Zawlekli mnie do jednego opuszczonego domu, który stał przy budynku szkoły. Wszyscy wiedzieliśmy, że tam przez ostatnie tygodnie mieszkał ich kapitan i jacyś oficerowie. Wprowadzili mnie do jakiegoś pokoju i zostawili. Niewiele widziałam, bo już się ściemniało, a okiennice były zamknięte. Mała naftowa lampka stała na stole obok butelki, chyba z wódką, bo było ją czuć. Oświetlała niewiele. Z lewej strony pokoju było łóżko. Naprzeciwko mnie siedział mężczyzna. Nie wiem, kim był, ale inni żołnierze wykonywali jego rozkazy, więc pewnie jakimś oficerem. Nie miał skośnych oczu, więc nie był Mongołem – na szczęście, bo oni byli okrutni. Palił papierosa. Gdy skończył, nalał do kieliszka wódki, wypił i powiedział, że mam się rozbierać. Mówił trochę po polsku. Oczywiście nie tak od razu to zrobiłam. Krzyknął więc coś po rosyjsku, a potem powiedział, że mam się nie bać, bo jak go będę słuchać, to nie wyrządzi mi krzywdy. Nie miałam oczywiście złudzeń, że mógłby mnie wypuścić, miałam tylko nadzieję, że może chociaż nie będzie bił. I tak też było. Gdy już się rozebrałam, kazał mi się położyć w tym jego łóżku. Brzydziłam się. Ale co ja miałam, kochana, zrobić? Co ja miałam zrobić? Trzymał mnie w tym pokoju trzy dni. Na szczęście inni żołnierze nie mieli do niego wstępu. Tego bałam się najbardziej – że jak będzie miał już dość, to odda mnie innym. Przez cały ten czas pił, jadł, palił i mnie gwałcił. Niekiedy wychodził na jakieś pół godziny.
pisze jedna z setek tysięcy zgwałconych przez „wyzwolicieli” Polek. Bohaterka książki „Bóg liczy łzy kobiet” została zapłodniona przez „wyzwoliciela”. Choć zrozpaczona rodzina i przyjaciele namawiali by abortowała dziecko, Pani Pelagia je urodziła. Zamieniła nienawiść ruskiego bydlaka w miłość, przelaną na niewinne dziecko. „Po raz pierwszy patrząc na nią, nie myślałam o tym rusku”- mówi o pierwszym wrażeniu, jakie miała, gdy dano jej potrzymać swoją córeczkę.
Czy takie świadectwa zmienią nastawienie zwolenników pozostawiania sowieckich monumentów w Polsce? Czy zmienią nastawienie tych, którzy sprzeciwiają się nawet przerobieniu takich miejsc jak olsztyńskie „szubienice” na symboliczne miejsce edukacyjne, gdzie pokazano by czym w rzeczywistości było „wyzwolenie” Polski przez Sowietów? Takie projekty mają w Olsztynie już swoje wizualizacje. Władza jest nawet na takie rozwiązanie głucha.
Jeżeli odważne wyznania gwałconych Polek nie wpłyną na percepcję decydentów, to co innego zrobi na nich wrażenie? Co innego pozwoli przepędzić elegancko ubranego ubeka w markowym kaszkiecie, który trzymając w ustach slim-fajkę szyderczo śmiał się z PRL-owskich opozycjonistów? Opozycjonistów, o zgrozo!, zapewne niebawem nękanych przez organy ścigania.
Książkę Małgorzaty Okrafki-Nędzy pt. „Bóg liczy łzy kobiet” można kupić TUTAJ!
Drukujesz tylko jedną stronę artykułu. Aby wydrukować wszystkie strony, kliknij w przycisk "Drukuj" znajdujący się na początku artykułu.
Zawlekli mnie do jednego opuszczonego domu, który stał przy budynku szkoły. Wszyscy wiedzieliśmy, że tam przez ostatnie tygodnie mieszkał ich kapitan i jacyś oficerowie. Wprowadzili mnie do jakiegoś pokoju i zostawili. Niewiele widziałam, bo już się ściemniało, a okiennice były zamknięte. Mała naftowa lampka stała na stole obok butelki, chyba z wódką, bo było ją czuć. Oświetlała niewiele. Z lewej strony pokoju było łóżko. Naprzeciwko mnie siedział mężczyzna. Nie wiem, kim był, ale inni żołnierze wykonywali jego rozkazy, więc pewnie jakimś oficerem. Nie miał skośnych oczu, więc nie był Mongołem – na szczęście, bo oni byli okrutni. Palił papierosa. Gdy skończył, nalał do kieliszka wódki, wypił i powiedział, że mam się rozbierać. Mówił trochę po polsku. Oczywiście nie tak od razu to zrobiłam. Krzyknął więc coś po rosyjsku, a potem powiedział, że mam się nie bać, bo jak go będę słuchać, to nie wyrządzi mi krzywdy. Nie miałam oczywiście złudzeń, że mógłby mnie wypuścić, miałam tylko nadzieję, że może chociaż nie będzie bił. I tak też było. Gdy już się rozebrałam, kazał mi się położyć w tym jego łóżku. Brzydziłam się. Ale co ja miałam, kochana, zrobić? Co ja miałam zrobić? Trzymał mnie w tym pokoju trzy dni. Na szczęście inni żołnierze nie mieli do niego wstępu. Tego bałam się najbardziej – że jak będzie miał już dość, to odda mnie innym. Przez cały ten czas pił, jadł, palił i mnie gwałcił. Niekiedy wychodził na jakieś pół godziny.
pisze jedna z setek tysięcy zgwałconych przez „wyzwolicieli” Polek. Bohaterka książki „Bóg liczy łzy kobiet” została zapłodniona przez „wyzwoliciela”. Choć zrozpaczona rodzina i przyjaciele namawiali by abortowała dziecko, Pani Pelagia je urodziła. Zamieniła nienawiść ruskiego bydlaka w miłość, przelaną na niewinne dziecko. „Po raz pierwszy patrząc na nią, nie myślałam o tym rusku”- mówi o pierwszym wrażeniu, jakie miała, gdy dano jej potrzymać swoją córeczkę.
Czy takie świadectwa zmienią nastawienie zwolenników pozostawiania sowieckich monumentów w Polsce? Czy zmienią nastawienie tych, którzy sprzeciwiają się nawet przerobieniu takich miejsc jak olsztyńskie „szubienice” na symboliczne miejsce edukacyjne, gdzie pokazano by czym w rzeczywistości było „wyzwolenie” Polski przez Sowietów? Takie projekty mają w Olsztynie już swoje wizualizacje. Władza jest nawet na takie rozwiązanie głucha.
Jeżeli odważne wyznania gwałconych Polek nie wpłyną na percepcję decydentów, to co innego zrobi na nich wrażenie? Co innego pozwoli przepędzić elegancko ubranego ubeka w markowym kaszkiecie, który trzymając w ustach slim-fajkę szyderczo śmiał się z PRL-owskich opozycjonistów? Opozycjonistów, o zgrozo!, zapewne niebawem nękanych przez organy ścigania.
Książkę Małgorzaty Okrafki-Nędzy pt. „Bóg liczy łzy kobiet” można kupić TUTAJ!
Strona 2 z 2
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/kultura/306935-trzy-dni-pil-jadl-palil-i-mnie-gwalcil-a-oni-wciaz-chca-pomnikow-sowieckich-gwalcicieli-w-polsce?strona=2
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.