„Nie zrobiliście lustracji. Macie dawnych agentów Stasi, którzy pracują dla nas” — mówi jedna z bohaterek thrillera „Sługi Boże”. Thrillera dosyć sztampowego i wtórnego w porównaniu z amerykańskimi obrazami tego gatunku. Niemniej mocno niepoprawna politycznie jak na III RP wymowa filmu Mariusza Gawrysia i bardzo solidnie poprowadzona akcja zapewniają kawał dobrej rozrywki w kinie.
Z wieży wrocławskiego kościoła rzuca się młoda Niemka. Śledztwo prowadzi doświadczony komisarz Warski (Bartłomiej Topa). Przydzielona mu zostaje niemiecka policjantka o polskich korzeniach Ana (Julia Kijowska). Jej pojawienie się w Polsce jest spowodowane tajnym dochodzeniem, w które zaangażowany jest Kościół katolicki. Do Wrocławia przybywa też tajemniczy wysłannik z watykańskiego banku. Jego pojawienie zbiega się z kolejną ofiarą rzucającą się z wieży.
Kościół, tajemnicze zgony, służby i skąpane w mrokach historyczne miasto. Brakuje tylko prof. Langdona z antyklerykalnych powieści Dana Browna, nieprawdaż? Nic z tych rzeczy. „Sługi Boże” nie mają w sobie ani krzty tak modnego dziś w kinie antykościelnego przekazu. Ba, tutaj to duchowni są odważni, prawi i walczą o sprawiedliwość, co w jakiś sposób łączy film Gawrysia z amerykańskimi horrorami o kapłanach zawsze mężnie walczących z diabłem. W polskim filmie diabłami są byli ubecy, którzy umocowali się w nowej rzeczywistości. Najbardziej psychopatyczną postacią jest zresztą były funkcjonariusz WSI. To bezczelny, pewny siebie król życia, który straszy przesłuchującego go policjanta, że jednym telefonem do ministra pozbawi „psa” pracy. Jak pokonać wszechmocnych drani wyszkolonych przez krwawy reżim? Tylko nie do końca legalnymi metodami.
To bardzo ważny wątek filmu Gawrysia, który zamiast podążać bezpiecznym dla filmowca ideologicznym torem, idzie w przeciwnym kierunku. To, że w rasowym kinie akcji skierowanym do masowego widza jednoznacznie piętnuje on postkomunistyczną rzeczywistość, zasługuje na uznanie widzów o prawicowej wrażliwości. „Sługi Boże” nie wybijają się ponad jasno skrojone ramy swojego gatunku. To po prostu dobrze zrealizowany kryminał. Stuprocentowe kino sensacyjne zanurzone po uszy w schematach, ale mające wiele smaczków cieszących polskiego widza.
Intrygująco zarysowany jest tajemniczy Wrocław, który staje się wręcz bohaterem filmu. Bartłomiej Topa w ostatnich latach wyspecjalizował się w rolach swojskich twardzieli i wpisał się w popularny dziś wizerunek herosa (patrz: Liam Neeson) o pospolitej urodzie. Świetny aktor nie ma tutaj wiele do zagrania. Umęczonego i samotnego gliniarza ratującego z opresji piękne kobiety i strzelającego bez mrugnięcia okiem mieliśmy w kinie na pęczki. Topa jest jednak w roli staroświecko uroczy. Świetna jest występująca w coraz bardziej zróżnicowanym repertuarze Julia Kijowska, która nie tylko perfekcyjnie opanowała niemiecki akcent, lecz także ma najwięcej emocjonalnych scen do zagrania.
Ciekawe, czy po seansie tego filmu Adam Michnik krzyknie, że to „pisowski film”. Zrobił tak podobno po obejrzeniu „Uwikłania” Bromskiego. Cóż, w przypadku solidnego filmu Gawrysia samozwańczy Yoda III RP miałby trochę racji.
4/6
„Sługi Boże”, reż. Mariusz Gawryś, dystr. Next Film
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/kultura/308377-slugi-boze-solidny-i-politycznie-niepoprawny-thriller-recenzja
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.