Wielu krytyków cmoka z zachwytu nad filmem Michała Marczaka. Ma on przekraczać granicę między dokumentem a fabułą, fikcją a rzeczywistością. Snem a jawą. Rzeczywiście, forma tego filmu jest nowatorska. Co jednak z tego, skoro nic się za nią nie kryje, bohaterowie są irytująco infantylni i przez półtorej godziny paplają o bzdurach?
Film Marczaka jest reklamowany jako portret współczesnych dwudziestolatków. Jeżeli rzeczywiście nie jest on karykaturą tego pokolenia, przyjrzeniem mu się w krzywym zwierciadle, to chyba pozostaje przejść na stronę starych pryków i uciekać od niego jak najdalej. Marczak przez dwa lata filmował życie swoich bohaterów w warszawskich knajpach i klubach. Esencją ich życia jest chillout na Placu Hipstera, domówki i napuszone pseudointelektualizmem rozważania o istocie związków, życia i hipsterowania.
Nie odmawiam Marczakowi szczerości. Możliwe, że tak rzeczywiście wygląda świat jego pokolenia. Możliwe, że jego przedstawiciele będą zachwyceni obejrzeniem siebie na ekranie. Główny bohater szlaja się po knajpach, spotyka kolejnych równie zblazowanych jak on młodzieńców, wciąga różne kreski, wypija różne trunki i papla. O miłości, odrzuceniu, samotności. To jednak nie poważne rozważania, ale właśnie paplanina. Raz bełkotliwa przez narkotyki, innym razem przez infantylizm młodego umysłu.
„Wszystkie nieprzespane noce” są po prostu cholernie nudnym filmem, nie usypiającym tylko z powodu irytacji, jaką wzbudza. Marczak nie ma w sobie żadnej autoironii, dystansu do swoich bohaterów. Może nie jest tak pretensjonalny jak w poprzednim filmie „Fuck the forest”, ale męczy równie mocno. Nie ma nic ciekawego i mądrego do powiedzenia. Co ten film w wnosi do filmowego obrazu młodych ludzi? Nic. No chyba, że ma obnażyć nicość ich wnętrza.
Za jedno „Wszystkie nieprzespane noce” mogę pochwalić. Michał Marczak pięknie sfotografował Warszawę. Pomysłowo wkomponowuje w otoczenie bohaterów, ożywczo naświetlając znane miejsca w stolicy. Zaskakująco tnie sceny i miesza oniryczno-narkotyczny klimat z ujęciami warszawskich ulic. Szkoda, że umieszcza na tych ulicach tak żenująco jednowymiarowych bohaterów.
2/6
„Wszystkie nieprzespane noce”, reż: Michał Marczak, dystr: Kino Świat
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/kultura/309098-adamski-z-festiwalu-w-gdyni-wszystkie-nieprzespane-noce-pieknie-sfotografowany-belkot-recenzja