Zaremba we wSieci: Bodo nudziarzem?

Czytaj więcej Subskrybuj 50% taniej
Sprawdź
TVP/materiały prasowe
TVP/materiały prasowe

Po drugim odcinku zdawkowo pochwaliłem serial „Bodo”, w którego promocję TVP zaangażowała sporo sił i środków. Po odcinku siódmym – smutek. seriale nie stają się naszą specjalnością.

Jako wzór traktuję wielokrotnie przeze mnie chwalone seriale brytyjskie i amerykańskie. Ich autorzy nie obawiają się, wbrew pozornemu duchowi popkultury, mnożenia fabularnych komplikacji, wprowadzania wielu postaci i wątków, za to próbują stwarzać różne światy, w które siłą rzeczy my musimy się zanurzyć z głową. Tam, gdzie mamy do czynienia z historią, choćby niedawną, dostajemy erudycyjne smaczki oddające naturę portretowanych czasów.

Nie wierzycie? To wróćcie do moich podsumowań gangsterskiego „Zakazanego imperium” portretującego amerykańskie lata 20. Albo „Fargo 2”, które jest kryminałem, ale też serialem historycznym oddającym, nie przez łopatologiczną publicystykę, ducha niepokojów epoki prezydenta Cartera.

Co by zrobili tacy spece, gdyby mieli sportretować gwiazdora polskiego międzywojennego kina i kabaretu. Skrzyłaby się anegdota dotykająca natury tamtych czasów. Zderzenie prowincjonalnego i pruderyjnego społeczeństwa ze stylem gwiazd. Przemiany obyczajowe. Może w tle historia polityczna. Wreszcie tragiczny koniec, bo ów trzpiot przez śmierć w sowieckim łagrze stał się jednym więcej symbolem polskich losów.

A tu nic, no może prawie nic. Byłem na początku zwiedziony młodzieńczym wdziękiem Antoniego Królikowskiego opowiadającego nam dość typową opowieść o chłopaku, który nie chce stabilności życia „przyzwoitego”, chce scenicznych wygłupów. Kiedy jednak pałeczkę przejmuje Tomasz Schuchardt, mamy już tylko poprawne ilustracje kolejnych etapów życia Eugeniusza Bodo. Przyjęty do Qui pro Quo. Odchodzi z Qui pro Quo. Nagrywa film. Nie ma pracy. Wszystko bez pazura, daru obserwacji. Ciąg ilustracji.

To chyba nawet nie wina aktorów, lecz scenariusza, choć jednym z autorów jest obiecujący niegdyś dramaturg Doman Nowakowski. Nie wiemy skądinąd, co ze scenariuszem zrobili kolejni reżyserzy. O ile mi brakuje historycznego mięsa, komplikacji, publiczność ma, zdaje się, poczucie nudy. Stąd częściowa ucieczka widowni.

Przy okazji inny problem. Aktorzy z czasów PRL świetnie imitowali klimaty międzywojnia. Nawet jeśli nie były to całkiem tamte realia, był to świat inny od współczesnego. Tu mamy ludzi takich jak my, nawet jeśli dość niedbale przebranych. Mówią naszym językiem, poruszają się jak my. Nie zrozumiemy tamtych filmów ani sztuki kabaretowej oprowadzani przez tak nieporadnych przewodników.

Piotr Zaremba (wSieci)

W nowym wydaniu tygodnika „wSieci”: Opinią publiczną co chwilę wstrząsają informacje, z którymi nie zawsze wiadomo, co począć. W najnowszym numerze tygodnika publicyści analizują rolę mediów i wpływ, jaki wywierają na odbiorców. Widać to szczególnie, kiedy uczciwie porówna się dwie konkurujące ze sobą stacje i ich serwisy informacyjne „Wiadomości” w TVP i „Fakty” w TVN.

Dziękujemy za przeczytanie artykułu!

Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.

Autor

Wspieraj patriotyczne media wPolsce24 Wspieraj patriotyczne media wPolsce24 Wspieraj patriotyczne media wPolsce24

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych