Przy okazji Mistrzostw Europy we Francji szaleństwo piłkarskie ogarnęło również rynek czytelniczy. Na półkach w księgarniach mogą państwo znaleźć wiele pozycji: dominują biografie Roberta Lewandowskiego, ale są także opowieści o Kamilu Gliku, Adamie Nawałce albo gwiazdach innych reprezentacji. Wszystko to jednak jest w dużej części przeznaczone tylko dla koneserów albo tych, którzy dają się unieść ekscytacji i szukają jej potwierdzenia w prostej opowieści o chłopcu, który z warszawskiej Delty trafił do Bayernu Monachium (swoją drogą - piękna historia).
Ale są (przynajmniej) dwie książki, które choć opowiadają o piłce nożnej, to dadzą dużo dobrej rozrywki, wspomnień i humoru także tym, którzy nie do końca rozumieją gorączkę, jaka zapanowała po remisie 0:0 z Niemcami.
Pierwsza z nich to „Gracze” Bogdana Rymanowskiego. Muszę przyznać, że jako pasjonat futbolu byłem przygotowany na rozczarowanie - autor to przecież rasowy dziennikarz polityczny (warto sięgnąć na przykład po jego książkę „Ubek”), a nie sportowy. Po „Graczy” sięgnąłem z ciekawości, niemal pewny, że będzie to wyłącznie stek piłkarskich banałów okraszony atmosferą napięcia, jaką niesie Euro 2016. Sypię na głowę popiół, bo po prostu się myliłem.
Rymanowski przepytuje swoich rozmówców (największe gwiazdy polskiego futbolu) z jeszcze większą pasją niż w trakcie wywiadów na politycznym ekranie tvn24. Czytelnik ma wręcz wrażenie, że Rymanowski dopiero przy rozmowie z Bońkiem czy Lubańskim znajduje prawdziwą frajdę z tego, co robi.
A trzeba przyznać, że choć futbol pozostaje w tle wszystkich kilkunastu rozmów, jakie znajdą państwo w „Graczach”, to nie jest to książka o piłce nożnej. A przynajmniej nie tylko o piłce. Marek Citko czy Jan Urban nie tylko wspominają swoje wielkie chwile na boisku, ale także, a może przede wszystkim pokazują drugą stronę lustra, które obserwowaliśmy na ekranach telewizorów.
To pełna anegdot lektura o ludzkich dramatach, triumfach, upadkach i zmaganiach z codziennością. Mocno poruszają opowieści Adama Musiała czy Jana Banasia, którzy spadli ze statusu gwiazdy i brutalnie zderzyli się z rzeczywistością. Nie wszyscy potrafili wykorzystać swoje pięć minut; jedni mieli zwyczajnego pecha z kontuzjami, drugich zablokowała rzeczywistość PRL. Z drugiej strony otrzymujemy pełne dystansu i ciętej ironii opowieści Zbigniewa Bońka czy Jana Tomaszewskiego.
Dużo radości z „Graczy” dostanie i pokolenie pamiętające sukcesy z lat 70. i 80., ale i tych, którzy tamte gole i emocje kojarzą tylko z regularnie wracających powtórek i pełnych tęsknoty opowiadań rodziców i dziadków. Czytelnik uśmiechnie się przy relacji Bońka ze spotkania z Janem Pawłem II, ale i zastanowi się, gdy Citko spuentuje swoją karierę religijnym nawróceniem się. Każdy z tytułowych graczy ma swoją historię, swoje refleksje, swoje przesłanie, którym - chcąc nie chcąc - podsumowuje swoje piłkarskie życie.
Drugą książką, którą warto zauważyć w księgarniach jest „Stan futbolu” Krzysztofa Stanowskiego. To nieco inny przypadek niż Rymanowskiego - o ile dziennikarz tvn24 jedynie przysłuchuje się tym, którzy byli na ustach całej Polski, o tyle Stanowski snuje swoją opowieść.
„Stan futbolu” to książka-anegdota. Założyciel portalu weszlo.com (nawiasem mówiąc - gorąco polecam, najciekawszy i najbardziej żywy serwis relacjonujący to, co się dzieje w piłce) sypie nimi jak z rękawa. Kulisy ustawianych na potęgę meczów w polskiej Ekstraklasie, wystawnego życia w PZPN-ie, absurdalnej kariery Franciszka Smudy i wielu patologii polskiego futbolu - dla każdego coś smacznego. Odnosi się wrażenie, że Stanowski pisze o wszystkim, co przyszło mu akurat na myśl. I że mógłby pisać bez najmniejszego wysiłku kolejne tomy i części.
Mimo tego pozornego chaosu czytelnik może być naprawdę zadowolony. Stanowskiego czyta się bowiem bardzo, bardzo szybko - trochę jak dobrego gawędziarza, który siada przy stole i karafce dobrego wina, a po chwili okazuje się, że minęły cztery godziny. Albo cała noc. To znakomity gawędziarz - nawet jeśli czasem irytuje zbyt dużą pewnością siebie albo nieznoszącym sprzeciwu mentorskim tonem, to chce się go słuchać i czytać bez końca. Nawet mało istotne historie sprzedaje w taki sposób, że Czytelnik jest przekonany, że właśnie otrzymał tajemną wiedzę znaną nielicznym. W tym przypadku słowo-klucz to styl, rewelacyjny styl, który broni Stanowskiego na każdej stronie „Stanu futbolu”.
Nie ma co kryć, że takie książki czyta się lepiej, gdy we Francji nasze orły nie przegrywają już w pierwszym meczu i nie odpadają z turnieju po drugim spotkaniu. Nad Wisłą zdążyło dorosnąć całe pokolenie chłopców, facetów i dojrzałych już mężczyzn, które nie wie, czym pachnie sukces polskiej piłki (nie licząc pojedynczych wyjątków w eliminacjach, zazwyczaj potwierdzających regułę). Nawałka dał nadzieję, że tym razem może być inaczej. Ale to już temat na inną historię.
Od czwartku na Euro 2016 zacznie się czas bez meczu każdego dnia. Kibice, którym piłkarskich emocji wciąż mało, mogą ich szukać w „Stanie futbolu” i „Graczach”. Na pewno znajdą. Ale warto, by po te dwie lektury sięgnęli także ci, którzy nie rozumieją fenomenu piłki nożnej. Być może łatwiej będzie zrozumieć fiksum dyrdum na punkcie kawałka skóry, w jaki wpada pół Polski, gdy Błaszczykowski podaje do Milika, a ten kieruje piłkę do siatki.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/kultura/297322-rymanowski-i-stanowski-dwie-ksiazki-o-pilce-ktore-warto-przeczytac-przy-okazji-euro-2016
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.