Maciej Pieprzyca zrobił wielowarstwowy dramat policyjny. To nie tylko opowieść o sfingowanym procesie Wampira z Sosnowca, ale przede wszystkim smutna historia autodestrukcyjnej, wiecznie nienasyconej ambicji. Siłą „Jestem mordercą” są znakomite kreacje aktorskie na czele z mało znanym Mirosławem Haniszewskim.
Maciej Pieprzyca jest autorem głośnego dokumentu o sprawie Zdzisława Marchwickiego, którego skazano w 1977 roku na karę śmierci za zabójstwo 14 kobiet. Autor „Chce się żyć” powraca do tematu i znów stawia tezę, że Marchwicki został skazany na podstawie poszlak a nie mocnych dowodów. „Jestem mordercą” jest zainspirowany jego historią. Pieprzyca zmienił nazwiska głównych aktorów tego PRL-owskiego przedstawienia, dzięki czemu mógł rozciągnąć prostą historię o poszukiwaniu mordercy na głębsze psychologicznie tory.
Akcja „Jestem mordercą” jest osadzona w gierkowskiej Polsce. Propaganda sukcesu wylewa się z każdego miejsca. Milicja zostaje postawiona przed czymś, co w komunistycznym raju nie powinno mieć miejsca - seryjnymi zabójstwami. Sprawa zostaje przydzielona młodemu i ambitnemu oficerowi milicji Januszowi Jasińskiemu (Heniszewski), który widzi w niej szansę na upragniony awans zawodowy i społeczny. Szybko wpada na ślad Wiesława Kalickiego (Arkadiusz Jakubik) - prostego Ślązaka, którego „sprzedaje” pazerna na nagrodę pieniężną żona (kapitalny epizod Agaty Kuleszy). Media trąbią o sukcesie, pierwszy sekretarz, któremu wampir zamordował członka rodziny jest wniebowzięty, zaś Jasiński staje się ogólnopolską gwiazdą. Problem w tym, że zarówno jego najbliższe otoczenie, jak i on sam dostrzegają, że sprawa Kalickiego zupełnie się nie klei i jest zbudowana na bardzo wątłych poszlakach. Przyznanie się do porażki oznacza oczywiście infamię, gniew komunistycznych towarzyszy oraz kres materialnych bonusów, których tak łaknie młody stróż bezprawia.
Najważniejsze w filmie Pieprzycy nie jest samo śledztwo i szwindle, jakich dopuszczali się milicjanci, by dowieść swojej skuteczności w walce z mitycznym wampirem. Istotą tej opowieści jest pokazanie zatopienia się w złu, jakim jest bezwzględna pogoń za sukcesem. Jasiński jest kochającym ojcem i mężem, który pragnie szczęścia bliskich. To napędza jego oddanie się śledztwu. Sukces przychodzi znienacka. Sława, pieniądze, wymarzony „bliźniak”, kolorowy telewizor, pomarańcze. To wszystko jest dla milicjanta tym samym, czym dziś dla ambitnych są wczasy All inclusive, nowy samochód czy największy LCD na ścianie. Choć Pieprzyca zrobił stylowy film perfekcyjnie oddający rzeczywistość PRL, jego opowieść jest bardzo uniwersalna.
Heniszewski doskonale uwypukla moralną deprawacje młodego milicjanta, tworząc jednego z najbardziej wielowymiarowych gliniarzy w polskim kinie. Jasiński podświadomie wie, że przyczynia się do stracenia niewinnego człowieka. Zapija wódką wyrzuty sumienia, oddaje swojej ofierze liczne przysługi. Przynosi „wampirowi” domowe ciasto w wigilię, spożywając je w świetle choinkowych światełek, jakby to robił z przyjacielem. Jednocześnie stacza się coraz niżej w autodestrukcyjnym ciągu. Manipuluje i zastrasza świadków, ukrywa dowody mogące zniweczyć jego medialny sukces, okłamuje rodzinę i przyjaciół, których ostatecznie odtrąca za słowa prawdy o jego paskudnych czynach. A jednak trwa w swoim kłamstwie. Przed oczami mając mamonę, uznanie i sławę. Przypatrując się wieszanemu w policyjnym garażu skazańcowi mógłby krzyknąć „jestem mordercą!”. A może tak po cichu zrobił? Jasiński przypomina trochę Trumana Capote, który czekał na skazanie bohaterów swojej książki „Z zimną krwią”, by móc dopisać ostatni rozdział. Pragnął ich śmierci, choć z nimi się zaprzyjaźnił. Jasiński padając w ramiona „wampira” po strzelonej przez Górnik Zabrze bramce był na tej samej ścieżce, co słynny pisarz. Obaj pragnęli za wszelką cenę sławy. Nawet kosztem życia innych ludzi.
Maciej Pieprzyca zrobił jeden z najlepszych dramatów policyjnych w historii polskiego kina. „Jestem mordercą” to kino pod każdym względem spełnione. Znakomicie napisane, zagrane również na drugim planie (błyszczący Piotr Adamczyk i Magdalena Popławska), klimatyczne, okraszone niepokojącym motywem muzycznym. Pieprzyca robiąc film totalnie inny od poruszającego „Chce się żyć”, dowodzi jak wszechstronnym jest reżyserem.
5/6
„Jestem mordercą”, reż: Maciej Pieprzyca, dystr: Next Film
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/kultura/309039-adamski-z-festiwalu-w-gdyni-jestem-morderca-znakomity-dramat-policyjny-recenzja
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.