„Zanim się obudzę” to kolejny po „Oculusie” psychologiczno–spirytystyczny horror Mike’a Flanagana, mający ambicje wyjścia poza ramy gatunku. Udaje się to połowicznie.
Młode małżeństwo (Thomas Jane, Kate Bosword) po tragicznej stracie ukochanego synka adoptują tajemniczo odrzucanego przez poprzednie zastępcze rodziny, osieroconego ośmioletniego Cody’ego. Chłopiec trafia do wymarzonego raju, którym nie może się jednak cieszyć. Gdy zamyka oczy, nawiedza go przerażający demon pożerający każdego, kto pojawi się w jego otoczeniu. Jestem zmuszony na tym streszczeniu się zatrzymać, gdyż film Flanagana nabiera sensu dopiero w finalnej scenie, poprowadzonej w duchu kultowego „Szóstego zmysłu”. Łatwo więc o spoiler, który zrujnuje widzom element mozolnie budowanego suspensu. Momentami zbyt mozolnie.
Flanagan otwiera wiele pobocznych drzwi, które nigdzie nie prowadzą, a wejście za nie rozmywa główną oś narracyjną. Nie jest to obraz ostatecznie wyzuty z oryginalności, jak co drugi dzisiejszy horror o duchach i upiorach. Niemniej sposób doprowadzenia do finału nuży wtórnością i powtarzalnością użytych trików. Sceny z nawiedzającym rodzinę demonem nie wnoszą niczego nowego do samego gatunku. Nie mają świeżości choćby australijskiego „Babadooka”, którego twórcy dowiedli, że odpowiednio budowane napięcie może zaskoczyć nawet znawców tak popularnej gałęzi horroru.
„Zanim się obudzę” pozbawiony jest też wizualnego wysmakowania kina Guillerma Del Toro, umiejącego olśniewająco sprzedać nawet słabsze scenariusze. Warto jednak ten film zobaczyć z uwagi na ciekawe wejście w psychikę okaleczonego traumą chłopca. W Cody’ego wciela się ośmioletni Jacob Tremblay, który w tym roku zachwycił świat piorunującą rolą w oscarowym „Pokoju”. Jak widać, staje się on specjalistą od grania dzieci prześladowanych psychicznie przez potwory. Potwory ludzkie i te ze świata duchów.
3/6
_„Zanim się obudzę”, reż. Mike Flanagan, dystr. m2Films _
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/kultura/294188-zanim-sie-obudze-i-pokonam-upiora-recenzja