznie. Jakubik pyta, czy piętno kłamstwa przechodzi z ojca na syna, czy może winę za grzechy ponosimy zawsze my sami. Te pytania nie mogą do końca wybrzmieć przez niepewną reżyserską rękę Jakubika. Tam, gdzie oczekujemy wyhamowania i uporządkowania narracji, pojawia się stylistyczny chaos. Nie zawsze czytelne są też przeskoki w czasie, na których cały scenariusz jest zbudowany.
„Prosta historia o morderstwie” jest za to sugestywnie zagrana przez charyzmatycznego Pławiaka, który podobnie jak w „Czerwonym pająku” potrafi unieść na swoich młodych barkach trudną historię. Jakubik świetnie jednak prowadzi całą obsadę. Dzięki temu odpowiednio wybrzmiewają drugoplanowe role umęczonej w małżeństwie, ale wiernej potłuczonemu mężowi Kingi Preis oraz Andrzeja Chyry
Jakubik wraz z Igorem Brejdygandem napisali mozaikowy scenariusz, który jak puzzle nabiera ostatecznego kształtu dopiero w finałowej scenie. Te puzzle momentami rozsypują się reżyserowi, choć ostatecznie w trochę niezgrabny, ale w rozbrajający sposób je zbiera i satysfakcjonująco zamyka swoją układankę. Reżyser o większym doświadczeniu pewnie wycisnąłby ze scenariusza o wiele więcej. Przykładem jak robić wielowarstwowy i ambitny kryminał jest „Jestem mordercą” Macieja Pieprzycy, gdzie notabene jedną z głównych ról gra właśnie Jakubik. Ma się ten nietuzinkowy aktor na kim wzorować.
„Prosta historia o morderstwie” jest thrillerem wciągającym, co jest przecież w tym gatunku najważniejsze. To kolejny polski film, który dowodzi, że polscy filmowcy są głodni nowatorskiej narracji i szukają swojego języka. Jakubik ma zaś przed sobą naprawdę ciekawą karierę reżyserską. Oby nie zaniedbał aktorskiej. Nie wyobrażam sobie jednak bez niego filmów Wojtka Smarzowskiego.
Film w kinach od 21 października
4/6
„Prosta historia o morderstwie”, reż: Arkadiusz Jakubik, dystr: Kino Świat
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/kultura/311074-prosta-historia-o-morderstwie-solidny-choc-chaotyczny-thriller-jakubika-recenzja
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.