wSieci: "Batman vs. Superman. Świt sprawiedliwości". RECENZJA

Czytaj więcej Subskrybuj 50% taniej
Sprawdź
„Batman vs Superman. Świt Sprawiedliwości”,  reż. Zach Snyder, dystr. Warner bros
„Batman vs Superman. Świt Sprawiedliwości”, reż. Zach Snyder, dystr. Warner bros

Wszystkie moje obawy związane z budowaniem kinowego uniwersum DC Comics potwierdziły się w tym filmie. Różnica między światem Avengers (Iron Man, Kapitan Ameryka, Thor, Spider Man etc.) a bohaterami DC (Batman, Superman, Wonder Woman etc.) zamyka się w moim odczuciu nie tylko w poczuciu humoru, lecz i odwadze pójścia pod prąd oczekiwaniom ujednoliconej masy widzów.

Nie jestem fanatycznym fanem komiksów. Świat ten poznaję szczegółowo z ust nastoletniego chrześniaka upojonego mitologią amerykańskich obrazków. Odbieram poszczególne filmy właśnie pod kątem przełożonej na język kina mitologii. Historię obchodzącego w zeszłym roku 75. urodziny Batmana najlepiej zekranizował w latach 2005—2012 Christopher Nolan. Opowieść o Człowieku Nietoperzu może być tylko mroczna i wiarygodna psychologicznie albo przerysowana i odjechana jak gotyckie bajki Tima Burtona. Inaczej ten mit nie działa, co w pełnej rozciągłości widać w „Batman vs Superman. Świt sprawiedliwości”.

DC Comics późno zaczął budować swoje uniwersum w kinie. Dopiero gdy jego główny konkurent zrobił kilkanaście filmów o herosach z logo Avengers, dwa filmy z najważniejszymi bohaterami na jednym ekranie, DC przymierza się do budowania Ligi Sprawiedliwych. Wprowadzeniem do niej jest ten film. Idealny dla fanów komiksów i frustrujący dla całej reszty. Zach Snyder ciekawie dwa lata temu odbudował w „Człowieku ze stali” postać Supermana (Henry Cavill), którego boską mitologię rozbudowuje w tym filmie. Robi to jednak infantylnie i tylko połowicznie.

Przybyły z kosmosu nieśmiertelny Bóg zderza się z człowiekiem chroniącym leżące po drugiej stronie Metropolis grzeszne Gotham City. Bóg versus człowiek o nadludzkich umiejętnościach. Bajecznie bogaty Bruce Wayne, mściciel w stroju nietoperza, i wychowany przez Ziemian przybysz z Kryptonu. Obaj odrzuceni przez ludzkość, która bez ich mocy nie poradzi sobie z własnym losem. Rozgrywani przez łotrów jak Lex Luthor (po Genie Hackmanie i Kevinie Spacey rolę przejął z powodzeniem Jesse Eisenberg) w końcu odkryją w sobie bratnią duszę i wyjdą naprzeciw złu świata. Możliwe, że właśnie Nolan albo Burton, który chciał przecież oprócz swoich „Batmanów” zrobić film o Supermanie, wycisnęliby z tego tematu mitologiczny pierwiastek. Gdyby jeszcze podlano to mrokiem komiksu Franka Millera ze zdezelowanym psychicznie Bruce’em Waynem, moglibyśmy dostać film wybitny. No ale przecież Nolan jest jednym z producentów „Batman vs Superman” i pozwala Snyderowi, skądinąd świetnemu rzemieślnikowi, na eksploatację gładkiej rozrywki, pozbawionej choćby zadziorności nadchodzącego „Suicide Squad”. To podejście zamyka się w roli wybitnego Jeremy’ego Ironsa jako kamerdynera Alfreda, który jednak nawet nie zbliża się do głębi Michaela Caine’a z trylogii „Mroczny rycerz”. On po prostu jest na ekranie. Tak samo jak Lawrence Fishburne, Holly Hunter, Amy Adams i inne znane twarze wygłaszające drewniane kwestie.

Nie chcę robić spojlerów, ale trudno się odnieść do przesłania tego filmu bez jego, z pozoru, zaskakującego finału. Pulsuje tutaj potrzeba wtopienia komiksowego obrazu w klasyczną grecką mitologię. Jest boska ofiara, rezygnacja z ludzkiego szczęścia na rzecz wyższego cierpienia niedostępnego maluczkim. Jest też złożenie losów świata w ręce ponadprzeciętnego człowieka. No i oczywiście pojawia się zapowiedź wskrzeszenia. Właśnie ono rozbija nadzieję na odwagę twórców pójścia ponad dyktaturę komercyjnego plastiku z Hollywood. Ostateczna śmierć przybysza z Olimpu, którego duch unosiłby się nad działaniami ziemskich herosów w beznadziejnym oczekiwaniu na jego powrót, wyniosłaby tę opowieść dalej niż najśmielsze marvelowskie wizje rodem z choćby „Deadpoola”.

Losy herosów z „Ligi Sprawiedliwych” pozbawione autoironii i sarkazmu „Avengers” będą idealnie pasować do Bena Afflecka w roli Człowieka Nietoperza. Zapewne filmy te okażą się solidne, momentami zaskakująco ożywcze, ale ostatecznie stabilne i do bólu poprawne. Ja więc pozostaję przy współczesnych Prometeuszach, Tezeuszach czy Odyseuszach z Avengersów. Już za miesiąc czeka nas wojna Iron Mana z Kapitanem Ameryką, dzięki której pewnie zapomnimy o nudziarstwach Snydera.

2/6

„Batman vs Superman. Świt Sprawiedliwości”, reż. Zach Snyder, dystr. Warner bros

Tekst pochodzi z tygodnika wSieci z rubryki „Adamski poleca, Adamski odradza”. Co jeszcze w numerze?

Nowy numer tygodnika „wSieci” w sprzedaży już od 4 kwietnia grudnia br., teraz także w formie e-wydania dostępnego na tablety i smartfony w AppStore i Google Play. Wystarczy pobrać bezpłatną aplikację wSieci, działającą na platformach iOS i Android. Szczegóły na http://www.wsieci.pl/e-wydanie.html.

Autor

Wesprzyj patriotyczne media wPolsce24.tv Wesprzyj patriotyczne media wPolsce24.tv Wesprzyj patriotyczne media wPolsce24.tv

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych